MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Niedosłyszący walczą o zmianę absurdalnych przepisów

Ewa Kurzyńska
- Dla osób niedosłyszących taki aparat to jedyna szansa na pełne uczestnictwo w życiu zawodowym i społecznym. Dlatego tak ważne jest, by dostęp do nich był jak najprostszy - przekonuje Edward Pukło.
- Dla osób niedosłyszących taki aparat to jedyna szansa na pełne uczestnictwo w życiu zawodowym i społecznym. Dlatego tak ważne jest, by dostęp do nich był jak najprostszy - przekonuje Edward Pukło. FOT. KRZYSZTOF KAPICA
Dopłata to aparatu słuchowego należy się raz na 5 lat. Za każdym razem chory z trwałym uszkodzeniem słuchu musi chodzić do laryngologa. Żeby udowodnić, że... nie odzyskał słuchu.

Głusi przy wymianie starego aparatu na nowy mogą starać się o dofinansowanie w Narodowym Funduszu Zdrowia.

- W przypadku osób dorosłych dopłata to niecałe 600 zł. Tymczasem aparat do jednego ucha kosztuje nawet 4 - 5 tys. zł. I choć dofinansowanie jest śmiesznie małe, trzeba się sporo natrudzić, by je w ogóle dostać - ocenia Edward Pukło z Rzeszowa, który cierpi na nieodwracalną wadę słuchu.

Po co tyle wizyt?

Najpierw musi pójść do lekarza rodzinnego, który wystawi skierowanie do laryngologa. Gdy już uda się dostać do specjalisty, ten wystawia zaświadczenie o nieodwracalnej wadzie słuchu i zlecenie na aparat słuchowy.

- Absurdalne jest, że stwierdzenie trwałej wady wcale nie zwalnia z konieczności kolejnych wizyt u specjalisty i starania się ponownie o takie samo zaświadczenie i zlecenie. Co 5 lat muszę udowadniać, że cud się nie stał i że nie odzyskałem słuchu! To śmieszy nawet lekarzy, gdy po raz kolejny zwracam się do nich w tej samej sprawie - dodaje Pukło.

Zasady do zmiany

Osoby niedosłyszące chcą, by procedurę uproszczono.

- Uważamy, że w przypadku stwierdzenia nieodwracalnej wady słuchu powinno wystarczyć raz wystawione zaświadczenie i zlecenie. To, przy kolejnych staraniach o dopłatę, pozwoliłoby uniknąć niepotrzebnych wizyt u lekarza rodzinnego i laryngologa - uważa Piotr Krupa, kierownik Podkarpackiego oddziału Polskiego Związku Głuchych w Rzeszowie.

Za takim rozwiązaniem przemawia fakt, że podczas wizyty u laryngologa poprzestaje on zwykle na wypisaniu wniosku i nie sprawdza, jak duża jest wada. To, jaki jest ubytek słuchu, stwierdza dopiero protetyk z firmy, w której kupuje się aparat słuchowy.
Ministerstwo milczy

O zmianę zasad osoby niedosłyszące zwróciły się do Ministerstwa Zdrowia.

- Minister może zmienić te przepisy. Pismo wysłaliśmy trzy miesiące temu, ale wciąż na nie odpowiedziano. Uproszczenie obecnych zasad leży w interesie NFZ. Za każdą wizytę u laryngologa fundusz musi płacić. Biorąc pod uwagę, że w Polsce na niedosłuch cierpi od 8 do 10 proc. populacji, na takich wizytach można sporo oszczędzić - przekonuje Józef Góralczyk z Małopolskiego Sejmiku Organizacji Osób Niepełnosprawnych, który koordynuje starania o zmianę przepisów.

Redakcja Nowin również czeka na wyjaśnienia z ministerstwa, o które poprosiliśmy jego rzecznika. Do sprawy wrócimy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24