MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Mieszkaniec Jasła wyłudzał kredyty bankowe. Pomagali mu sprzedawcy ze sklepów komputerowych

Ewa Wawro
- We wrześniu będą uzupełniane zarzuty prokuratorskie, a Jacek C. skierowany będzie na badania psychiatryczne – mówi Jan Dziuban,  prokurator rejonowy w Jaśle.
- We wrześniu będą uzupełniane zarzuty prokuratorskie, a Jacek C. skierowany będzie na badania psychiatryczne – mówi Jan Dziuban, prokurator rejonowy w Jaśle. FOT. EWA WAWRO
Już niedługo na ławie oskarżonych zasiądzie bezrobotny Jacek C. i dwaj sprzedawcy w sklepach komputerowych w Jaśle. W swój niecny proceder wciągnęli co najmniej 70 innych osób. One też dostaną wyrok.

24-letni Jacek C., jaślanin narodowości romskiej, znalazł sposób na łatwy zarobek - wyłudzanie kredytów bankowych na zakup sprzętu komputerowego. Szło mu łatwo, bo jego wspólnikami byli dwaj sprzedawcy tych sklepów. Zanim sprawa wyszła na jaw, zdążyli przeprowadzić kilkadziesiąt lewych transakcji.

Potencjalni "klienci" pili piwo

Jacek C. o "klientów" specjalnie nie musiał się starać. Najczęściej trafiali się kilka kroków od obu sklepów, w położonej w centrum miasta małej spelunce.

- Chcesz zarobić pięć stów? - w ten lub podobny sposób Jacek C. pytał siedzącego w knajpie podchmielonego gościa, choć bywało, że za "usługę" płacił dużo mniej.

- A masz dowód osobisty? To choć ze mną… - i prowadził go do sklepu komputerowego, gdzie musiał tylko podpisać się na wniosku o kredyt.

Reszta był równie prosta, wypisaniem fałszywych danych o zatrudnieniu i zarobkach zajmowali się sami sprzedawcy. Umowy kredytowe wysyłali do akceptacji banku drogą internetową. Jacek C. wypłacał kasę za "przysługę", swoją "dolą" dzielił się ze sprzedawcami. A ci, sprzedany na raty sprzęt, puszczali drugi raz poza sklepem.

Bank wiedział?

Jackowi C. potrzebni byli coraz to inni klienci, bo w systemie bankowym od razu wyszłoby, że gość nie spłaca kredytu. Sami kredytobiorcy podpisując umowę nie myśleli o ratach, grunt, że było za co napić się piwa.

Wszystkie lewizny szły do Kredyt Banku. Prokuratura bada czy sprawcy nie mieli i tam wspólnika. Sklepów, które uczestniczyły w przestępstwie mogło być więcej.

Jacek C. przebywa w tymczasowym areszcie. Jego wspólnicy, Andrzej M. i Mieczysław W., są na wolności za poręczeniem majątkowym. Nadal pracują w swoich sklepach, nie wolno im tylko prowadzić działalności gospodarczej związanej ze sprzedażą ratalną.

Na liście zamieszanych w proceder jest także 70 innych osób, 30 usłyszało już zarzuty złożenia fałszywych dokumentów. Wszystkim grozi kara do 8 lat więzienia.

- Podobne sprawy już były, ale po raz pierwszy odpowiadać będzie nie tylko sprawca, ale i sprzedawcy - mówi Jan Dziuban, prokurator rejonowy w Jaśle.

- W postępowaniu dowodowym często wychodziło na jaw, że sprzedawcy udzielali kredytu wiedząc z góry, że potencjalny nabywca nie będzie go spłacał. Dla nich nie ważne było kto płaci, chodziło tylko o to, by sprzedać towar. Tym razem sprzedawcy posunęli się dużo dalej - podkreśla Dziuban.

Dochodzenie prokuratorskie trwa od kwietnia, finału w sądzie można spodziewać się najwcześniej w październiku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24