MKTG SR - pasek na kartach artykułów

"Nie ma mnie" – film o Zdzisławie Pękalskim to film o miłości [ZDJĘCIA, WIDEO]

Barbara Galas
Barbara Galas
Dorota Mękarska
Dorota Mękarska
Najnowszy film Roberta Żurakowskiego o Zdzisławie Pękalskim paradoksalnie nie jest tylko obrazem o samym artyście. Jest o bezmiarze miłości do sztuki, do życia, a przede wszystkim o sile miłości człowieka do człowieka.
od 7 lat

Zdjęcia do filmu „Nie ma mnie”, którego twórcą jest reżyser Robert Żurakowski zbliżają się ku końcowi. W Stanicy Kresowej „Chreptiów” w Lutowiskach twórcy filmu mówili o swoich dokonaniach, przeżyciach i emocjach. Do Lutowisk przyjechała także Maria Pękalska, małżonka artysty oraz synowa Zdzisława Pękalskiego – Sabina.

Film powstaje od 2021 r. w ramach Podkarpackiego Regionalnego Funduszu Filmowego ze środków województwa podkarpackiego. Producentem jest Mazurkiewicz Produkcja Filmowa, zaś koproducentami są: Podkarpacka Komisja Filmowa i G&B ART Robert Żurakowski. Autorem zdjęć jest Mirosław Mazurkiewicz, scenariusza Małgorzata Mielcarek, a muzykę do filmu tworzy Józef Skrzek. Partnerami są: Gmina Komańcza, Miasto i Gmina Zagórz, Miasto i Gmina Lesko, Stanica Kresowa Chreptiów i Zagroda Magija.

Twórcy zapowiedzieli, że film zostanie ukończony w drugiej połowie przyszłego roku

Film opowiada o potrzebie tworzenia

Zdzisław Pękalski urodził się we Lwowie, ale dzieciństwo spędził w Przemyślu. W 1963 r. zamieszkał w Hoczwi. W latach 70. założył w tej miejscowości Izbę Regionalną. Pełnił w niej rolę kustosza, konserwatora i przewodnika. Był także współzałożycielem Bieszczadzkiej Grupy Twórczej. Jest laureatem wielu nagród: im. Franciszka Kotuli oraz Marszałka Województwa Podkarpackiego. Był prekursorem malowania świętych postaci na drewnianych świńskich korytach, dzieżach, nieckach i starych deskach.

Artysta zachorował w 2014 roku. Doznał wylewu i udaru mózgu. Jest sparaliżowany.

– Film jest dokumentalną opowieścią o wielkim i kreatywnym artyście, rzeźbiarzu pełnym energii twórczej – mówi Katarzyna Mazurkiewicz, producent filmu. – Opowiada o wielkiej potrzebie tworzenia. Zadaje pytanie, co dzieje się, gdy moc twórcza zostaje zablokowana przez chorobę i wypadki losowe. Pyta, czy można odnajdywać szczęście w samej egzystencji, w samym byciu, gdy wcześniej było się tak płodnym twórczo

.

Scenariusz filmu w miarę upływu czasu zmieniał. Ewoluował w stronę dokumentu z elementami kreacji. W rolę żony Zdzisława Pękalskiego wcieliła się aktorka Anna Warchoł z Teatru „Tu i Teraz”.

– Te sceny przedstawiają emocje i świat niewypowiedziany, którego nasza codzienność nie oddaje – zaznacza producentka filmu.

– Film od początku stał się moim osobistym przeżyciem – dodaje Anna Warchoł. – Dane mi było spotkać jeszcze rodzinę Pękalskich w całości. To było bardzo cenne. Dało mi to możliwość wejścia w świat „bieszczadzkich aniołów”.

Reżyser dedykuje film Szymkowi Pękalskiemu

Podczas spotkania w Lutowiskach zaprezentowano zwiastun filmu i fotografie z planu filmowego wykonane przez Inkę Wieczeńską. Maria Pękalska i jej synowa Sabina nie mogły powstrzymać łez, gdyż Rober Żurakowski uwiecznił na taśmie filmowej wnuka Zdzisława Pękalskiego, Szymka, który w wyniku nagłej choroby zmarł w dniu 10 kwietnia w bardzo młodym wieku. Jego ojciec Jarosław jest również niesprawny fizycznie, gdyż już po udarze ojca syn zapadł także na bardzo poważną chorobę.

