Pracownicy są zdeterminowani. Do końca 2010 roku WZRB mają zostać zlikwidowany. Od kilku dni dostają zawiadomienia "o wygaśnięciu umowy o pracę w związku z likwidacją zakładu". To podgrzewa atmosferę w przedsiębiorstwie.
- Męża zwolnili w kwietniu, też pracował w WZRB. Ja jeszcze mam robotę, ale przecież likwidacja zakładu już ruszyła. Gdzie pójdę? Za co utrzymam rodzinę? Pozostaje tylko opieka społeczna - mówiła Ewa Strączek.
- Żona pracowała w Jarlanie, który się rozleciał. Pracy nie ma. Przede mną szykuje się podobna przyszłość. Dlaczego nas likwidują? Przecież dajemy zyski - pytał Mieczysław Jaworski pracujący w WZRB od 20 lat.
Każdy jak oni może stracić pracę
Na ulicę 3 Maja biegnącą przez środek miasta wyszło ponad 100 pracowników jarosławskiej firmy. W proteście wspomagali ich także zwykli mieszkańcy. Ruch samochodów został zablokowany na 2 godziny. Policjanci przygotowali wcześniej objazdy dla pojazdów. W korku utknęły tylko samochody ciężarowe.
Większość kierowców czekających na zakończenie blokady podchodziła z wyrozumiałością do protestu.
- Ja też mogę znaleźć się w podobnej sytuacji. Oni mówią prawdę. U nas się tylko likwiduje. Każdy robi, co może, by nie trafić na bruk, utrzymać rodzinę. Wybrali taki sposób, niech im się uda - powiedział kierowca ciężarówki z Rzeszowa.
Były też głosy niezadowolenia. - A co, ja im likwiduję zakład? Nie. Więc niech pukają w te drzwi, co trzeba, a nie dokuczają innym. Muszę jechać z towarem - stwierdzał zirytowany kierowca Tira z Krakowa.
Niezrozumiała decyzja ministra
W blokadzie uczestniczył też starosta jarosławski, przedstawiciel burmistrza oraz parlamentarzyści z PiS i związkowcy z Solidarności.
- Mamy zakład, który przynosi dochody. Daje państwu zyski. Decyzja MON o likwidacji jest co najmniej dziwna - uważa starosta Tadeusz Chrzan. - Zamknięcie WZRB to nie tylko utrata pracy dla 500 osób. To kolejny krok w stronę degradacji regionu. Rząd podnosi podatki i likwiduje miejsca pracy. Kto je będzie płacił - pytali związkowcy.
Nie wierzymy w obietnice
Chociaż minister obrony narodowej zapewniał od połowy sierpnia, że firma będzie istnieć, pracownicy już nie wierzą.
- Jest rozkaz o likwidacji i nic się nie zmieniło. Zapewnienia rządu są tylko obietnicami - mówi Marian Zając, związkowiec z WZRB.
Pracownicy zapowiadają, że protest przybierze ostrzejsze formy. Planują demonstrację w Warszawie, a nawet strajk głodowy i okupację zakładu. Nie mają wyjścia. W powiecie jarosławskim bezrobocie sięga 19 procent. Bez pracy pozostaje 9 tysięcy osób.
Po zmianie przepisów o finansach publicznych Wojskowe Zakłady Remontowo Budowlane mogły być przekształcone w inną formę prawną lub zlikwidowane. Do przekształcenia nie doszło. Na podstawie rozkazu z Zarządu Infrastruktury w Lublinie, któremu WZRB podlega, rozpoczęła się likwidacja zakładu. Na szczeblu rządowym rozpatrywane są różne możliwości uratowania WZRB, jednak na razie kończy się na przymiarkach. W czterech tego typu firmach w Polsce pracuje ponad tysiąc osób. Jarosławskie WZRB z 500-osobową załogą są największe.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?