Mieszkańcy bloków w Boguchwale: nasze wózki i rowery trafią na wysypisko śmieci?

"Energetyk" w sąsiadującej z miastem Boguchwale ma siedem bloków. Cztery z nich przejął przed laty od innej, upadającej spółdzielni. W tej chwili jego osiedle jest jednym z największych w gminie. W ubiegłym tygodniu na klatkach schodowych pracownicy spółdzielni wywiesili ogłoszenie, w którym proszą o uporządkowanie wspólnych pomieszczeń i klatek schodowych.

- Pomysł jest jednak absurdalny. Każą nam zabrać swoje rzeczy do 13 marca, bo w innym przypadku sami je wywiozą na wysypisko śmieci, a nas obciążą kosztami. Najbardziej bulwersującym jest zapis, że z wózkowni będą wyrzucane na śmietnik wózki a z rowerowni rowery! Ktoś w spółdzielni chyba trochę się zagalopował. Przecież wózkownie są po to, żeby stawiać wózki a rowerownie na rowery. Na całym osiedlu ludzie mówią tylko o tym - pisze w mailu do redakcji nasz czytelnik.

Co na to spółdzielnia? Stanisław Jedynak, prezes "Energetyka" przyznaje, że takie pismo zostało wywieszone, ale nikt wózków i rowerów wyrzucać nie zamierza.

- Być może wyraziliśmy się nieprecyzyjnie, dlatego zawiesiliśmy już kolejne ogłoszenie, w którym tłumaczymy, o jakie przedmioty i pomieszczenia chodzi - mówi Stanisław Jedynak.

Wylicza, że z klatek i pomieszczeń trzeba usunąć m.in. stare meble i lodówki, które w razie pożaru utrudniłyby pracę strażakom.

- Są także przyczyną konfliktów w blokach. Część ludzi skarży się, że nie ma gdzie postawić wózka, bo w wózkowni sąsiad trzyma kredens, którego nie zmieścił w domu. Dochodzi też do sytuacji, gdy suszarnia zamiast do suszenia bielizny jest wykorzystywana jako magazyn prywatnych rzeczy. W tym celu każdy ma swoją piwnicę, a wózkownie i rowerownie mają być ogólnodostępne i użytkowane zgodnie z przeznaczeniem - tłumaczy prezes Jedynak.