MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Praca na plantacji truskawek w Ropczycach. - Harowałam 4 dni, dostałam 30 zł - mówi kobieta

Wojciech Tatara
- To jakieś ochłapy, a nie zapłata za ciężką pracę na plantacji. Więcej nie dam się tak oszukać - żali się Jolanta Dudek.
- To jakieś ochłapy, a nie zapłata za ciężką pracę na plantacji. Więcej nie dam się tak oszukać - żali się Jolanta Dudek. Fot. Dariusz Danek
- To był wyzysk, a nie uczciwa robota - mówi Jolanta Dudek z Gwizdaju, która wczoraj przyszła do redakcji ze skargą. - Jaka praca, taka płaca - ripostuje plantator truskawek z Ropczyc, który ją zatrudnił.

Jolanta Dudek szukając pracy trafiła na ogłoszenie o zbiorze poziomek i truskawek.

- Samotnie wychowuję 6-letnią córkę, każdy grosz się liczy - opowiada kobieta. Do skorzystania z oferty namówiła też matkę.

Bez kropli wody

Na miejscu, plantacja była w Ropczycach, kobiety dowiedziały się od właściciela, że płaci 2,5 zł za koszyczek poziomek i 1 zł za truskawki. Zapewnił im nocleg, o wyżywienie musiały zadbać same.

Jeszcze w tym samym dniu poszły pracować. - Od 16 do 20 zebrałam 7 koszyków poziomek - wylicza Dudek.

Następnego dnia pracowały ponad 6 godzin w słońcu i wysokiej temperaturze.

- Nie miałyśmy nic do picia, skwar był okropny a na polu próżno było szukać butelki z wodą. Nawet nie opamiętam, ile koszyków zebrałam - skarży się kobieta.

- Wody u nas nie brakuje. Mogły sobie nalać z kranu i wziąć w pole, przecież wiedziały, że spędzą tam sporo czasu - ripostuje Władysław Rachwał, właściciel ropczyckiej plantacji.

- Nikomu nie bronimy, aby w razie pragnienia poszedł się napić - dodaje jego żona Barbara Rachwał.

Ciekło z dachu

Tego samego dnia po południu Jolanta Dudek musiała wyjechać do córki. Późnym wieczorem wróciła do Ropczyc. Trzeciego do kobiety i jej matki dołączyła koleżanka z Dubiecka - Magda. Ponieważ była burza, wszystkie pracowały tylko do południa.

- Siedziałyśmy, a woda z dachu lała się nam na głowy - żali się Jolanta Dudek.

Zdaniem właścicieli plantacji, dach jest w jak najlepszym porządku, a kobiety znalazły sobie sposób na spędzanie wolnego czasu.

- Musiałam sprzątnąć mnóstwo butelek po piwie, które wypiła ta pani i jej koleżanka - twierdzi Barbara Rachwał.

W czwartym dniu Jolanta Dudek postanowiła nadrobić zaległości i pracowała od godziny 5 do 11.

- Nikt nie kazał jej iść tak wcześnie w pole. Uparła się, że znajomym nazbiera truskawek - mówi Barbara Rachwał.

Nędzna zapłata

Tego samego dnia Dudek postanowiła zrezygnować.

- Miałam dość spartańskich warunków i zażądałam wypłaty - mówi.

Plantator wyjaśnił, że przez 4 dni zarobiła... 30 zł, ale ponieważ wzięła zaliczkę, to musi mu jeszcze zwrócić 20 zł.

- Nie moja wina, że zamiast zbierać, ta pani ciągle miała jakieś wymówki - twierdzi Rachwał.

Matka Dudek dostała 90 zł. - To jest wyzysk. Nazbierałam znacznie więcej owoców. Pracowałyśmy od rana do wieczora - skarży się Maria Kijanka.

Miałeś podobne doświadczenia z sezonową pracą, ktoś cię oszukał. Podziel się z nami swoimi przeżyciami. Czekamy na wpisy na forum.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24