Na Podkarpaciu budujemy mieszkania. I to rekordowo dużo

Wzrost w porównaniu z ubiegłym rokiem odnotowano jeszcze w województwach lubelskim - o ponad 39 proc. i lubuskim - o prawie 5 proc. Podkarpacie jednak uplasowało się na pierwszym miejscu. I jak na razie, nic nie wskazuje na to, żeby ta pozycja miała się wkrótce zmienić. W pierwszym półroczu, więcej bowiem niż przed rokiem, wydano pozwoleń na budowę. Więcej również naliczono rozpoczętych tego typu inwestycji.

Deweloperzy mówią wprost: - Na podkarpackim rynku nieruchomości widać wyraźne ożywienie. Co więcej, w innych regionach Polski, jak na przykład w Warszawie, mieszkania również się buduje, ale stoją puste. Nie ma ich kto kupić - zauważa Zbigniew Prawelski z Biura Obrotu Nieruchomościami "Prawelski" w Rzeszowie.

[obrazek2] Budownictwo mieszkaniowe w pierwszym półroczu 2011 r. (fot. Łukasz Białorucki/Krzysztof Kapica)Tymczasem nasi deweloperzy na brak zainteresowania nie narzekają. Kawalerki i dwupokojowe mieszkania sprzedają się doskonale. Powód? Ich ceny, 4,5 - 5 tys. zł za m kw., są bardziej przystępne dla przeciętnego Kowalskiego.

Inaczej jest w przypadku mieszkań większych, ponad 50-metrowych.

- Sprzedają się w ostateczności jeszcze trzypokojowe, ale z większymi jest już naprawdę problem - przyznaje Jacek Ceglarz z rzeszowskiej firmy deweloperskiej Szerbud.

Jeśli już decydujemy się na większy metraż, to rezygnujemy z mieszkania i wybieramy dom w zabudowie szeregowej i bliźniaczej. Jest tańszy niż wolno stojący, pozwala na najlepsze wykorzystanie działki i obniżenie kosztów budowy. Jego cena jest też atrakcyjna. Bo najniższa i, zdaniem Prawelskiego, często w stanie surowym porównywalna z cenami mieszkań.

Te ostatnie, bo sięgające 4,5 tys. zł za 1 m kwadratowy, są najniższe w przypadku dopiero budowanych mieszkań.

- Cena rośnie do 5 tys. zł, kiedy klient może zobaczyć już gotowe lokum - zauważa Jacek Ceglarz.

W efekcie wolimy na nie poczekać kilkanaście miesięcy i zapłacić mniej. Zazwyczaj biorąc kredyt.

- Rzadko się zdarza, żeby ktoś wykładał własne uskładane pieniądze. Mieszkania kupowane są też częściowo z kredytu i z własnych pieniędzy. A ponieważ ceny mieszkań są u nas przystępne, klientowi łatwiej też dostać kredyt z banku - twierdzi Ceglarz.

Kto najczęściej pyta o nowe mieszkania? Okazuje się, że młode małżeństwa. Socjologów to akurat nie dziwi.

- Kiedyś rodziny były wielopokoleniowe, bo o własnym lokum można było jedynie pomarzyć. Teraz standardem jest rodzina jednopokoleniowa, dla której mieszkanie na kredyt jest właściwie w zasięgu ręki. Poza tym mieszkanie to stabilna lokata na przyszłość - zauważa Leszek Gajos, socjolog z Rzeszowa.

I właśnie tym kierują się też osoby, które teraz pracują za granicą. Zarobione tam pieniądze inwestują w kupno nieruchomości pod wynajem. Chociaż wcale nie zamierzają wracać do Polski. Przynajmniej na razie. Zdaniem podkarpackich deweloperów, to ok. 30 proc. tego rodzaju klientów.

Nie bez znaczenia są też koszty budowy. Niskie zarobki na Podkarpaciu przekładają się też na tańszą niż gdzie indziej robociznę.

- Do tego dochodzi też niższa cena gruntów niż na przykład w Warszawie. To również ma wpływ na koszt budowy - zwraca uwagę Andrzej Sawicki, ekonomista z Rzeszowa.