Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Na Ukrainę nadal będziemy podróżować przez dziury i wyboje

Krzysztof Potaczała
Chyrów. Przez to miasto codziennie przejeżdżają setki polskich kierowców. Zarówno główna droga, jak i te boczne nie były naprawiane od lat.
Chyrów. Przez to miasto codziennie przejeżdżają setki polskich kierowców. Zarówno główna droga, jak i te boczne nie były naprawiane od lat. Fot. Tadeusz Poźniak
Polacy podróżujący na Ukrainę nie mają co liczyć na szybką poprawę stanu tamtejszych dróg. Nadal trzeba będzie uważać, by nie urwać zawieszenia lub nie stracić koła. Władze w Kijowie nie dają na przygraniczne szalki komunikacyjne ani hrywny.

Jak wyglądają nawierzchnie jezdni w Chyrowie, Starym Samborze, Starżawie, Samborze i dziesiątkach mniejszych miejscowości w pobliżu polskiej granicy wiedzą najlepiej ci, którzy od kilku lat jeżdżą na Ukrainę po paliwa i w turystykę.

- Wyrwa na wyrwie, dziura na dziurze, nierzadko głębokości kilkudziesięciu centymetrów - potwierdzają zmotoryzowani. - Nawet kierowcom doskonale znającym już ukraińskie szosy trudno niekiedy ominąć wyrwy w asfalcie pamiętającym czasy ZSRR i to nie schyłkowego okresu, ale dawniejsze.

Zaledwie kilkanaście kilometrów od Polski są wioski, w których nigdy jeszcze nie położono asfaltowej nawierzchni. Nikt tu także nie pamięta, by kładziono kiedyś bruk albo żwir. Jest bita droga, która po każdym większym deszczu zamienia się w potężne grzęzawisko dostępne jedynie dla samochodów terenowych. - Jeśli ktoś wybiera się zwiedzić przepiękne tereny wschodnich Bieszczadów, niech absolutnie nie jedzie autem osobowym - przestrzegają doświadczeni turyści. - Lepiej dojechać do większej miejscowości ukraińską marszrutką, a na miejscu za niewielkie pieniądze wynająć uaza.
- Mamy takie, a nie inne drogi, bo na Ukrainie wszystkie znajdują się pod państwowym zarządem - ubolewa Wołodymyr Horbowy, szef starosamborskiej Rady Rejonowej, odpowiednika polskiego powiatu. - To z kolei oznacza, że nawet gdybym znalazł w swoim budżecie jakieś pieniądze i chciał przeznaczyć na remont konkretnej drogi, to nie wolno mi ich wydać na ten cel. Dostałbym karę za złamanie dyscypliny budżetowej.

Horbowy tłumaczy, że pieniądze z centrali idą na budowę głównych dróg krajowych. A te są daleko od zapomnianych przez władze w Kijowie rejonów graniczących z Polską. Stąd nie ma, przynajmniej na razie, nadziei na poprawę ich nawierzchni. - Taka sytuacja powoduje, że nie możemy rozwinąć się turystycznie - narzeka Horbowy. - Jeśli nie ma porządnych dróg, nikt nie wybuduje innej infrastruktury…
Brakuje pensjonatów, restauracji, bazy wypoczynkowej, dobrej komunikacji. I to w miejscach, które przed wojną były wręcz oblegane przez turystów ze Lwowa, Krakowa czy Warszawy. Tymczasem Ukraina i Polska planują budowę kolejnych przejść granicznych, m.in. w bieszczadzkim Bystrem. - Jakie będą mieć znaczenie, jeśli w ślad za nimi nie pójdą przebudowy i modernizacje dróg? - pytają turyści.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24