Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pilot zasłabł? System bezpiecznie doprowadzi go do lotniska. Nad tym rozwiązaniem pracują naukowcy z Politechniki Rzeszowskiej

Beata Terczyńska
Beata Terczyńska
- Jesteśmy odpowiedzialni za stworzenie nowoczesnego systemu wspomagania decyzji nawigacyjnych - tłumaczy dr inż. Piotr Grzybowski.
- Jesteśmy odpowiedzialni za stworzenie nowoczesnego systemu wspomagania decyzji nawigacyjnych - tłumaczy dr inż. Piotr Grzybowski. Mariusz Guzek
Zespół z Katedry Awioniki i Sterowania na Wydziale Budowy Maszyn i Lotnictwa Politechniki Rzeszowskiej pracuje nad tym, jak ułatwić pracę pilotom i zadbać o ich, a także pasażerów bezpieczeństwo. - To system automatycznego podejmowania decyzji nawigacyjnych w przypadku, jeżeli np. z przyczyn zdrowotnych pilot nie może kontynuować lotu - tłumaczy dr inż. Piotr Grzybowski.

W lotnictwie pasażerskim obok kapitana na pokładzie jest drugi oficer, który, w razie, gdyby pierwszy zaniemógł, weźmie stery w swoje ręce. Tak jest w dużych samolotach, jak i tych, które mogą zabrać kilkanaście osób.

W przypadku mniejszych maszyn, pilot, także ze względów ekonomicznych, z reguły jest sam. Co w sytuacji, gdyby np. zasłabł, doznał udaru lub zawału lub też wydarzyłaby się inna sytuacja losowa, której nie jesteśmy w żaden sposób wcześniej przewidzieć?

Naukowcy z Politechniki Rzeszowskiej pracują nad systemem

Tu z pomocą przychodzą specjalne systemy, nad którymi pracują naukowcy. Także dr hab. inż. Tomasz Rogalski, prof. PRz, kierownik Katedry Awioniki i Sterowania na Wydziale Budowy Maszyn i Lotnictwa i dr inż. Piotr Grzybowski z tejże Katedry. Uczestniczą w projekcie COAST realizowanym przez międzynarodowe konsorcjum, bo w składzie są także Czesi i Włosi.

- Jesteśmy odpowiedzialni za stworzenie nowoczesnego systemu wspomagania decyzji nawigacyjnych (Flight Reconfiguration System), którego zadaniem jest automatyczne planowanie lotu i wybór lotnisk awaryjnych oraz sterowanie samolotem przez autopilota, gdyby siedzący za sterami nie mógł robić tego sam

- tłumaczy dr inż. Piotr Grzybowski.

Dodaje, że system, który musi ktoś wcześniej uruchomić przyciskiem (pilot w ostatnim odruchu lub pasażer na pokładzie) cały czas śledzi dostępne miejsca do lądowania. Wybiera to, które jest najlepsze w danych warunkach. I niekoniecznie to najbliższe jest takowym. Czym to się różni od popularnego autopilota?

- Ten wykonuje określone zadania: m.in. stabilizuje wysokość, kurs, prędkość wznoszenia i opadania i nawiguje pod warunkiem, że pilot wcześniej "wstuka" mu punkty trasy. I wciąż czuwa. Patrzy na inne samoloty w powietrzu albo czy np. nie rozbudowuje się jakiś front burzowy, więc zamiast lecieć po prostej jak chciałby autopilot, lepiej to ominąć. Podejmuje decyzje po komunikacji z wieżą kontroli lotów. Zatem pilot cały czas jest tym, który definiuje trasę. Natomiast nasz system jest ustawiony o poziom wyżej. Sam automatycznie ma wskazać najlepsze punkty kursu

- tłumaczy.

Opisuje, że działa to tak: w sytuacji awaryjnej, po wciśnięciu "guziczka", rozpatrzy on sobie wszystkie możliwe destynacje awaryjne, wyznaczy jak do nich dolecieć, porówna i stwierdzi: ta droga, to lotnisko jest najlepsze i wtedy zaczyna karmić autopilota tymi danymi. Jakie kryteria bierze pod uwagę? Czas dolotu, długość pasa i jakie służby ratunkowe są na lotnisku.

A co z lądowaniem, skoro pilot może być nieprzytomny?

- Samolot składa się z kilkuset systemów pokładowych. Niektóre mają też takie, które same sprowadzają maszynę bezpiecznie na ziemię, ale oczywiście nie wszystkie. Tak samo, jak nie każdy samochód jest w stanie wykonać automatyczne parkowanie i nie każdy ma tempomat. Nasz system dąży do ścieżki podejścia. Wyłącza się niejako w momencie, kiedy jesteśmy na prostej do pasa. Wtedy właśnie powinien zadziałać system automatycznego lądowania.

Studenci Politechniki Rzeszowskiej z koła Racing Team skonstruowali bolid i zabierają go na prestiżowe zawody Formuła Student. Pokażą się m.in. na Hungaroring - torze Formuły 1 położonym niedaleko Budapesztu na Węgrzech. To już trzecia tego typu konstrukcja zespołu, a w planach mają kolejne, jeszcze bardziej ulepszone, m.in. pierwszy na Podkarpaciu elektryczny samochód wyścigowy [CZYTAJ WIĘCEJ].

Studenci Politechniki Rzeszowskiej testowali swój bolid na O...

Politechnika Rzeszowska w Projekcie COAST

Dr Grzybowski dodaje jeszcze, że ich rozwiązanie może pomóc pilotom z małym doświadczeniem. - Zgubiłeś się, jest sytuacja stresująca, my cię sprowadzimy na ziemię - mówi. - A bardzo łatwo zgubić się w powietrzu. Z wysokości 2-3 km wszystko potrafi zlać się w jedną zieloną plamę.

Są już po pierwszej fazie prób w locie, w Czechach. - Jesteśmy bardzo zadowoleni. Naszym zadaniem było sprawdzenie, czy nasze urządzenie komunikuje się z systemami pokładowymi samolotu, czy jest w stanie pobrać wszystkie dane, które służą do wyliczenia odpowiedniej trasy.

Przyznaje, że aby to rozwiązanie weszło w życie, jeszcze długa droga - perspektywa kilkunastu lat Wiąże się to z całą masą badan certyfikacyjnych. W projekcie naukowców chodzi także o to, by lotnictwo było mniej oddziałujące na środowisko, by mniejsza była emisja spalin.

Projekt COAST (Cost Effective Avionic System) jest realizowany od 2016 r. w ramach programu Clean Sky 2 przez konsorcjum: Honeywell International (Czechy), CIRA – Italian Aerospace Research Center (Włochy), Sieć Badawcza Łukasiewicz - Instytut Lotnictwa (Polska) i Politechnika Rzeszowska im. I. Łukasiewicza.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24