Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pracownicy WZRB w obronie miejsc pracy zablokowali Jarosław

Roman Kijanka
- Walczymy o nasze miejsca pracy, sprzeciwiamy się degradacji regionu – krzyczeli protestujący jarosławskiego zakładu.
- Walczymy o nasze miejsca pracy, sprzeciwiamy się degradacji regionu – krzyczeli protestujący jarosławskiego zakładu. FOT. ROMAN KIJANKA
Chcemy tylko pracować! Zostawcie nas w spokoju, sami sobie poradzimy! - krzyczeli zdesperowani pracownicy Wojskowych Zakładów Remontowo-Budowlanych. W Jarosławiu na dwie godziny zablokowali drogę nr 4.

Pracownicy są zdeterminowani. Do końca 2010 roku WZRB mają zostać zlikwidowany. Od kilku dni dostają zawiadomienia "o wygaśnięciu umowy o pracę w związku z likwidacją zakładu". To podgrzewa atmosferę w przedsiębiorstwie.

- Męża zwolnili w kwietniu, też pracował w WZRB. Ja jeszcze mam robotę, ale przecież likwidacja zakładu już ruszyła. Gdzie pójdę? Za co utrzymam rodzinę? Pozostaje tylko opieka społeczna - mówiła Ewa Strączek.

- Żona pracowała w Jarlanie, który się rozleciał. Pracy nie ma. Przede mną szykuje się podobna przyszłość. Dlaczego nas likwidują? Przecież dajemy zyski - pytał Mieczysław Jaworski pracujący w WZRB od 20 lat.

Każdy jak oni może stracić pracę

Na ulicę 3 Maja biegnącą przez środek miasta wyszło ponad 100 pracowników jarosławskiej firmy. W proteście wspomagali ich także zwykli mieszkańcy. Ruch samochodów został zablokowany na 2 godziny. Policjanci przygotowali wcześniej objazdy dla pojazdów. W korku utknęły tylko samochody ciężarowe.

Większość kierowców czekających na zakończenie blokady podchodziła z wyrozumiałością do protestu.

- Ja też mogę znaleźć się w podobnej sytuacji. Oni mówią prawdę. U nas się tylko likwiduje. Każdy robi, co może, by nie trafić na bruk, utrzymać rodzinę. Wybrali taki sposób, niech im się uda - powiedział kierowca ciężarówki z Rzeszowa.

Były też głosy niezadowolenia. - A co, ja im likwiduję zakład? Nie. Więc niech pukają w te drzwi, co trzeba, a nie dokuczają innym. Muszę jechać z towarem - stwierdzał zirytowany kierowca Tira z Krakowa.

Niezrozumiała decyzja ministra

W blokadzie uczestniczył też starosta jarosławski, przedstawiciel burmistrza oraz parlamentarzyści z PiS i związkowcy z Solidarności.

- Mamy zakład, który przynosi dochody. Daje państwu zyski. Decyzja MON o likwidacji jest co najmniej dziwna - uważa starosta Tadeusz Chrzan. - Zamknięcie WZRB to nie tylko utrata pracy dla 500 osób. To kolejny krok w stronę degradacji regionu. Rząd podnosi podatki i likwiduje miejsca pracy. Kto je będzie płacił - pytali związkowcy.

Nie wierzymy w obietnice

Chociaż minister obrony narodowej zapewniał od połowy sierpnia, że firma będzie istnieć, pracownicy już nie wierzą.

- Jest rozkaz o likwidacji i nic się nie zmieniło. Zapewnienia rządu są tylko obietnicami - mówi Marian Zając, związkowiec z WZRB.
Pracownicy zapowiadają, że protest przybierze ostrzejsze formy. Planują demonstrację w Warszawie, a nawet strajk głodowy i okupację zakładu. Nie mają wyjścia. W powiecie jarosławskim bezrobocie sięga 19 procent. Bez pracy pozostaje 9 tysięcy osób.

Po zmianie przepisów o finansach publicznych Wojskowe Zakłady Remontowo Budowlane mogły być przekształcone w inną formę prawną lub zlikwidowane. Do przekształcenia nie doszło. Na podstawie rozkazu z Zarządu Infrastruktury w Lublinie, któremu WZRB podlega, rozpoczęła się likwidacja zakładu. Na szczeblu rządowym rozpatrywane są różne możliwości uratowania WZRB, jednak na razie kończy się na przymiarkach. W czterech tego typu firmach w Polsce pracuje ponad tysiąc osób. Jarosławskie WZRB z 500-osobową załogą są największe.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24