Rzeszów jest jednym z ostatnich, blisko 200-tysięcznych miast w Polsce, które nie ma jeszcze suszarni osadów z oczyszczalni ścieków. Efekt? Takie odpady są stąd w tej chwili wywożone na pola, na których uprawia się m.in. wiklinę i wierzbę energetyczną. Ponieważ osady są uznawane za odpady niebezpieczne, można je składować tylko w ściśle wyznaczonych miejscach, które nie mają kontaktu m.in. z wodami gruntowymi. Miejskie Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji płaci odbiorcom osadów 60 zł za odebranie, transport i zagospodarowanie każdej tony.
Uprawy się kurczą
Ilość ścieków dostarczanych do rzeszowskiej oczyszczalni ścieków regularnie rośnie i w tej chwili wynosi ok. 75 tys. m sześc. na dobę.
- Problem w tym, że powierzchnia terenów, na których można składować osady szybko się kurczy. Dlatego musimy się przygotować na sytuację, gdy nie będzie już gdzie ich wywieźć. Wówczas konieczne będzie termiczne unieszkodliwianie tych odpadów - mówi Adam Tunia, prezes Miejskiego Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji w Rzeszowie.
MPWiK w takiej sytuacji będzie miał dwie możliwości. Pierwsza to utylizacja odpadów w wyspecjalizowanych cementowniach. Druga - wykorzystanie ich jako paliwa dla zakładu termicznej obróbki odpadów, który ze śmieci wyprodukuje ciepło i energię. W ciągu trzech lat przy ul. Ciepłowniczej wybuduje go elektrociepłownia.
- Żeby oddawać do niego osady musimy jednak zmodernizować naszą oczyszczalnię. Dla takiego zakładu wartościowe są tylko osady wysuszone, a my nie mamy w tej chwili suszarni - wyjaśnia prezes Tunia.
Budowę suszarni MPWiK chce rozpocząć w 2016 roku. Do końca tego roku powstanie projekt inwestycji. Władze spółki mają nadzieję, że inwestycję, której koszt szacuje się na około 25 mln zł uda się dofinansować w nowym rozdaniu unijnych pieniędzy na lata 2014-2020. W zależności od odbiorcy, osady będą tu suszone do różnej formy.
- Dla zakładu, jaki zbuduje elektrociepłownia trzeba będzie przetworzyć je tak, aby suchej masy było 90 procent. Dla cementowni wystarczy 60 procent - mówi prezes Tunia.
Osady za ciepło?
Czy MPWiK zarobi na oddawaniu osadów elektrociepłowni? Tego na razie nie ustalono. Ponieważ PGE wyprodukuje przy ich pomocy energię, to niewykluczone. - Z drugiej strony, suszenie to proces przebiegający w wysokich temperaturach, a żeby je osiągnąć, potrzebna jest energia. Być może w zamian za osady będziemy ją czerpać bezpośrednio z nowego zakładu - mówi prezes Tunia.
W zakładzie PGE poza osadami przetwarzane będą jeszcze tylko odpady nienadające się do powtórnego przetworzenia. Firma nie będzie wykorzystywać w tym celu odpadów niebezpiecznych. Rocznie na energię ma być tutaj przetwarzane 100 tys. ton odpadów z Rzeszowa i okolicy.
Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Kaźmierska wróci za kraty? Mecenas Kaszewiak mówi, dlaczego tak się nie stanie
- Czyżewska była polską Marilyn Monroe. Dopiero teraz dostała kwiaty na grób
- Co się dzieje z Sylwią Bombą? Drobny szczegół totalnie ją odmienił [ZDJĘCIA]
- Olbrychski nie przypomina dawnego amanta "Jest jak Kopciuszek po dwunastej w nocy"