– Ten film jest dla mnie coraz bardziej ciężki, a zdaję sobie sprawę, że czeka nas jeszcze wiele łez. Szymek był dla mnie wyjątkowym człowiekiem, który nauczył mnie bezwarunkowej miłości. Pokazał mi, że można ludzi kochać nie oczekując niczego. Cieszę się, że dzięki temu filmowi będziemy mogli zawsze o nim pamiętać. Pozwolę sobie ten film zadedykować właśnie Szymkowi – nie bez wzruszenia mówi Robert Żurakowski.

Ciągle jest

Dla Marii Pękalskiej film Roberta Żurakowskiego o jej mężu będzie kompletną opowieścią o artyście i człowieku, z którym przyszło jej dzielić życie.

– 3 kwietnia minęło 10 lat jak Zdzisiu choruje, ale jest, ciągle jest, i Bogu dziękuję za to. Codziennie możemy uśmiechnąć się do siebie, przywitać, podać sobie ręce i poopowiadać różne ciekawe rzeczy. To znaczy ja opowiadam, ale Zdzisiu wszystko doskonale rozumie – o radościach zwyczajnych dni mówi małżonka artysty.

Maria Pękalska przeczytała kilka wierszy Zdzisława Pękalskiego, gdyż był on również utalentowanym poetą, w tym wiersz, którego tytuł stał się tytułem filmu.

Wiersz jest wizualną inspiracją

Zwiastun filmu ukazał przejmujące piękno jego zdjęć.

– To jest film o całej rodzinie. Jestem pod ogromnym wrażeniem miłości pani Marii i Sabiny, którą dzielą się każdego dnia. To chcę oddać w zdjęciach. Wiersz „Nie ma mnie”, który Zdzisław Pękalski napisał jeszcze przed wylewem, jest dla mnie również wielką wizualną inspiracją, bo w zasadzie każde słowo jest w nim prawdziwe. Większość zdjęć odbywa się w domu w Hoczwi, ale realizujemy także zdjęcia wyjazdowe, bo chcę pokazać prace Zdzisława Pękalskiego w przestrzeni. Zaskoczyło mnie jak dobrze wpisane są one w otoczenie. Patrząc na te rzeźby nie sposób sobie wyobrazić, że mogłoby ich tam nie być.

Fot. z planu scen kreacyjnych: Aleksandra Zielińska

Wiersz nie był jedyną inspiracją dla Mirosława Mazurkiewicza. Twórca zdjęć zachwycił się kontrastami w twórczości Zdzisława Pękalskiego, który przekraczał w swojej wyobraźni światy dobra i zła, przedstawiając anioły i demony. Ta dychotomia będzie mieć także odzwierciedlenie w filmie.

Zobaczyłem miłość

Dla Roberta Żurakowskiego film o Zdzisławie Pękalskim jest niejako szkołą życia. Stało się to nie tylko za sprawą Szymka.

– Do domu Zdzisława Pękalskiego trafiłem z ciekawości, bo chciałem pokazać niesamowitą twórczość i niesamowity dom Pękalskich – podkreśla reżyser, który tak jak artysta z Hoczwi jest rzeźbiarzem. – Najważniejsze było jednak to, że zacząłem dostrzegać ciepło rodzinne i poświęcenie pani Marii i Sabiny. Choć z drugiej strony, nie wiem, czy jest to poświęcenie, bo jeśli coś robi się naprawdę z miłości nie można tego nazwać poświęceniem. Ta miłość mnie niesamowicie wzruszyła. Zrozumiałem to, gdy pani Maria powiedziała do mnie jedno z pierwszych zdań, że nie modli się do pana Boga, by było lepiej, by pan Zdzisław wyzdrowiał, by było im łatwiej, ale o to, by miała siłę, aby opiekować się mężem.

Fot. z planu scen kreacyjnych: Aleksandra Zielińska

Reżyserowi nie udałoby się tak mocno wejść w relację rodzinną i pokazać całą jej głębię, gdyby nie czas.

– Czas w dokumencie jest bardzo potrzebny. Nie wyobrażam sobie, by ten film mógł powstać w ciągu roku – zauważa reżyser. – Potrzebowaliśmy dwóch lat, by wejść w ten świat, zrozumieć go i by mogły zadziać się zmiany, które teraz nastąpiły, bo obecny scenariusz znacznie różni się od pierwotnego. W pewnym momencie, gdy zobaczyłem emocje pana Zdzisława, radość, zaciekawienie, ale i łzy, to zaczęło być dla mnie nawet ważniejsze niż jego twórczość.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24