Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pod sceną ludzie, w powietrzu glany

mmazur
Niedzielny wieczór rzeszowski klub Pod Palmą zaowocował czwartą edycją trasy Punky Reggae live 2007.

Farben Lehre, Zabili Mi Żółwia, Koniec Świata oraz DJ Bigos i gość Clockwork Mind, zapewnili 6 godzin pozytywnego grania.

Rozpoczęło się, o dziwo, wcześnie i bez opóźnienia od występu Clockwork Mind. Całkiem w porządku. Ludzi garstka pod sceną. Kto chciał, spokojnie mógł się rozruszać. Potem nastąpił…

…Koniec Świata.

Zaczęło się na dobre. Na dzień dobry utwór pt. Cynamon. Nie pozostało nic innego jak pognać w wir podscenicznego szaleństwa, dać się nieco poturbować i poobijać w rytm punkowego rozgardiaszu z domieszką ska. Uwzględnione zostały utwory ze wszystkich trzech płyt i dwa nowe, jeszcze nie opublikowane numery.

Panom z zespołu należą się ukłony za niekonwencjonalne teksty, muzykę (ta trąbka i bas, perkusja, gitary i wokal niesamowite). Kapela gości w Rzeszowie dosyć często, Ten koncert był zdecydowanie najlepszy spośród dotychczas zaliczonych. Co dobre, szybko się kończy, przerwę urozmaicił DJ Bigos serwujący mieszankę reggae, ska, punk, przy której również nie ustawał ruch ludzkich ciał.

Zabrakło piwaaaaa

Podczas przerwy zdarzyło się coś mało sympatycznego - o zgrozo (!) skończyło się piwo w barowych lodówkach. Ktoś podsumował to zajście wielką porażką Pod Palmą. Ciekawy był pomysł naznaczania osób pełnoletnich zielonymi opaskami zezwalającymi na zakup alkoholu.

Zabili Mi Żółwia

Rewolta sceniczna zapoczątkowana przez wokalistę i sowicie uzupełniona przez resztę zespołu - godna podziwu. Zdecydowanie wywołująca uśmiech na twarzy, może nieco głupkowaty, ale zawsze. Przedstawienie się za pomocą nazwisk najsłynniejszych działaczy politycznych, też coś do koncertu wniosło.

Wracając do muzyki, zrobili ludziom dobrze w rytmie ska. Przynajmniej części. Byli też i tacy, którzy mieli ochotę uciekać. Chyba pod wpływem tekstów, raczej prześmiewczych, łatwych, lekkich i przyjemnych, na pewno kontrastujących z poprzednim zespołem. Kwestia gustu. Ci, co chcieli, szaleli, reszta cierpliwie przeczekała z tyłu. Przywieźli piwo, więc wszyscy dali radę.

Farben Lehre

Przyszedł wreszcie czas na inicjatora całego zamieszania. Pogująca rewolucja sięgnęła zenitu. Pod sceną ludzie, w powietrzu glany, na scenie Wojtek Wojda i reszta swoim występem zniszczyli teorię, iż w pewnym wieku szaleć już nie wypada. Niech wstydzą się ci, którzy koncert przesiedzieli w lożach.

Jak na Farben Lehre przystało, nie zabrakło ody do maturzystów, tego i owego o miłości, ani krytyki sytuacji polityczno- społecznej. Publika też dopisała, nikt nie zginął pod butami, interwencja ochrony była zbyteczna.

I tak całość dobiegła końca. Stanowczo za szybko, za mało w tym wszystkim było spontaniczności, za dużo zwracania uwagi na uciekający czas. W każdym bądź razie i mimo wszystko, ta trasa to zdecydowanie coś, co ludzi łączy a nie dzieli.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24