Prezydent Rzeszowa: Nasze miasto jest w centrum uwagi całego świata. Dziękuję rzeszowianom za otwarte serca, zaangażowanie, pomoc

- Możemy być dumni z tego, jak nasze miasto odnalazło się w tej trudnej sytuacji - mówił prezydent Rzeszowa - Rzeszowianie mogą być dumni z tego, jak potrafili fantastycznie zaopiekować się setkami tysięcy uchodźców, którzy przez to miasto przewędrowali, przejechali, uciekając przed wojną, szukając schronienia. A co najmniej kilkunastu tysiącom z nich sami udzielili schronienia w domach. Chciałbym jeszcze raz bardzo wyraźnie podziękować wszystkim rzeszowianom. Słowa, które wygłaszam, opieram nie na własnym przekonaniu, ale słyszymy je od wielu polityków najwyższej rangi światowej, wielu przedstawicieli korpusu dyplomatycznego z całego świata, wielu przedstawicieli mediów z całego świata, którzy do Rzeszowa przez te ostatnie tygodnie zjechali lub przez Rzeszów się przewinęli. Słowa najwyższego uznania co do tego, jaki sposób pomoc została zorganizowana, dobrze przygotowana, z pełną empatią, poświęceniem i zaangażowaniem. Padają komplementy wobec rzeszowian ze strony naprawdę wyspecjalizowanych, mających ogromne doświadczenie instytucji i osób o zasięgu światowym, takich jak wysoki komisarz ONZ do spraw uchodźców, jak komisarz Unii Europejskiej do spraw międzynarodowych, jak dyrekcja na Europę Światowej Organizacji Zdrowia, jak chociażby Minister Spraw Zagranicznych Kanady, które odwiedziła nasze miasto. Jak wreszcie od wielu międzynarodowych organizacji humanitarnych i pomocowych. Te podziękowania słyszymy również ze strony najwyższych władz naszego kraju.

Przypomniał, że już od pierwszego dnia wojny w Rzeszowie pojawił się na dworcu doraźny punkt pomocy, opieki i wsparcia dla uchodźców. Zorganizowali go spontanicznie. - Przy tej okazji chciałbym serdecznie podziękować także wszystkim radnym za zaangażowanie za wsparcie tego procesu, poświęcenie własnego czasu, energii i środków

- Ten punkt potem rozrastał się o kolejne elementy, m.in. wsparcie żywnościowe, higieniczne, miejsca noclegowe, wytchnienia dla mam z dziećmi, punkt zdrowotny. Rzeszowianie na każde wezwanie naszych służb reagowali w sposób fantastyczny i spontaniczny. Dzieląc się tym, co mają swoich domach. Na sygnał, że brakuje kanapek, nagle tych pojawiało się tysiąc w ciągu godziny. Niesamowita była reakcja naszych ludzi w zetknięciu z wielkimi tragediami, jakie obserwowaliśmy także na naszym dworcu.

Prezydent dziękował też dyrekcji PKP, także regionalnej, za przychylność. I najemcom, którzy do tej pory rezydowali na dworcu, a którzy oddawali swoje pomieszczenia na kolejne funkcje. - Bardzo dużą pomoc uzyskaliśmy od struktur naszych lokalnych ochotniczych straży pożarnych, którzy dzielnie przez te wszystkie dni i miesiące w trybie 24 - godzinnym od pierwszego dnia świadczyli pomoc i robili co się da. Słowa uznania należą się również wszystkim rzeszowskim strażakom i strażnikom miejskim. Wreszcie wszystkim pracownikom urzędu oraz wolontariuszom.

Podkreślał, że staliśmy się samorządowym hubem przeładunkowym wielu towarów. Przewinęły się tiry od Hiszpanii, po Włochy i Portugalię. - Tysiące ton darów z naszego punktu, przeładowane rękami naszych mieszkańców, trafiło do potrzebujących na Ukrainie.

Przypomniał, że z Fundacją Medyk udało się stworzyć miejsca noclegowe w rzeszowskim Full Markecie na 500 miejsc. - Otrzymaliśmy także wsparcie od rządu, bezpośrednio od pana ministra Pawła Szefernakera, którego bym chciał tu wymienić. Dzięki temu możemy mieć dziś w rezerwie jeszcze 1000 miejsc noclegowych w Rzeszowie. W razie jakby dotarła do nas jakaś kolejna i jeszcze większa niż te pierwsze fala uchodźców.

Zaznaczał, że bardzo dobrze im się współpracuje z samorządami z całej Polski w poszukiwaniu miejsc dla tych uchodźców, którzy do Rzeszowa trafili bez wiedzy, co dalej z sobą robić.

Dodał, że wyzwaniem, jakie nas czeka i trwa w tej chwili to zaopiekowanie się tymi osobami, które w Rzeszowie pozostały, mimo że nasze województwo ma charakter recepcyjny. - Spora część uchodźców została w naszym regionie przede wszystkim ze względów psychologicznych. Nie chcieli odjeżdżać daleko od granicy. By czuć, że są bliżej swojego kraju, żeby żyć z nadzieją, że będą mogli w miarę możliwości szybko do niego wrócić. Kolejne nasze zadanie to zaopiekowanie się nimi teraz i na dłużej.

Liczba takich osób to najprawdopodobniej kilkanaście tysięcy. Dzieciom trzeba zabezpieczyć naukę w szkołach. Na razie jest ich ok. 700 (łącznie z przedszkolakami), a może dojść do 1000. - To jest dosyć duże wyzwanie - przyznaje prezydent Rzeszowa.

Spodziewa się problemów logistycznych i językowych. - Będziemy w większości przypadków robić klasy przygotowawcze, zatrudniać nauczycieli znających język ukraiński.

Potrzebne będą pieniądze.

- Mamy bardzo dużo ludzi mieszkających w domach osób prywatnych już ponad miesiąc. Zdarzają się bardzo poważne traumy wojenne wśród tych ludzi. Zdarzają się nam też rodziny, których ojcowie zginęli w czasie ostrzeliwania Charkowa, Mariupola czy innych miast. Będziemy potrzebować dużego wsparcia psychologicznego. Także dla naszych wolontariuszy, którzy pracują po 16 godzin i trudno znoszą te traumy.