Nie tylko kosze

Przez dwa tygodnie artyści z Danii, Szwajcarii, Słowacji, Niemiec i Polski wyplatali wiklinę. Powstały niezwykle ciekawe dzieła, które mają przekonać miejscowych wyplataczy, że z wikliny można robić nie tylko kosze i płoty.
- Miasto jest dumne, że przyjęliście jego zaproszenie - mówił do artystów w sobotę burmistrz Rudnika, Waldemar Grochowski. - Rzeźby, które tu zostawiacie nie tylko upiększą miasto, ale pomogą w jego promocji. Przez to wzrośnie sprzedaż wikliny i wyrobów z niej, a w konsekwencji rudniczanom będzie się żyło lepiej.
Artyści zainteresowali się centrum polskiego wikliniarstwa przed trzema laty. Duża w tym zasługa Stanisława Dziubaka z Tarnobrzega, który ściąga nad Rudną artystów spotykanych na podobnych plenerach za granicą. Dziś w Rudniku trudno jest znaleźć wolny skwer, na którym można by było postawić kolejną rzeźbę. Chętnych do ich wykonywania nie brakuje, bowiem wiklina przeżywa w naszym kraju prawdziwy renesans. Niestety, na razie nie przekłada się to na wyższe zarobki plantatorów wikliny i wyplataczy. Sporą winę ponoszą ci ostatni, którzy nie poszukują nowych form i sprzedają tradycyjne kosze z minimalnym tylko zyskiem. Nawet podczas pleneru artyści słyszeli od koszykarzy, że ...marnują wiklinę na rzeźby, a przecież z tak dobrego materiału można by było zrobić kilka koszy.
Tymczasem na Zachodzie, gdzie trafia większość z tworzonych u nas koszy, w cenie jest rękodzieło, którego podstawową cechą jest niepowtarzalność. Władze Rudnika chcą przekonać mieszkańców utrzymujących się z wikliny i jej wyrobów, do poszukiwania nowych form. W tym celu organizowane są coroczne święta wikliniarskie z konkursami na rzeźby i wiklinowe kosze. Tegoroczna "Wiklina" odbędzie się w przyszłym miesiącu.