Papierosy w pustakach, żółwie pod zderzakiem, czyli sposoby na oszukanie celników

Jeszcze kilka lat temu niemal na porządku dziennym były próby przemytu z Ukrainy do Polski zwierząt i to często tych pospolitych.

Małgorzata Eisenberger, rzecznik prasowy Izby Celnej w Przemyślu, nadal pamięta zdarzenie, kiedy na tylnim siedzeniu samochodu osobowego jego kierowca wiózł kozę. Ubrał ją w prochowiec, a na głowie położył kapelusz. Spała upojona alkoholem.

Obecnie do sporadycznych należą przypadki szmuglowania zwierząt gospodarskich, ale nasiliły się próby wwozu do kraju gatunków egzotycznych i zagrożonych wyginięciem. Dominują żółwie: błotne i stepowe. Kilkanaście gadów skrępowanych taśmą klejącą, obywatel Ukrainy ukrył ostatnio pod zderzakiem auta. Wydobyte stamtąd przez kontrolera trafiły do zoo w Zamościu.

O tym, że fantazja przemytników nie zna granic celnicy z podkarpackich przejść granicznych przekonują się, na co dzień. Oczywiście do najchętniej szmuglowanych towarów należą papierosy. Aż 200 tysięcy paczek znajdowało się pośród pakunków z papierem toaletowym o nazwie "Fantazja". Ładunek miał trafić do Niemiec, a przechwycono go w Medyce.
Pomysłowa, aczkolwiek nieskuteczna okazał się także metoda zastosowana przez nadawcę 60 tysięcy paczek "fajek". Ukryto je w betonowych bloczkach. W trakcie przeładunku na bocznicy kolejowej w Krównikach k. Przemyśla kontrolerzy szybko zdemaskowali podstęp.

W tym roku oprócz papierosów, żółwi i tysięcy litrów alkoholu przemyscy celnicy przechwycili również 48 butelek z sadłem z niedźwiedzia brunatnego, pijawki, ikony, mnóstwo podrabianej odzieży oraz chińskie plastry oczyszczające.

- Dysponujemy coraz lepszym sprzętem przydatnym do krzyżowania szyków przemytników - przyznaje Eisenberger. - Na przykład dzięki najnowszej generacji tzw. mobilnemu skanerowi możemy w ciągu zaledwie paru minut prześwietlić TIR-a.