Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pobił ojca tłuczkiem do mięsa i udusił. "Nie wiem dlaczego go zabiłem" - mówi

Marcin Radzimowski
Oskarżony od samego początku mówi, że nie wie, dlaczego zabił ojca. Wczoraj to samo powtórzył w sądzie.
Oskarżony od samego początku mówi, że nie wie, dlaczego zabił ojca. Wczoraj to samo powtórzył w sądzie. Fot. Marcin Radzimowski
- Ja nie wierzę, że Wiesiu ojca uderzył. Musiał się pomylić mówiąc policji, że zabił - przekonywała sąd 80-letnia Maria, siostra zamordowanego 86-latka. Za zgodą sądu oskarżony wstał: - Uderzyłem. Choć nie wiem do dziś, dlaczego - wyznał.

Przed tarnobrzeskim sądem ruszył wczoraj proces 53-letniego Wiesława L. z Mielca, który pobił ojca tłuczkiem do mięsa, a potem udusił.

Dobry, uczynny, grzeczny, spokojny. Robił zakupy, opiekował się chorym na nowotwór ojcem. Nigdy żadnych interwencji policji, nigdy żadnych awantur ani skarg ojca na zachowanie syna. W takim świetle przedstawiali wczoraj świadkowie - sąsiedzi 86-letniego Franciszka L. i jego syna, Wiesława.

W to, co wydarzyło się 7 listopada ubiegłego roku, nie może też uwierzyć siostra nieżyjącego, a zarazem ciotka oskarżonego.

- Wiesiu? Ja nie wierzę, że Wiesiu ojca uderzył. Musiał się pomylić mówiąc policji, że zabił. Daję rękę uciąć, że jeśli sąd go wypuści, to on nikomu krzywdy nie zrobi - zeznawała 80-letnia kobieta. - Mój brat był starszy, schorowany. Pewnie się przewrócił i uderzył głową. Ale Wiesiu na pewno nic mu nie zrobił.

Wczoraj tylko jeden z sąsiadów nie do końca miał dobre zdanie o oskarżonym. Co prawda nie słyszał ani awantur, ani jego kolega Franciszek nie skarżył się na syna, lecz jedna rozmowa dała mu do myślenia.

- Powiedział do mnie, że kupuje piwo i papierosy dla syna, żeby nie mieć kłopotów. Co miał na myśli, nie powiedział - zeznawał świadek, starszy mężczyzna. - I on nadużywał alkoholu, prawie codziennie popijał piwo.
Sam oskarżony podobnie jak podczas przesłuchania na policji i później w prokuraturze, także i przed sądem nie był w stanie wyjaśnić motywu zbrodni.

- Nie wiem, co się ze mną stało. Próbuję sobie to pozbierać do kupy i dalej nie wiem. Być może to efekt długotrwałego stresu, napięcia psychicznego bo w marcu straciłem pracę, dwa miesiące później ojciec dowiedział się o nowotworze - wyjaśniał 53-letni Wiesław L. - Nie miałem żadnego motywu, byłem trzeźwy. Nie wiem, co się stało i dlaczego to zrobiłem.

W poniedziałek 9 listopada przed południem do komendy policji w Mielcu zadzwonił mężczyzna. Powiedział, że zabił ojca. Podał adres, imię i nazwisko, a na miejscu pokazał tłuczek do mięsa. Wyjaśnił, że do zbrodni doszło w sobotę rano.

Wstał rano i z kuchni przyniósł metalowy tłuczek do mięsa. Uderzył nim kilka razy (co najmniej trzy) leżącego na wersalce ojca w głowę. Starszy mężczyzna spadł - syn go podniósł na wersalkę, a następnie przycisnął poduszka jego twarz. Martwego rodzica przykrył kołdra i poszedł na piwo. Następnego dnia też pił. W poniedziałek wykręcił numer 997. Grozi mu nawet dożywocie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24