Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

PKO BP Ekstraklasa. Bez niespodzianki w meczu Lechia Gdańsk - PGE Stal Mielec. Wszystko rozstrzygnęło się w drugiej połowie [ZDJĘCIA]

Kuba Zegarliński
Kuba Zegarliński
Przemyslaw Swiderski
PGE Stal Mielec wciąż czeka na premierowe zwycięstwo w tym sezonie PKO BP Ekstraklasy. W 4.kolejce podopieczni Dariusza Skrzypczaka musieli uznać wyższość Lechii Gdańsk. Mielczanom należą się jednak brawa, szczególnie za pierwszą połowę. W drugiej dominowali już gospodarze.

- PGE Stal Mielec ma swoją drogę. Widać, że jest to drużyna, którą układa nowy trener i próbują grać w piłkę. Widać, że są dobrze poukładani taktycznie i w trakcie spotkań starają się wprowadzać swój model gry - chwalił przed meczem swoich rywali trener Lechii Gdańsk, Piotr Stokowiec.

Trener Lechii chwalił Stal, ale jego podopieczni do meczu podeszli całkowicie bez respektu dla swoich rywali. Oni już w 4.minucie objęli prowadzenie po bramce niezawodnego Flavio Paixao. Portugalczyk strzelił głową z około pięciu metrów po dograniu przewrotką przez Michała Nalepę.

Chwilę później mogło być 2:0 i to najlepiej pokazuje, że mielczanie bardzo powoli wchodzili w ten mecz. Byli w wyraźnym odwrocie i nie mieli za bardzo pomysłu, nawet na wyjście z własnej połowy. Wracając jednak do sytuacji Lechii, to w 7.minucie
Haydary przegrał jednak pojedynek sam na sam z Rafałem Strączkiem.

W kolejnych minutach Lechia nadal kontynuowała dobrą grę, a Stal zdawała się być jedynie tłem. Na szczęście dla podopiecznych trenera Dariusza Skrzypczaka w naszej lidze nie ma za wielu drużyn, które potrafią dominować nad rywalem przez cały mecz. Nią nie jest chyba Lechia, która straciła gola przy właściwie pierwszej okazji dla mielczan.

Gola, trzeba jednak oddać, bardzo pięknego. Maciej Domański z rzutu rożnego perfekcyjnie dośrodkował na nogę Getingera, a lewy obrońca PGE Stali bezpośrednio z woleja pokonał Dusana Kuciaka.

Od tego momentu na boisku zaczęło się dziać naprawdę wiele i to w obie strony. Już w 28.minucie sędzia Frankowski gwizdnął karnego za domniemane zagranie ręką w polu karnym Kamila Kościelnego. Chwilę później decyzję jednak skorygował, po konsultacji z wozem VAR i obejrzeniu powtórki.

W kolejnych minutach obie drużyny grały ofensywnie, często goszcząc w polu karnym swoich rywali. Taki przebieg kazał wskazywać, że gole są już tylko kwestią czasu. Tak rzeczywiście było, choć na nie trzeba było czekać niemal do końca pierwszej połowy.

Najpierw strzelili mielczan. Znów po rzucie rożnym. Piłkę z narożnika dośrodkowywał Maciej Domański, piłka trafiła na głowę Mateusza Maka, który z trudnej pozycji, z krótkiego rogu zmieścił piłkę w siatce przy słupku i po rękach interweniującego Dusana Kuciaka.

Znów jednak okazało się, że gdy Stal wychodzi na prowadzenie, to bardzo szybko je traci. Tak było już w Płocku, tak było w Krakowie, tak było też w Gdańsku. W doliczonym czasie gry bardzo ładną bramką, z półobrotu popisał się Conrado.

Druga połowa zaczęła się już gorzej dla przyjezdnych. Może tez dlatego, że trener Dariusz Skrzypczak już w przerwie zdecydował się na dwie zmiany. Jego podopieczni nieco bardziej zabezpieczyli tyły, ale jednocześnie zaczęli być dużo mniej aktywni w akcjach ofensywnych.

Za to Lechia szukała gola na 3:2. W 60.minucie piłka trafiła do niekrytego na szesnastym metrze Saiefa, który uderzył bardzo kąśliwie. Świetnie interweniował jednak Strączek, odbijając piłkę do boku.

Gospodarze dopięli swego 10.minut później. W polu karnym Maciej Domański faulował Haydaryego i sędzia Frankowski wskazał na "wapno". VAR wszystko jeszcze sprawdzał, bo faul miał miejsce bardzo blisko linii, ale tym razem odwołania "jedenastki" nie było. Do piłki podszedł Flavio i bardzo pewnym strzałem pokonał Strączka.

Dariusz Skrzypczak starał się dać impuls swoim zawodnikom. Zrobił kolejne dwie zmiany (na boisku pojawili się Stasik i Dadok), ale Lechia cały czas miała przewagę. Tutaj trzeba pochwalić Rafała Strączka, który zaliczył dwie dobre interwencje, a do tego miał sporo szczęścia. Strzał Zwolińskiego zatrzymał się bowiem na poprzeczce.

Szczęście wyczerpało się w 88.minucie. Tym razem to gospodarze okazali się zabójczo skuteczni po dośrodkowaniu z rzutu rożnego. Głową Rafała Strączka pokonał Michał Nalepa.

PGE Stal nieco obudziła się w końcówce, miała nawet dwie dobre okazje, ale nie udało się zakończyć jej bramką. Mecz zakończył się wynikiem 4:2 dla gospodarzy.

Lechia Gdańsk – PGE Stal Mielec 4:2 (2:2)

Bramki: 1:0 F. Paixao 4, 1:1 Getinger 23, 1:2 Mak 45, 2:2 Conrado 45+2, 3:2 F. Paixao 73-karny, 4:2 Nalepa 88.

Lechia: Kuciak – Pietrzak, Kopacz, Nalepa, Fila – Saief (75 Zwoliński), Makowski, Kubicki, Conrado (82 Maulana Vikri) – Haydary (90+1 Mihalik), F. Paixao (90+1 Gajos). Trener Piotr Stokowiec.

Stal: Strączek – Getinger (63 Pawłowski), Żyro, Kościelny, Flis – Mateusz Mak, Domański (77 Stasik), Matras, Tomasiewicz (77 Dadok), Prokić (46 Sus) – Zjawiński (46 Tomczyk). Trener Dariusz Skrzypczak.

Żółte kartki: Saief, Nalepa, Conrado – Getinger, Flis. Sędziował Bartosz Frankowski (Toruń).

ZOBACZ TAKŻE - Arkadiusz Baran: "Szczebel po szczeblu piąć się w górę". Wychowanek JKS-u Jarosław wrócił do klubu i szkoli swoich następców

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24