Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Najlepsi łucznicy chwalą Polskę i Podkarpacie

Anna Janik
Kampus WSIiZ w Kielnarowej gości łuczników od poniedziałku. Spędzają tu całe dnie, tu się rozgrzewają, trenują i rywalizują.
Kampus WSIiZ w Kielnarowej gości łuczników od poniedziałku. Spędzają tu całe dnie, tu się rozgrzewają, trenują i rywalizują. Krzysztof Kapica
201 zawodników z 21 krajów, w tym Wielkiej Brytanii, Włoch, Armenii, Irlandii, Szwecji i Finlandii.

Tak w dużym skrócie będą wyglądać Mistrzostwa Europy w łucznictwie polowym, które w poniedziałek rozpoczęły się w Kielnarowej. To bardzo prestiżowa impreza, która w Polsce gości po raz pierwszy, a jej organizacja jest ogromnym wyzwaniem. Nie tylko logistycznym, ale i finansowym.

- To jest nasza trzecia duża impreza po halowych mistrzostwach świata i Europy, ale obciążenie dla nas jako organizatorów jest nieporównywalne - mówi Jacek Trojnar, dyrektor zawodów i wiceprezes Polskiego Związku Łuczniczego. - Trzeba było przygotować 200 mat łuczniczych, a średni koszt jednej to 700 zł. A łucznictwo polowe nie jest sportem olimpijskim, więc nie mamy subwencji z ministerstwa - zaznacza.

Dyscyplina jest za to bardziej widowiskowa, bo zawodnicy nie strzelają do tarcz na hali, ale w terenie. W Kielnarowej w pobliżu kampusu WSIiZ, gdzie zaplanowano eliminacje, zawodnicy przez 6 godzin dziennie chodzą z łukami po pobliskim lesie i celują do ustawionych w różnej odległości mniejszych lub większych tarcz.

- Najtrudniejsze jest oszacowanie tej odległości, bo nie znamy tras, musimy wziąć pod uwagę różne nachylenie terenu, wiatr, naturalne przeszkody np. liście. Do tego pod nogami też nie jest płasko, więc trzeba trzymać równowagę zachowując napięcie w całym ciele. To bardzo wymagające - tłumaczy 32-letnia Anne Lantee z Finlandii. - A co do Rzeszowa i Polski to nie spodziewałam się, że tak wiele się tu dzieje, że tyle się buduje, odnawia. Gołym okiem widać, że kraj się rozwija - dodaje 32-latka, która strzela od 9 roku życia.

Jak podkreślają zawodnicy napięty grafik zawodów sprawia, że nie za bardzo jest czas na to, by lepiej się poznać lub pozwiedzać okolicę. Zwłaszcza, że polska kadra śpi w hotelu przy kampusie WSIiZ, a reszta zawodników w Hotelu Łańcut i Hotelu Rzeszów. Polska kuchnia im smakuje, choć...

- Jecie strasznie dużo kapusty. Nie wiem czy był jeden posiłek, kiedy nam jej nie podano - śmieje się 20-letni Phillip Tucknet ze Szkocji. - I pijecie więcej kawy niż herbaty. U nas jest dokładnie odwrotnie - dodaje Susan 26-letnia Agnew.
Zawodników zaskoczyła też pogoda, bo w niedzielę, kiedy pojawili się w Rzeszowie było ciepło i słonecznie.

- Teraz zamarzamy. Jest tak samo zimno jak u nas, ale ludzie są bardziej otwarci, mili, pomocni - dodaje Suzanne O’Hare z Irlandii. - Atmosfera jest bardzo przyjazna - zaznacza.

O nią w dużej mierze dbają organizatorzy, wśród których są rzeszowscy łucznicy Resovii. Spędzają tu całe dnie.
- Naszym zadaniem było np. ustawienie tarcz na trasach, co było dość trudne, bo teren jest górzysty, mnóstwo wąwozów, a czasu było niewiele - mówi Paweł Korbecki - Żeby zdążyć trzeba było wstać przed 5 i o 6 wyjść na trasę. Ale chętnie to robię, bo sam trenuję więc chciałem być blisko najlepszych - dodaje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24