Przez brudne ekrany dźwiękochłonne w Rzeszowie niewiele widać

Ekrany dźwiękochłonne w Rzeszowie zamontowano na przełomie 2007 i 2008 roku. Miasto wydało na nie 25 mln zł. Budowa wywołała w mieście falę protestów. Sprzeciwiali się im głównie mieszkańcy domów i sklepów stojących przy samych jezdniach. Mimo tego wzdłuż najbardziej ruchliwych ulic pełniących kiedyś role obwodnicy ustawiono ponad 10 kilometrów ekranów.

Ociekają błotem

Po zakończeniu montażu protesty ucichły. Mieszkańcy Rzeszowa przekonali się, że bariery znakomicie chronią przed hałasem. Niestety zrodził się kolejny problem.

- Mieszkam przy ul. Granicznej, która sąsiaduje z al. Powstańców Warszawy - mówi Czytelniczka. - Codziennie rano przechodzę obok przezroczystych ekranów. Na pleksie jest już taka warstwa brudu, że z trudem można rozpoznać, jakiej marki auto jedzie po jezdni.

Podobnie jest przy ulicach Lwowskiej i Krakowskiej. Błoto ścieka też z zielonych, nieprzezroczystych elementów.

Najpierw zamiatanie ulic

Mieszkańcy miasta zastanawiają się, dlaczego ekranów od kilku miesięcy nikt nie czyści. Z tym pytaniem zwróciliśmy się do miejskich urzędników.

- Mycie przed wiosennym zamiataniem dróg nie miałoby sensu - tłumaczy Maciej Chłodnicki, rzecznik prezydenta Rzeszowa. - Po sprzątnięciu z dróg piasku pomalujemy na nich nowe linie, a na samym końcu umyjemy ekrany.

Urzędnicy zapewniają, że wyczyszczenie ekranów to kwestia najbliższych dni.