Piłkarz Stali Łańcut grał w meczu, choć nie miał przy sobie badań! Ale walkowera dla Zaczernia nie będzie

Konrad Buć trafił do Stali Łańcut tej zimy. Został wypożyczony z KS-u Wiązownica na pół roku, a ponieważ ma mniej niż 23 lata, to aby móc grać - musi posiadać orzeczenie wydane przez uprawnionego lekarza. Nie musi to być lekarz medycyny sportowej, wystarczy, że będzie to lekarz rodzinny, ale orzeczenie być musi.

Zazwyczaj sędziowie przed meczem nie żądają okazania tego dokumentu. Wystarcza im oświadczenie kierownika drużyny lub trenera, że takie dokumenty posiada (w przypadku piłkarzy powyżej 23 roku życia, wystarczy oświadczenie piłkarza o braku przeciwwskazań zdrowotnych).

Przed meczem Zaczernia z Łańcutem 13 marca było jednak inaczej. Delegat bezpieczeństwa Podkarpackiego ZPN Zbigniew Chmiel, który był wyznaczony na to spotkanie, zażądał okazania orzeczenia lekarskiego dwóch wybranych zawodników obu zespołów, do czego miał pełne prawo. Wśród wybranych był wspomniany Buć.

- Chodziło o piłkarzy, którzy zimą byli transferowani do klubów. Myśmy mieli takie orzeczenie wystawione na naszego zawodnika, ale drużyna z Łańcuta go nie miała - mówi Grzegorz Cieśla, prezes KS-u Zaczernie.

Delegat początkowo nie chciał dopuścić Bucia do gry, na co zaprotestowali goście. Strony postanowiły skonsultować to z Kamilem Hajdukiem, członkiem zarządu Podkarpackiego ZPN, a ten telefonicznie przyznał rację Stali.

Buć zagrał w tym meczu, Łańcut wygrał 2:1, a protest, który złożyło Zaczernie, został odrzucony. Wygląda na to, że wszystko było zgodnie z regulaminem. Gdy o sprawie napisała „Podkarpacka Piłka Nożna” na Facebooku w komentarzach pojawiły się opinie, że Łańcut jest traktowany w Podkarpackim ZPN-ie ulgowo.

Okazuje się, że piłkarze nie muszą mieć przy sobie orzeczeń lekarskich. W regulaminie rozgrywek czytamy, że sędzia zawodów musi otrzymać do wglądu m.in.: „orzeczenia lekarskie wydane przez uprawnionych lekarzy lub oświadczenia o braku przeciwwskazań zdrowotnych (...) lub podpisane oświadczenie przez kierownika drużyny lub trenera o fakcie posiadania orzeczeń lekarskich, lub oświadczeń zawodników (...). Sędzia lub delegat ds. bezpieczeństwa może zażądać okazania dokumentów objętych oświadczeniem kierownika”.

O interpretację przepisu poprosiliśmy Kamila Hajduka z Podkarpackiego ZPN. - Kiedyś rzeczywiście piłkarze musieli mieć karty zdrowia, a kto ich nie miał przy sobie nie był dopuszczony do gry - tłumaczy K. Hajduk. - Dwa lata temu przepisy się zmieniły i teraz zawodnicy do 23 roku życia muszą mieć orzeczenie lekarskie, a ci starsi składają oświadczenie o braku przeciwwskazań zdrowotnych. Powinni je mieć przystępując do zawodów, tyle tylko, że wystarczy złożenie stosownego oświadczenia o ich istnieniu przez kierownika drużyny lub trenera przed meczem i na tej podstawie zawodnicy zostają dopuszczeni. Sędzia lub delegat może zażądać okazania wspomnianych dokumentów, ale regulamin nie przewiduje, że tych, którzy ich nie okazali, nie dopuszcza się do gry, a jedynie klub ponosi za to odpowiedzialność. Sędzia odnotowuje takie zdarzenia w załączniku do protokołu meczowego, a klub musi dostarczyć żądane dokumenty najpóźniej do najbliższego posiedzenia Komisji Gier. Od klubu z Łańcuta dostaliśmy orzeczenie lekarskie jeszcze w dniu meczu wieczorem, na adres e-mail. Gdyby klub go nie dostarczył, wówczas przyznalibyśmy walkower drużynie z Zaczernia. Oświadczenia obowiązują również na szczeblu centralnym, a ich wprowadzenie ma uprościć przedmeczowe procedury.

Dodaje jeszcze: - Mało prawdopodobne jest, żeby obecnie piłkarz nie miał aktualnego orzeczenia od lekarza. Zgodnie z zapisami Tarczy Antykryzysowej wszystkie orzeczenia, których ważność kończyła się po ogłoszeniu epidemii, będą automatycznie przedłużone nawet do 60 dni po jej odwołaniu. A jak wiemy, epidemii jeszcze nie odwołano, co oznacza, że wszystkie orzeczenia wydane po 8 marca 2019 roku są ważne - dodaje Hajduk.