Obrazili policję

Witold Kiersnowski twierdzi, że 7 wrześnie ubr. ok. 22 jadł w domu kolację. Nagle do środka wtargnęła policja:
- Bez słowa wyjaśnienia powalili mnie na podłogę i zaczęli bić, używając kajdanek jak kastetu. Wzywałem pomocy. Wbiegła matka, którą także pobili - mówi W. Kiersnowski, pokazując obdukcje lekarskie swoje i matki Krystyny.
Policja tłumaczy, że tego wieczora próbowała zatrzymać na drodze samochód zastawa. Kierowca jednak pojechał dalej i zaparkował przed domem Kiersnowskich. Funkcjonariusze weszli do środka i chcieli zatrzymać kierowcę, który stawiał opór. Użyli środków przymusu. Kiersnowski został zawieziony na komisariat, gdzie odmówił poddania się badaniom krwi.
Barbara Królikowska, oficer prasowy policji w Leżajsku poinformowała, że wersja zdarzeń przedstawiona przez Kiersnowskich w naszej gazecie jest nieprawdziwa i może spowodować utratę zaufania opinii publicznej do policji. Komenda Powiatowa wystąpiła do sądu z wnioskiem o ukaranie Kiersnowskich. Grozi im kara grzywny i więzienia do lat 2.
- Witolda Kiersnowskiego ukarano za prowadzenie pojazdu w stanie nietrzeźwym. Wyrok nie jest prawomocny - powiedziała Królikowska.
Krystyna Kiersnwowska: - Prokurator na wizji lokalnej zaczął nam mierzyć mieszkanie. Nie zbadał, czy samochód był używany. W czasie rozprawy zeznawał nasz mechanik i stwierdził, że samochód był w tym czasie zepsuty. Jego zeznań sąd nie uwzględnił. Odwołaliśmy się do Sądu Okręgowego w Rzeszowie.
Rozprawa o zniesławienie policji przed Sądem Rejonowym w Leżajsku jest wyznaczona na poniedziałek.