W poniedziałek PGE Stal Mielec zamykała razem z Górnikiem Zabrze 17. serię spotkań, a już w piątek czeka ją kolejne wyzwanie. Czasu na rozpamiętywanie przegranej za wiele więc nie było.
- Ja lubię grać jak najszybciej po przegranym meczu - stwierdził Leszek Ojrzyński, trener mielczan.
- O tamten mecz jesteśmy mądrzejsi i mam nadzieję, że będziemy już mądrzej grać, nie będziemy oddawać piłki, jak to miało miejsce w Zabrzu. To już jednak było i minęło. Teraz mamy nowy rozdział - dodał.
Tym nowym rozdziałem będzie starcie z Cracovią, a więc drużyną, która jest w dużym dołku. „Pasy” w ostatnich czterech meczach wywalczyły bowiem tylko punkt.
- Nie tak wyobrażaliśmy sobie początek tej rundy, liczyliśmy na więcej punktów, ale trzeba ten trudny okres przetrwać
- stwierdził Michał Probierz, trener Cracovii.
Słabsza forma sprawiła, że Cracovia spadła na 14. miejsce w tabeli i nad piątkowym rywalem ma tylko trzy punkty przewagi.
- To i tak lepiej, niż minus pięć, jak zaczynaliśmy sezon - krótko stwierdził opiekun Cracovii zapytany o tę kwestię.
- To spotkanie z drużyną, która jest w naszych rejonach i ten mecz jest za sześć punktów. Albo my doskakujemy, albo oni odskakują. Waga tego spotkania jest więc bardzo duża
- powiedział natomiast Leszek Ojrzyński.
- Chcemy się pokazać z lepszej strony i zapunktować. Przyjeżdża do nas Cracovia, która ma takie same aspiracje, czyli wygrać ten mecz. Wyjdziemy poświęcić się w całości i przede wszystkim tak mądrze zagrać, żeby wszyscy się tutaj cieszyli - zapewnia opiekun mielczan.
Cracovia to zapewne największe rozczarowanie obecnego sezonu. W poprzednim „Pasy” wywalczyły pierwszy w historii Puchar Polski i wydawało się, że będą iść za ciosem. Obecne rozgrywki drużyna zaczęła ze wspomnianymi wcześniej punktami ujemnymi, co było karą za korupcję.
I chyba ciąży to na drużynie, bo ta nie punktuje na miarę swoich możliwości. Przede wszystkim ekipa Michała Probierza za dużo remisuje, bo aż siedmiokrotnie dzieliła się z rywalem punktami.
Nie strzela też zbyt wielu bramek. A w Mielcu zabraknie jej najlepszego strzelca, i w ogóle lidera zespołu, czyli Pelle van Amersfoorta. Holender musi bowiem pauzować, bo w poprzednim meczu obejrzał czwartą żółtą kartkę. Za zdobywanie bramek odpowiedzialni więc najprawdopodobniej będą Rivaldinho oraz Marcos Alvarez. Problem w tym, że łącznie zdobyli w obecnym sezonie trzy bramki.
Czy można więc mówić, że to PGE Stal jest faworytem? Wszystko na to wskazuje. Warunek jest jeden - trzeba zagrać dwie połowy na równie wysokim poziomie, a wtedy jest wielka szansa, aby dopisać do swojego dorobku bezcenne trzy punkty.
Piłka nożna | PKO BP Ekstraklasa. Oceny dla piłkarzy PGE Sta...
Łukasz Góra, obrońca Stali Rzeszów: Wszystko jest do odrobienia. Ja w to wierzę [STADION]