Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Muszę sprowadzić ciało męża do Polski

Ewa Gorczyca
ywds / sxc.hu
Mariusz Rysz 3 lata temu wyjechał do pracy w Anglii. W Sanoku została jego rodzina. Kilka dni temu żona dostała wiadomość, że nie żyje.

Osoby, które chciałyby pomoc mieszkance Sanoka w sprowadzeniu zwłok męża do kraju, mogą się z nią skontaktować pod adresem mailowym: [email protected]

- Skontaktował się ze mną znajomy. Od niego dowiedziałam się, że mąż zmarł, nie potrafił jednak podać mi żadnych szczegółów - opowiada Katarzyna Rysz.

Kobieta próbowała dodzwonić się do pracodawcy męża. - Mariusz miał trochę problemów ze znalezieniem pracy, ostatnio jednak trafił do polskiej ekipy, zajmującej się remontami mieszkań. Jego szef był Polakiem - mówi Katarzyna Rysz.

Pracodawca najpierw nie odbierał telefonu. - Kiedy wreszcie udało mi się z nim porozmawiać, nie miał mi za wiele do powiedzenia. Tłumaczył, że jest akurat w Polsce. Potwierdził, że mąż nie żyje. Z jego relacji wynikało, że kolega Mariusza rano próbował zbudzić go do pracy. Niestety, mąż nie dawał oznak życia.

Kobieta przyznaje, że wiadomość była dla niej szokiem. - Mąż miał tylko 40 lat - mówi. - Pytałam, co się stało. Próbowałam ustalić, gdzie zabrali ciało męża. Zwłaszcza, że miałam sprzeczne informacje, co do miejsca, gdzie Mariusz zmarł. Raz była mowa o Londynie, drugi - o oddalonej o ponad 80 km miejscowości, gdzie wynajmował mieszkanie.

Kobieta ponownie zadzwoniła do pracodawcy męża.

- Sądziłam, że jest już na miejscu i dowiem się coś więcej. Powiedział mi, żebym go nie nękała telefonami. Że sam się odezwie. Do tej pory tego nie zrobił - żali się wdowa.

Pomogli sanoccy policjanci

Próbowała uzyskać pomoc w placówkach dyplomatycznych: brytyjskiej w Polsce i polskiej w Wielkiej Brytanii. - Dzwoniłam do ambasad i konsulatów, przełączali mnie z numeru na numer, ale nikt nie chciał się skutecznie zająć się moją sprawą. Poradzili mi, że jeśli chcę szybko ustalić, w którym prosektorium znajdują się zwłoki męża, to żebym wynajęła firmę pogrzebową, najlepiej międzynarodową.

W desperacji zadzwoniła na komendę policji w Sanoku.

- Pomyślałam, że poproszę o numer policji w Anglii, może tam się coś dowiem. Dyżurny sam zainteresował się, co się stało. Opowiedziałam, że mąż zmarł za granicą i nie wiem, co robić. Tego dnia było już bardzo późno, ok. godz. 23, ale usłyszałam, żeby nazajutrz rano zgłosić się na komendę.

Sprawą zajęli się st. asp. Łukasz Kopczak i mł. asp. Adrian Wanielista. - Proszę napisać te nazwiska, bo, rzeczywiście, zaangażowali się, żeby mi pomóc - podkreśla sanoczanka. - Swoimi kanałami postarali się o potwierdzenie, że mąż nie żyje. Wcześniej miałam nadzieję, że może nastąpiła jakaś pomyłka. Następnego dnia dostałam adres prosektorium i telefon kontaktowy.

Jeszcze tego samego dnia zadzwoniła do prosektorium, niestety, problemy językowe utrudniały kontakt. - Nie znam dobrze angielskiego, a na tłumacza mnie nie stać. Ostatecznie skorzystałam z pośrednictwa firmy pogrzebowej - mówi.

"Nie mam pieniędzy"

Z pierwszej informacji wynikało, że w tym tygodniu będzie można odebrać ciało. Wczoraj jednak pani Katarzyna dowiedziała się, że to niemożliwe. - Sekcja zwłok nie pozwoliła na ustalenie przyczyny zgonu i koroner wstrzymał ich wydanie.

Pani Katarzyna wie, że szybkie sprowadzenie ciała męża do Polski będzie trudne nie tylko ze względów formalnych. Firmy pogrzebowe podają stawki transportu zwłok między 8,5 - 10 tys. zł. - Ja po prostu nie mam pieniędzy - mówi wdowa. Jest bezrobotna, wychowuje troje dzieci, najmłodsza córeczka ma 3 lata. - Utrzymuję się z pomocy społecznej. Mąż przez ostatnie 10 lat nie miał stałej pracy, więc nie mogę liczyć na rentę. To, co Mariusz zarobił za granicą, wystarczało tylko na bieżące utrzymanie.

Od Polaka, u którego pracował ostatnio Mariusz, próbowała się dowiedzieć, czy może liczyć na ubezpieczenie. - Usłyszałam, że podobno Mariusz pracował u niego na własny rachunek, założył firmę. Nie wiem, czy zachowały się jakieś dokumenty, jak załatwiać formalności, do Anglii przecież nie pojadę. Wiem, że jest prowadzone śledztwo w sprawie śmierci Mariusza, ale nie wiem, jak długo potrwa - skarży się.

Mówi, że najważniejsze dla niej jest teraz to, żeby sprowadzić ciało męża. - Nie zostawię go na obczyźnie..

W ambasadzie zaproponowano kremację zwłok na miejscu i transport urny, ewentualnie rozsypanie prochów w "ogrodach pamięci". Pani Katarzyna nie bierze pod uwagę takiej ewentualności. - Chcę się z mężem pożegnać. On zasłużył na to, żeby mieć grób tu, gdzie jest jego rodzina - mówi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24