MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Przeworską ciuchcią podróż do historii, czyli o turystycznej perełce Podkarpacia

Marek Jakubowicz
Naprzeciw dworca PKP w Przeworsku, po drugiej stronie ulicy stoi odnowiony budynek stacji Przeworsk Wąski. To stąd wyrusza do Dynowa popularny pociąg Pogórzanin, przenosząc pasażerów swoim wyposażeniem i sprzętem w świat dawnych kolei

W tym roku, po kilku latach przerwy, spowodowanej rewitalizacją torowiska, przeworska wąskotorówka pokonuje cały dystans na trasie Przeworsk - Dynów. Równe 46 km.

W niedzielny czerwcowy poranek próbujemy dostać się do środka, ale jest jeszcze przed dziewiątą i drzwi są zamknięte. Obok na skwerku zacumował miłośnik caravaningu ze Śląska. - Dziewczyna przyjdzie o dziewiątej, obiecała mi wczoraj - uspokaja nas. - Też się wybieram w podróż ciuchcią. - No, no, a co na to żona? - pytamy.

Powiezie nas jednak nie ciuchcia - klasyczny parowóz, ale spalinowa lokomotywka. Na razie nie ma zbyt wielu chętnych, dwie rodziny z dziećmi, jakaś para (chłopak z dziewczyną) i chłopak z plecakiem. Chcą kupić bilety. Muszą czekać na kierownika pociągu, który ma rozpiskę sprzedanych biletów. Jak się później okazało, było dla nich jeszcze miejsce w wagonach. My przezornie zakupiliśmy bilety przez internet. Dzięki temu mamy czas na obejrzenie wystawy obrazującej historię wąskotorówki, odtworzony pokój zawiadowcy i inne eksponaty.

Już po podstawieniu składu podjeżdżają na stację busy oraz duży autokar. Wysypują się z nich dzieciaki z opiekunkami i weseli turyści z Opola. Aby nie zajmować dzieciom miejsca w wagonach odkrytych, tzw. letniakach, od razu udaliśmy się do wagonu barowego. Nawiązujemy przyjazne relacje z barmankami Alicją i Natalią. Część wesołej opolskiej grupy również zasiada w barowym. Są w dobrych humorach, opowiadają dowcipy, ale z kulturą, bez słów do wypikania. Niestety, jadą tylko do Łopuszki. Musimy sami zapewnić sobie rozrywkę. Zamawiamy kawę na rozruch, potem chmielowe, potem pszeniczne i … stop. Trzeba podziwiać krajobraz. Trasa wiedzie bowiem przez Pogórze Rzeszowskie i Dynowskie, wzdłuż rzeki Mleczki, częściowo także wzdłuż szosy na Dynów. W stukocie kół znika las, zaczynają się pola uprawne, lecz próżno wśród upraw wypatrywać buraka. Odszedł stąd bezpowrotnie. A przecież kolejka powstała głównie po to, by zwozić buraki do cukrowni w Przeworsku.

Krótka historia kolejki

Ordynat przeworski książę Andrzej Lubomirski zarządzał wielkim gospodarstwem, na które składały się: uprawy rolne, hodowla rasowych koni, bydła i drobiu oraz stawy rybne. Był także zdolnym inwestorem. W Przeworsku założył gorzelnię, fabrykę wódek i likierów, mleczarnię, wytwórnię serów, stawiał cegielnie, młyny, tartaki i stolarnie. W 1895 r. założył pierwszą w Galicji cukrownię. Wcześniej rozpropagował wśród chłopów uprawę buraka. Aby zapewnić sobie regularne dostawy surowca, wystąpił o przyznanie koncesji na budowę kolejki. Popierali go w tym ziemianie Roman Scypio del Campo z Łopuszki Wielkiej i Zdzisław Skrzyński z Bachórza. Po otrzymaniu koncesji w lutym 1902 r. przystąpiono do budowy trakcji. Uroczyste otwarcie miało miejsce we wrześniu 1904 r. Tak więc przeworska kolejka świętuje w tym roku swój jubileusz 120-lecia.

W 1908 r. nastąpiły zmiany własnościowe. Kolejka przeszła pod zarząd towarzystwa akcyjnego Kolej Lokalna (Lokalbahn). Wożono nią głównie buraki, ale też inne płody rolne, drewno, kamienie i żwir. Korzystała z niej także miejscowa ludność. Początkowo jeździł jeden skład mieszany towarowo-osobowy, ale wkrótce zaczęły kursować dwa pociągi osobowe i jeden towarowy.

Po wybuchu I wojny światowej w 1914 r. kolejka była raz w rękach rosyjskich, raz w austriackich i znów w rosyjskich. Majowa ofensywa wojsk austriacko-węgierskich z 1915 r. spowodowała wycofanie się Rosjan, którzy na odchodne wywieźli tabor i zniszczyli część budynków stacyjnych i mostów. Szkody naprawiono i kolejka funkcjonowała bezproblemowo aż do 1986 r., w którym to zawieszono ruch pasażerski. W lipcu 2002 r. majątek kolei przekazano Starostwu Powiatowemu w Przeworsku i od tego momentu przywrócono ruch pasażerski w formule turystycznej. W 2009 r., po wyburzeniu budynków cukrowni, były także zakusy na likwidację kolejki. Jednak przeworscy działacze i społecznicy nie dopuścili do tego. Pechowy dla kolejki był rok 2020, kiedy to nagła i potężna nawałnica nad wsią Hadle Szklarskie zniszczyła dwa mosty i torowisko na długości 7 km. Działalność kolejki została zawieszona. W 2021 roku Pogórzanin jeździł tylko do Łopuszki Małej. Potem także do Łopuszki Wielkiej. W 2023 r. uruchomiano drugą trasę z Dynowa do Jawornika Polskiego. Przy czym cały czas trwały prace naprawcze. Ostatecznie cała trasa została przywrócona do ruchu. W tym roku Pogórzanin oferuje trzy trasy: Przeworsk - Łopuszka Wielka (19 km), Dynów - Jawornik Polski (przejazd tunelem - 13 km) i Przeworsk - Dynów (też przejazd tunelem i 46 km).

