Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pilot cudem przeżył

ANDRZEJ RAUS
- Przeżyłem już gorsze chwile. Kiedyś  nie otworzył mi się spadochron - wspomina  ranny pilot, który nawet w szpitalu nie tracił dobrego humoru.
- Przeżyłem już gorsze chwile. Kiedyś nie otworzył mi się spadochron - wspomina ranny pilot, który nawet w szpitalu nie tracił dobrego humoru. AUTOR
KROSNO. Wczoraj przed godziną 10 rano samolot typu Junior awaryjnie próbował lądować na terenie zakładu "Delphi". Maszyna spłonęła prawie doszczętnie, ranny pilot przebywa w szpitalu. Nikt z obecnych na terenie zakładu pracowników nie ucierpiał.

Za sterami produkowanego w Krośnie ultralekkiego samolotu Junior JK 05 zasiadał 47 - letni Wiktor O. W niedzielę leciał z Pruszcza Gdańskiego do Krosna na przegląd samolotu i na urlop. Jego żona, syn i córka przyjechali tu dzień wcześniej samochodem.
- Lot przebiegał normalnie, maszyna spisywała się w powietrzu bez zarzutu - relacjonuje pan Wiktor, z którym rozmawialiśmy wczoraj w krośnieńskim szpitalu - Nic nie zapowiadało, że coś złego może się przytrafić.

Jakby stanęło śmigło

[obrazek2] - Przeżyłem już gorsze chwile. Kiedyś nie otworzył mi się spadochron - wspomina ranny pilot, który nawet w szpitalu nie tracił dobrego humoru. (fot. AUTOR)Wcześniej lądował w Mielcu, gdzie uzupełnił paliwo i stąd skierował się do Krosna.
- Dostałem zgodę i podchodziłem do lądowania, gdy nagle na wysokości 200 m poczułem, że samolot słabo ciągnie, spadły obroty. Odniosłem wrażenie, jakby śmigło rozłączyło się z silnikiem. Postanowiłem lądować awaryjnie. Zobaczyłem w dole 3 - piętrowy budynek, a obok pas zieleni, jakby boisko sportowe. Tu chciałem wylądować. Zabrakło mi pół metra. Zahaczyłem kołami o dach budynku i wraz z maszyną, która stanęła w płomieniach runąłem na ziemię. Natychmiast odpiąłem pasy i mimo potwornego bólu w nodze biegłem jak najdalej. Usłyszałem wybuch, ale byłem już w bezpiecznej odległości.

Pechowy początek urlopu

Strażnicy z zakładu zaalarmowali policję i straż pożarną. Zabezpieczono miejsce wypadku. Wczoraj po południu wciąż oczekiwano na przyjazd specjalnej komisji.
- Nie spodziewałm się, że tak zacznie mi się urlop - zażartował pan Wiktor. Przebywa na oddziale ortopedii krośnieńskiego szpitala. Ma zmiażdżoną piętę, założono mu kilka szwów na głowie.
Ukończył szkołę lotniczą w Dęblinie, wylatał 800 godzin. Obecnie zawodowo jest poza lotnictwem, prowadzi działalność gospodarczą, ale samoloty pozostały jego wielką pasją. W ubiegłym roku kupił w Krośnie "Juniora", na którym spędził w powietrzu 45 godzin. - To dobra maszyna, spisywała się bez zarzutu - podkreśla.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24