Pierwsza debata kandydatów na prezydenta Przemyśla

O tym, że w Przemyślu bezrobocie należy do najwyższych w Polsce mówili wszyscy kandydaci do prezydenckiego fotela. Jednak tylko obecny gospodarz, Robert Choma, nie zauważa, że poziom bezrobocia w dużej mierze zależy od operatywności samorządu.

Pierwszą debatę kandydatów na prezydenta Przemyśla zorganizowała Wyższa Szkoła Prawa i Administracji w Przemyślu. Spotkanie poprowadzili studenci.

- Zaprosiliśmy siedmiu kandydatów, gdyż tylu ujawniło się na dzisiaj. Pamiętajmy jednak, że jest jeszcze czas na oficjalnie podanie startujących kandydatów, więc ta liczba może się zmienić - zastrzegł dr Bronisław Majgier, wykładowca WSPiA.

Kandydaci rozmawiali o bezrobociu, finansach oraz ofercie dla młodzieży. Problem braku pracy był jednak najważniejszy.

- Jeżeli porównamy poziom bezrobocia w Przemyślu i w innych miastach powiatowych to bije trwoga. Przez ostatnie 5 lat nie ma żadnej zmiany - mówi Andrzej Zapałowski, kandydat "W Dolinie Sanu". Chwilę potem ostrzej zaatakował obecnego prezydenta miasta Roberta Chomę: - Po ośmiu latach trzeba mieć odwagę i tupet, aby po doprowadzeniu miasta do takiego stanu ponownie ubiegać się o kadencję - dziwi się Zapałowski.

Robert Choma: za bezrobocie w skali kraju odpowiada państwo.

Zarówno on, jak i kandydat PO Marek Rząsa posługiwali się statystykami i rankingami. Na wysokich pozycjach plasują się w nich różne podkarpackie miasta. Przemyśl okupuje ostatniej miejsca.

- Za bezrobocie w skali kraju odpowiada państwo. Samorząd jest tylko narzędziem wspomagającym i ma wyłącznie narzędzia wspomagające - odpiera zarzuty Choma i dodaje: - To państwo likwiduje miejsca pracy.

Stwierdził, że miasto pomaga m.in. zwiększając zatrudnienie nauczycieli. Z takim stanowiskiem nie zgodzili się pozostali kandydaci.

- To przedstawiciele samorządu, a nie skarb państwa, odpowiadają za stan zatrudnienia. Nasze miasto sprawia wrażenie nieufnego i zamkniętego na każdego, kto chciałby tutaj przyjść robić biznes - przekonuje Roman Stępka, kandydat Przemyskiego Komitetu Obywatelskiego.

- Tuż po wejściu do urzędu gminy pod Przemyślem na potencjalnego inwestora czeka przyjazny urzędnik, nierzadko władający kilkoma językami i chcący pomóc. A w Przemyślu... strażnik miejski - trafnie zauważa Rząsa.

Przemyśl to Eden - mówił Artur Gerula

Kolejna debata wyborcza w WSPiA w Przemyślu odbędzie się 5 listopada, tuż przed wyborami.

- Bezrobocie w Przemyślu prawie 19 proc, w Polsce 11,3 proc, w Podkarpackiem 14,5 proc., w Rzeszowie 7,5 proc., w Krośnie mniej niż 7 proc. W Przemyślu ilość podmiotów gospodarczych do dołu, w Krośnie i Jarosławiu do góry. Należy wziąć się do roboty. Po co kształcić w deficytowych zawodach? Jeżeli tylko po to, aby takie osoby zatrudniać w szkołach czy urzędach, to coś jest nie tak - krytykował nawet Janusz Hamryszczak, kandydat PiS. W ostatnich wyborach w 2006 r. to z tej partii Choma objął funkcję prezydenta.

O wielkiej roli samorządu w kształtowaniu poziomu bezrobocia mówił również Ryszard Kulej, kandydat SLD.

- W Tarnobrzegu padły wielkie zakłady pracy. Pomimo tego bezrobocie wynosi tam 13 proc., o wiele mniej niż w Przemyślu. My po 8 latach zatoczyliśmy koło i wróciliśmy do tego samego, wysokiego poziomu bezrobocia. Wyraźnie dostajemy zadyszki. Władze mówią o strefie ekonomicznej, a prawdopodobnie gmina Orły nas wyprzedzi. Wkrótce przedstawią inwestorowi uzbrojoną strefę, zaledwie kilometr od węzła autostrady - twierdzi Kulej.

Zupełnie odmienny od wszystkich pogląd zaprezentował Artur Gerula, kandydat Wolnego Miasta Przemyśl.

- Przemyśl to Eden, wystarczy tylko go uporządkować i przyjmować ludzi, chcących tutaj przyjeżdżać dla zdrowia. Żyjmy zdrowo i dajmy przykład światu. Niech to będzie sposób na biznes - przekonuje Gerula.