Największą atrakcją kolejki jest przejazd tunelem pod górą Szklarską. To największy tunel kolejki wąskotorowej w Polsce i Europie. Liczy sobie 602 m. Jak się stanie przy wylocie tunelu, który nie jest oświetlony elektrycznie, widać niewielkie światełko z drugiej strony ciemnicy. To prawdziwe „światełko w tunelu” - tutaj można doświadczyć sensu tego powiedzenia. Jest okazja, bo pociąg ma tu 15 minut postoju.

Pasażerowie stoją przed dylematem, gdzie zjeść obiad, gdyż można wysiąść w Bachórzu i udać się do znanej z dobrego jedzenia „Karczmy pod semaforem” lub dojechać do stacji w Dynowie i pójść do miasta (2 km) albo pozostać przy stacji, gdzie obsługa pociągu oferuje ognisko, pieczone kiełbaski oraz inne gorące posiłki, no i oczywiście coś do popicia. Skorzystaliśmy z tej ostatniej możliwości i byliśmy najedzeni i zadowoleni.

Warto wiedzieć, że Pogórzanin oferuje też specjalne kursy pociągów organizowane z innymi instytucjami. W najbliższą niedzielę wspólnie z Zespołem Pieśni i Tańca „Markowianie” zaprasza na imprezę Wianki. Prócz Markowian pasażerów zabawiać będzie też kapela „Bez noge” z Gaci. Szykuje się niezła zabawa.

Parę słów o księciu

Andrzej Lubomirski urodził się 22 lipca 1862 r. w Przeworsku. Od 1882 r. pełnił funkcje ordynata przeworskiego. Powołał do życia Galicyjskie Akcyjne Towarzystwo Przemysłu Cukrowniczego. Był budowniczym przeworskiej cukrowni.

Był także kuratorem lwowskiego Zakładu Ossolineum. Powiększył jego zbiory, rozbudował wydawnictwo i drukarnię. Tę funkcję pełnił również podczas II wojny światowej. W 1943 r. powołał na dyrektora zakładu prof. Mieczysława Gębarowicza. Był członkiem Przyjaciół Sztuk Pięknych we Lwowie i prezesem Galicyjskiego Towarzystwa Muzycznego. Na niwie politycznej również udzielał się aktywnie, zawsze mając na uwadze dobro Polski i Polaków. Był posłem Galicyjskiego Sejmu Krajowego, posłem do austriackiej Rady Państwa, członkiem Komitetu Opieki nad Internowanymi Polakami z Królestwa, ekspertem na Konferencji Pokojowej w Paryżu. W Polsce międzywojennej był posłem na Sejm w latach 1930-35. Podczas II wojny światowej przemieszczał się między Przeworskiem a Lwowem. Po wprowadzeniu reformy rolnej i likwidacji ordynacji przez komunistów musiał wyemigrować. Wyjechał do Brazylii, gdzie zmarł 29 listopada 1953 r.

W styczniu bieżącego roku, z inicjatywy Regionalnego Towarzystwa Naukowego w Przeworsku, szczątki księcia ordynata zostały sprowadzone do Polski. Książę spoczął w krypcie rodowej w kaplicy Bożego Grobu przeworskiej bazyliki. Przeworsk nie zapomniał, jak wiele książę zrobił dla rozwoju miasta.

Gorzki smak cukru

Motorem rozwoju Przeworska była cukrownia, która dawała pracę rolnikom i robotnikom w całym regionie. Została wybudowana w 1895 r. Jednak pierwsze lata produkcji nie przynosiły oczekiwanych zysków. Dopiero kiedy w 1899 r. oddano do użytku rafinerię cukru, stał się on prawdziwym towarem luksusowym, poszukiwanym w kraju i za granicą. Cukier rafinowany jest bowiem najlepszym jakościowo cukrem, czystszym od cukru żółtego (surowego) i cukru białego. Powstaje on w wyniku rafinacji, czyli dodatkowego czyszczenia i wybielania cukru białego. Jest bezwonny, krystalicznie biały, słodki, bez wyraźnych innych nut smakowych i daje przezroczysty roztwór.

Rozwój cukrowni przerwała I wojna światowa. Wycofujący się Rosjanie 12 maja 1915 r. podpalili cukrownię, która spłonęła w pożarze. Ocalała jednak rafineria, magazyny i budynki mieszkalne. Po odbudowie początek lat dwudziestych ubiegłego wieku przyniósł wzrost produkcji, potem był kryzys, potem znów sytuacja zaczęła się poprawiać. Kiedy było już bardzo dobrze, wybuchła II wojna światowa. Niemcy zbombardowali cukrownię 7 września 1939 r. Jednak po prowizorycznych naprawach funkcjonowała nadal przez cały okres okupacji. W Polsce powojennej została znacjonalizowana i w latach pięćdziesiątych przeszła gruntowną modernizację. W latach osiemdziesiątych stała się kombinatem, do którego należała wytwórnia drożdży paszowych i była w dziesiątce najlepszych cukrowni w kraju. W Polsce wolnorynkowej znalazła się w stanie upadłości. Przejęta przez niemiecki kapitał została dosłownie zlikwidowana, bo w 2008 r. wyburzono budynki cukrowni. Tak więc po wspaniałym okresie przeworskiego cukru ostała się ino kolejka wąskotorowa.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Migracja i przemoc: Szwecja w kryzysie integracyjnym

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24