Pacjenci chcą się leczyć pijawkami [WIDEO]

- Pijawki to fenomen medyczny, który nie raz w leczeniu różnych schorzeń okazał się bardziej skutecznym sposobem niż leki - przyznaje Krzysztof Lenart, specjalista ortopedii i traumatologii, który od kilku lat leczy swoich pacjentów pijawkami.

Słowa lekarza potwierdza pan Józef Woś z Zielonki w powiecie kolbuszowskim. Sześć lat temu mężczyzna miał poważny wypadek. Frezarka zmiażdżyła mu prawą stopę. Dziś po ranach praktycznie nie ma śladu.

- Leczyłem się w szpitalach najpierw w Rzeszowie, potem w Kolbuszowej. Ale medycy byli bezradni. Powiedzieli wprost, że czeka mnie amputacja stopy. Pomógł mi doktor Lenart, proponując pijawki - mówi mężczyzna.

I choć dziś stopa wygląda dobrze pan Józef z pijawek nie zrezygnował.

- Mam cukrzycę i wysokie ciśnienie. Po każdym zabiegu pijawkami czuję się lepiej. Kładę ich cztery, czasem pięć na ciele. Jak już się napiją krwi same odpadają. Stawiam je też na nodze ze względu na słabe krążenie - przyznaje pan Józef. Pijawki trzyma w słoiku wypełnionym wodą w łazience. - To one uratowały moją stopę. I pomagają na większość dolegliwości - przekonuje.

Na czym polega fenomen pijawek?

- W ich ślinie znajdują się m.in. antybiotyki i substancje, które zapobiegają tworzeniu się zakrzepów.

- Pijawkami leczy się urazy kończyn zagrożonych amputacją. Mają zdolności przeciwzakrzepowe, leczą przewlekłe stany zapalne, zapalenia ścięgien, dyskopatię, urazy kręgosłupa. Można je stosować na praktycznie wszystkie dolegliwości, nawet przeziębienia, bo wzmacniają odporność. Każda pijawka jest jak szczepionka - chwali doktor Krzysztof Lenart.

Lista zasług tych stworzeń jest jednak o wiele dłuższa.

- Jeśli kogoś jak to się mówi postrzyknie albo przewieje wystarczy jedna taka kuracja. Pijawki pomogą na ból zęba, problemy z zajściem w ciążę - wymienia lekarz.

Koszt jednej pijawki waha się od 20 do 30 złotych. Próżno szukać ich w państwowych przychodniach i szpitalach.

- Nie stosuję pijawek, nigdy tego nie robiłem. Ciężko mi powiedzieć o ich zastosowaniu i ocenić, czy faktycznie są skuteczne - mówi anonimowo jeden z rzeszowskich lekarzy chirurgów.

Pijawki są coraz bardziej popularne. A ponieważ nie kosztują mało postanowili to wykorzystać przemytnicy.

- W ciągu ostatnich dwóch miesięcy mieliśmy aż trzy próby przemytu pijawek - potwierdza Edyta Chabowska, rzecznik prasowy Izby Celnej w Przemyślu.

Jak do tej pory największy przemyt pijawek udało się udaremnić celnikom w październiku. Na polsko - ukraińskim przejściu granicznym w Korczowej zatrzymali 35-latka z Ukrainy. W bagażach przewożonych samochodem, w wielu woreczkach przewoził prawie 7 tys. pijawek. Mężczyzna tłumaczył, że pijawki miał tylko przewieźć przez granicę. Za 300 hrywien.

Zwierzęta będące pod ochroną trafiły do ogrodu zoologicznego w Zamościu. Tu zostały umieszczone pijawki, które celnicy znaleźli we wrześniu. Wówczas 290 żywych pijawek próbował przewieźć przez granicę 42-letni obywatel Ukrainy.

- Trzymamy je w oczkach wodnych na zewnątrz. Pijawki lubią niższe temperatury: około 7, 8 stopni Celsjusza. Żyją do 30 lat. Żywią się krwią, ale potrafią nie jeść przez dwa lata. Od 1995 roku są pod ochroną. W Polsce żyje ich niewiele, stąd te przemyty - mówi Anna Nowicka - Sidor, asystent do spraw hodowlanych ogrodu zoologicznego w Zamościu.

- Pijawki były kiedyś niesamowicie popularne. Na wsiach całe rodziny się nimi leczyły. Dzisiaj trzeba je kupować - mówi pan Józef.

Pijawki są jednorazowego użytku. Po zabiegu są utylizowane. Bo jak podkreśla doktor Krzysztof Lenart bezpieczeństwo jest na pierwszym miejscu.

- Dlatego też pijawki powinny być sprowadzane z ośrodków certyfikowanych i specjalistycznych hodowli. Jeśli ktoś używa takich z przemytu, sprowadzanych nie wiadomo skąd naraża się na zakażenia różnymi chorobami - przestrzega.