Na żużlowców Texom Stali Rzeszów wylała się fala hejtu. Prezes klubu protestuje

Chcieliśmy zwyciężyć i przełamać złą passę meczów Stali Rzeszów na Łotwie, która do tej pory jeszcze nigdy tam nie wygrała. Przegraliśmy w sportowej walce. Przeciwnik był lepszy. Kilku naszych zawodników miało słabszy dzień, który może przydarzyć się każdemu. Takie są fakty

- komentuje porażkę Michał Drymajło, prezes rzeszowskiego klubu, który był na Łotwie.

Był to bardzo trudny mecz. Nie mogli z nami jechać Philip Hellstroem - Baengs, ponieważ jego federacja nałożyła na niego trzydniową dyskwalifikację a Anders Rowe zgłosił brak możliwości przyjazdu. Szansę otrzymał Anze Grmek i ją wykorzystał. Gdyby nie kilka niefortunnych okoliczności podczas meczu, wynik mógł być dla nas korzystny. Relacja tekstowa nigdy nie odda rzeczywistej atmosfery i faktycznego przebiegu walki na torze. Nie szukam usprawiedliwień. Przegraliśmy i wyciągnęliśmy już wnioski z tej porażki. M.in. Marcin Nowak udaje się z silnikami do swojego tunera

- dodaje szef klubu, który w tabeli zajmuje drugie miejsce.

Michał Drymajło nie ukrywa oburzenia hejtem, który spadł na zawodników i klub.

Jestem za konstruktywną krytyką. Uważam, że jest potrzebna, ale pod adresem naszych żużlowców padły wyjątkowo obraźliwe określenia. Jestem nimi zażenowany. Przecież każdy z zawodników starał się jechać jak najlepiej, bo to jest ich praca i od wyniku zależy ich wynagrodzenie. Aż nie chce mi się wierzyć, że to nasi kibice w taki sposób obrażają swoich zawodników. Tak nie można. To nie jest fair, apelują o rozwagę i zaprzestanie tych ataków. Wierzę, że będziemy wspólnie wygrywać

- kończy prezes Drymajło.