Podejrzani o napad na funkcjonariuszy Straży Granicznej twierdzą, że są bez winy

W połowie maja br. funkcjonariusze SG próbowali zatrzymać mężczyzn usiłujących zabrać leżące przy torowisku w Przemyślu pakunki z papierosami wyrzucone z pociągu relacji Kijów - Wrocław. Wtedy 39-latek miał metalową pałką uderzyć w głowę jednego z pograniczników. Ten stracił przytomność.

Kiedy jego kolega udzielał mu pomocy, drugi funkcjonariusz zajechał drogę podejrzanym. Ponieważ nie reagowali na wezwania do zatrzymania się, wówczas interweniujący strażnik dwukrotnie strzelił w powietrze. Tak zajście relacjonuje Straż Graniczna.

Zupełnie inny przebieg zdarzenia podają natomiast podejrzani. Prokuratura przedstawiła im zarzut czynnej napaści na funkcjonariuszy i wystąpiła do sądu o ich tymczasowe aresztowanie w obawie o utrudnianie śledztwa. Sąd nie podzielił argumentacji prokuratora i zastosował dozór policyjny oraz zakaz opuszczania kraju.

Mężczyźni w rozmowach z dziennikarzami lokalnych mediów twierdzą, że przypadkowo znaleźli się w rejonie torowiska, gdzie zostali brutalnie napadnięci przez strażników. Ci - według relacji przemyślan - byli ubrani po cywilnemu, nie przedstawili się, że są ze Straży Granicznej. Teraz mężczyźni chcą poskarżyć się rzecznikowi praw obywatelskich.

Kpt. Elżbieta Pikor, rzecznik prasowy BOSG, zapewnia, że funkcjonariusze z narażeniem życia i zdrowia wykonywali obowiązki. Działali zgodnie z prawem. Prowadzący śledztwo ustalają bezstronnych świadków zajścia, których zeznania pomogą w ocenie rzeczywistego przebiegu zdarzenia.

- Na dalszym etapie postępowania, jeśli okaże się to konieczne, przeprowadzone będą konfrontacje podejrzanych z funkcjonariuszami - informuje prokurator Marta Pętkowska, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Przemyślu.