Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Ostre cięcia" w Ogródku Jordanowskim

MARIAN STRUŚ
Dwanaście wielkich topoli zniknęło z Ogródka Jordanowskiego w Sanoku. Podobno zagrażały bezpieczeństwu jego użytkowników. Innego zdania są mieszkańcy okolicznych bloków twierdzący, że zubożono zielone płuca miasta.
Dwanaście wielkich topoli zniknęło z Ogródka Jordanowskiego w Sanoku. Podobno zagrażały bezpieczeństwu jego użytkowników. Innego zdania są mieszkańcy okolicznych bloków twierdzący, że zubożono zielone płuca miasta. AUTOR
SANOK. Płuca miasta zostały mocno nadwątlone w wyniku "ostrego cięcia", w samym jego centrum, w Ogrodzie Jordanowskim. Dwanaście dużych, kilkudziesięcioletnich topoli zniknęło z powierzchni ziemi.

- To jest granda w biały dzień. Jak można było dopuścić do wycinki tak wspaniałych drzew. Niech pan popatrzy na pnie, jakie są zdrowe... Komu one przeszkadzały? - wysłuchiwaliśmy komentarzy przechodniów, którzy gromadzili się wokół ogródka, przyglądając się "siekierezadzie".
Rzeczywiście, większość ściętych drzew prezentowała się od środka równie okazale, jak od zewnątrz. Mieliśmy więc te same wątpliwości, co oni.
- Jest decyzja komisji kwalifikującej drzewa do wycięcia - stwierdza stanowczo p. Anna Czaja z Wydziału Ochrony Środowiska Urzędu Miejskiego. - Zagrażały bezpieczeństwu. Ich korzenie wychodziły na zewnątrz, wypiętrzając asfalt na bieżni i boisku.
Najbardziej zdenerwowani byli mieszkańcy okolicznych bloków, którzy "ostre cięcia" w Ogródku Jordanowskim zaczęli kojarzyć z wizją wielkiego parkingu w tym miejscu, jaka ostatnio pojawiła się w mieście. - Tylko ktoś chory psychicznie mógł coś takiego wymyśleć, mówił jeden z mieszkańców bloku przy ul. Sobieskiego. - Niech jedzie do Nowego Jorku likwidować Central Park. Tam też są problemy z parkowaniem. Albo niech sobie urządzi parking pod własnym domem.
Przez całą niedzielę pielgrzymki ludzi przychodziły oglądać okaleczony Ogród Jordanowski. Odebraliśmy kilkanaście telefonów z prośbą, aby zająć się tą sprawą.
W Wydziale Ochrony Środowiska UM zapytaliśmy, czy, w miejsce wyciętych drzew posadzone zostaną nowe ? Odpowiedź brzmiała: - to sprawa gospodarza ogrodu, a jest nim Wydział Oświaty.
- Nikt nie powinien mieć wątpliwości, że stare, kruche, zagrażające bezpieczeństwu bezwartościowe topole wymagały wycięcia - stwierdziła p. Krystyna Inglot z tegoż wydziału. - Myślę, że po wykarczowaniu pniaków, zasadzimy w to miejsca jakieś wartościowe drzewa.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24