Powód? Starostwo, które jest właścicielem drogi, nie dba o jej stan. Ruch na ulicy jest spory. Tędy prowadzi gówna trasa na Zarzecze.
Pomijana od lat
Pobocza przy ulicy Wojska Polskiego są wąskie.
- Chodniki dziurawe, miejscami na dwie płytki szerokie. A rowów to od lat nikt tu nie czyścił. Sami pogłębiamy, żeby woda nas nie zalewała - żali się Stanisław Galiński.
Mieszkańcy chodzą tędy do kościoła, a dzieci do szkoły.
- Młodej matce nie tak dawno na dziurach wózek z dzieckiem się wywrócił. Cud, że nie doszło do tragedii - denerwuje się Galiński.
Grożą, że jeśli urzędnicy nie zrobią im porządnych chodników, to zaprzestaną wszelkich prac na ulicy. Nawet obowiązkowego sprzątania czy odśnieżania. Ludzie piszą protesty do urzędów i mediów. Pod najnowszym, który trafił do naszej redakcji, widnieje 80 podpisów.
Miasto jest otwarte
Powiat, który jest właścicielem ulicy, na remont pieniędzy nie ma.
- W równie trudnej sytuacji są mieszkańcy Gimnazjalnej, Czarneckiego, Misiągiewicza, Szpitalnej czy Studziańskiej. Bez dotacji sami nie damy rady - wyjaśnia wicestarosta przeworski Marek Frączek.
Dlatego starostwo przygotowuje wnioski o wsparcie do Unii Europejskiej.
- Rzeczywiście, te ulice to prawdziwa masakra. Choć drogi są starostwa, to służą przecież naszym mieszkańcom. Jesteśmy otwarci na współpracę w tym zakresie - mówi Leszek Kisiel, wiceburmistrz Przeworska.
Zdecyduje kolejność wniosków
Pomysł jest prosty. Większość kosztów inwestycji sfinansują fundusze unijne. Gros udziałów własnych chce dodać z budżetu miasto. Ale kto daje, ten wymaga. Miastu zależy, by najpierw były pisane wnioski o remont ulicy Misiągiewicza, później Studziańskiej i Szpitalnej, a na końcu Gimnazjalnej, Czarneckiego i Wojska Polskiego.