Na wybory idziemy, chociaż nie znamy programu partii

Młodzież z II LO w Łańcucie i Samorządowego Liceum Ogólnokształcącego w Głogowie Młp. rozmawiała z mieszkańcami Łańcuta i okolic oraz gmin Raniżów i Głogów Małopolski.

- Wiele pytanych osób w ogóle nie chciało wziąć udziału w sondażu, bo nie interesuje się polityką. Spośród tych, którzy chcieli, spory odsetek deklarował udział w wyborach, co dawałoby frekwencję większą, niż na ogół notuje się w skali kraju - zauważa Mateusz Gargała z II LO w Łańcucie.

Ankietowani, którzy wybierają się na wybory, nie zawsze wiedzą jednak, kiedy się odbędą. Prawie co piąta osoba nie znała dokładnego terminu.

- To dość zatrważający wynik - podkreśla Mariusz Duliban, nauczyciel historii w II LO w Łańcucie, który był inicjatorem sondażu.

Jeszcze gorzej jest ze znajomością kandydatów do Sejmu i Senatu. Co trzecia osoba w ogóle nie wiedziała, kto startuje. Najsłabszy wynik dotyczył jednak znajomości programów wyborczych. Większość ankietowanych odpowiedziała, że ich nie zna. Chociaż w tym wypadku statystyki zawyżyły kobiety. Połowa mężczyzn twierdziła, że zna program.

Ale to nie wiedza jest głównym powodem, dla którego idziemy na wybory. Prawie połowa wszystkich respondentów zamierza jedynie spełnić swój obywatelski obowiązek. - Można więc wnioskować, że to nie konkretne rozwiązania programowe są decydujące, na kogo głosujemy. Wyborcy prawdopodobnie częścią kierują się przynależnością partyjną kandydata niż konkretną osobą czy programem - twierdzi Mateusz Gargała.