- Miał pan chyba sporo nerwówki tego lata.
- Komfortowo się nie czułem. Mijał czas, a ciągle nie byłem zarejestrowany jako zawodnik Resovii. Właściwie stało się to ostatniego dnia okresu transferowego. Było trochę stresu, ale myślałem pozytywnie.
- Debiut w meczu w Elblągu był krótki i trochę smutny, bo przegraliście.
- Zagrałem kwadrans, a było o tyle ciekawie, że trener posłał mnie do ataku. Niestety, niewiele zdziałałem. Concordia w końcówce broniła się w dziesiątkę i pod bramką był tłok.
- Pierwszy raz grał pan jako napastnik.
- Zdarzały mi się epizody na tej pozycji w Polonii Warszawa, ale moja pozycja to stoper.
- W Internecie wyczytałem, że grał pan w Hiszpanii, w Murcii Deportiwo.
- W drużynie młodzieżowej. Fajna, choć krótka przygoda.
- Co pan z niej zapamiętał?
- To, że tam nikt nie narzeka. Treningi trwają po 3 godziny. W takim klimacie to nie przelewki. Ale nie widziałem, by ktoś unikał pracy. Każdy zasuwa na sto procent i marzy tylko o jednym, grać i robić karierę. Mam wiele miłych wspomnień. Niby były to rozgrywki młodzieżowe, ale występ przeciw takim firmom jak Real Madryt czy Barcelona działa na wyobraźnię.
- Spotkał pan znanych dziś zawodników?
- DeGea, DosSantos, Krkić już pojawiał się w pierwszym składzie Barcelony. Większość z tych, którzy teraz w niej debiutują, to piłkarze przeciw którym grałem.
- Dlaczego Hiszpanie z pana zrezygnowali?
- Nikt ze mnie nie zrezygnował. Nie było powodu. Grałem nie najgorzej, do tego wiele klubu nie kosztowałem. Mieszkaliśmy w siedmiu w trzypokojowym mieszkaniu, a w przeciwieństwie do juniorów hiszpańskich, dostawałem drobne. Niestety, było nas tam trzech Polaków, Paweł Wojciechowski, który teraz gra w FK Mińsk, grzał ławę i postanowił wracać. Menedżer powiedział, albo zostajemy wszyscy, albo wracamy wszyscy. I tak się skończyła moja kariera Hiszpanii.
- Dogada się pan po hiszpańsku?
- Bez problemu. To prosty język do nauki, łatwy w wymowie. Zdawałem maturę z hiszpańskiego.
- Słowem szkoda było wracać.
- Tak, ale trafiłem do Polonii Warszawa, gdzie zaraz zdobyliśmy wicemistrzostwo Polski juniorów. Nawiasem mówiąc niedaleko Rzeszowa, bo w Boguchwale.
- W ekstraklasie pan nie zadebiutował.
- Pięć razy siedziałem na ławce, ale szansy nie dostałem.
- Słynnego Józefa Wojciechowskiego pan poznał?
- Miałem okazję. Powiem tak, dużo kasy nie oznacza od razu dużo klasy.
- Odszedł pan ze Znicza Pruszków, bo…
- Bo nie lubię być tam, gdzie mnie nie chcą.
- W Rzeszowie też ma pan taki tłok w mieszkaniu, jak w Hiszpanii?
- (śmiech) Resovia jest lepsza pod tym względem od Hiszpanii. Z Aleksandrą, moją narzeczoną, mieszkanie mamy tylko dla siebie.
- Piłkarze zawsze mówią, że w nowym klubie wszyscy serdecznie ich przyjęli, atmosfera jest super i tak dalej.
- Nie mam powodu, aby mówić inaczej. Podoba mi się atmosfera na meczach. W Pruszkowie przypominały one raczej sparingi. A jeśli chodzi klimat w szatni, też wszystko gra. Byłem w paru klubach. W żadnym nie zostałem tak miło przyjęty przez nowych kolegów, jak w Resovii.
- A teraz któregoś z tych kolegów trzeba będzie wygryźć z wyjściowego składu.
- (śmiech) Taki jest sport. Ja też mam swoje ambicje. Nie jestem zarozumialcem, ale nie przyszedłem do Resovii, by grzać ławkę.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Komunie dzieci gwiazd są jak wesela. Najpierw ciało Chrystusa, potem DMUCHANY ZAMEK
- Ujawniamy listę klientów internetowej szamanki! Gwiazdy telewizji i żony piłkarzy...
- Tak żyje "Biały Cygan" Bogdan Trojanek. Zna Viki Gabor, adoptował dziecko z klasztoru
- Skrzynecka przesadza z retuszem? Tak wymalowała się na wycieczkę. Jak w tym chodzić?