Policja ścigała pijanego radnego

Około godziny 16 w czwartek patrol drogówki usiłował zatrzymać do rutynowej kontroli drogowej samochód ford escort combi, którym - jak się potem okazało - kierował Zbigniew S. Zamiast się zatrzymać, zaczął uciekać. Funkcjonariusze ruszyli w pościg radiowozem oraz drugim, nieoznakowanym samochodem policyjnym.
Po pewnym czasie radiowóz dogonił forda, wyprzedził go, zaś policjant dał uciekinierowi ponowny sygnał do zatrzymania się. Tym razem kierowca wykonał polecenie. Przyjechał drugi wóz policyjny, zablokował forda z tyłu. Za chwilę miało się okazać, że nawet na takie metody Zbigniew S. ma sposoby.
- Z relacji funkcjonariuszy wynika, że od kierowcy czuć było woń alkoholu, ale odmówił poddania się badaniu na alkomacie - powiedział nadkomisarz Ryszard Kornaga z Komendy Powiatowej Policji w Lubaczowie.
Kiedy funkcjonariusz zażądał okazania dokumentów, kierowca nieoczekiwanie włączył wsteczny bieg i z impetem ruszył do tyłu. Uderzył w blokujący go nieoznakowany samochód policyjny, po czym ruszył gwałtownie do przodu, zjechał na chodnik, uderzył w znajdującą się obok bramę, wjechał na jezdnię, docisnął pedał gazu i znów zaczął uciekać.
- Wykonując ten niebezpieczny manewr nagłego cofnięcia do tyłu, omal nie przejechał jednego z naszych funkcjonariuszy, który w porę odskoczył - mówi nadkomisarz Kornaga. - Kierowca forda, mimo pościgu, zdołał dojechać do rosnącego przy drodze lasu, wyskoczył z samochodu i zbiegł, po czym ukrywał się. Zatrzymaliśmy go dopiero następnego dnia przed południem w mieszkaniu brata. Śledztwo w tej sprawie wszczęła Prokuratura Rejonowa w Lubaczowie.
Zbigniew S. jest postacią znaną na Podkarpaciu. Był Prezesem Podkarpackiej Izby Rolniczej, a także radnym Wojewódzkiego Sejmiku Samorządowego. Obecnie niezrzeszony.