Szefa broni większość załogi, twierdząc, że to nagonka kierowców nie tylko na dyrektora, ale ratowników i lekarzy.
- Atmosfera w pracy staje się nie do wytrzymania - mówią pracownicy pogotowia. Spór oparł się o starostę. Dziś Jan Juszczak chce się spotkać z przedstawicielami dyrekcji i zwaśnionych stron.
Czy dyrektor rządzi autorytarnie
W czwartek na nadzwyczajnym posiedzeniu zebrała się Rada Społeczna Pogotowia. Jedynym punktem była sytuacja w pogotowiu. Na sali zjawili się prawie wszyscy pracownicy.
Mieczysław Zając, szef zakładowej Solidarności, zarzucił dyrektorowi, że rządzi autorytarnie: nie przestrzega praw pracowników (dowodem na to miały być ustalenia inspekcji pracy) i nie ma zaufania do kierowców. Inny z działaczy związku, Janusz Biedka, opowiadał, że czuje się dyskryminowany i boi się utraty pracy.
Te opinie wywołały sprzeciw na sali. Większość pracowników i lekarze bronią dyrektora Andrzeja Jurczaka, zarządzającego pogotowiem od 9 lat.
- Cały ten konflikt wziął się z tego, że dyrektor powiedział, iż trzeba podnosić kwalifikacje. Nie wszyscy chcą to zrozumieć - ocenia Jerzy Sieniawski, specjalista ds. technicznych.
Wypisali się z Solidarności
Zwolennicy dyrektora założyli swój związek: ratownictwa medycznego i obsługi technicznej. Uważają, że działacze Solidarności robią nagonkę na dyrektora. - Kiedyś do Solidarności należeliśmy wszyscy, razem z dyrektorem walczyliśmy o zakład. Teraz ponad połowa się wypisała, bo widzą, co robi nowy przewodniczący - ocenia Janusz Boczar, kierowca z 20-letnim stażem.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na Twitterze!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?