Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Radni: Rzeszów musi przejąć pomnik Walk Rewolucyjnych [WIDEO]

Bartosz Gubernat
Pomnik Walk Rewolucyjnych od 2006 roku jest własnością oo. Bernardynów. Odzyskali go wraz z terenem rozciągającym się od al. Cieplińskiego po urząd wojewódzki. Radni zgodzili się sprzedać nieruchomość z 99-procentową bonifikatą, ponieważ w czasach komuny została ona ojcom odebrana. Na działce zbudowali podziemny parking, ogrody w stylu włoskim i nową część swojego klasztoru. Działka z pomnikiem i jego otoczeniem pozostała w niezmienionym kształcie.
Pomnik Walk Rewolucyjnych od 2006 roku jest własnością oo. Bernardynów. Odzyskali go wraz z terenem rozciągającym się od al. Cieplińskiego po urząd wojewódzki. Radni zgodzili się sprzedać nieruchomość z 99-procentową bonifikatą, ponieważ w czasach komuny została ona ojcom odebrana. Na działce zbudowali podziemny parking, ogrody w stylu włoskim i nową część swojego klasztoru. Działka z pomnikiem i jego otoczeniem pozostała w niezmienionym kształcie. Archiwum
Inicjatywę ponad 800 mieszkańców poparli radni lewicy i PO.

- Dla mnie problemem nie jest ideologia, ale estetyka. Każdy widzi, że pomnik popada w ruinę i straszy swoim wyglądem. Trzeba go koniecznie wyczyścić, bo stoi w ścisłym centrum i sąsiaduje z nowoczesną kładką oraz galerią, do których w obecnym stanie po prostu nie przystaje. Skoro ojcowie Bernardyni o niego nie dbają, niech zrobi to miasto - uważa Marta Niewczas, radna niezrzeszona.

Sprawa kontrowersyjnego pomnika Walk Rewolucyjnych wróciła wczoraj na sesję Rady Miasta Rzeszowa. Tym razem wniosek o przejęcie monumentu przez miasto w imieniu grupy ponad 800 mieszkańców złożyli radni SLD. - Pod projektem uchwały podpisali się ludzie reprezentujący różne środowiska, nie tylko lewicowe. Czy się to komu podoba, czy nie, to najlepszy dowód, że dla ludzi pomnik jest symbolem Rzeszowa. Dlatego nie możemy z założonymi rękami patrzeć na jego postępujące zniszczenie. Trzeba uszanować zdanie inicjatorów akcji - przekonywał Wiesław Buż z SLD.

Do swoich racji przekonał tylko część radnych z Rozwoju Rzeszowa, SLD i Platformy Obywatelskiej. - Konserwacja pomników nie jest zadaniem ojców Bernardynów. Buduje i utrzymuje je miasto, dlatego idea jest słuszna - zgodził się z nim Andrzej Dec z PO, przewodniczący rady miasta.

Ale radni PiS pozostali nieugięci. - Niech wnioskodawcy jasno i głośno powiedzą, co to za pomnik, jaki okres i czyny gloryfikuje? Czy miasto chce mieć taki symbol? Wątpię. Rzeszów ma wiele innych wartościowych miejsc i obiektów. Nie musi słynąć z rewolucji - grzmiał Jerzy Cypryś z PiS. Jego klubowy kolega Antoni Kopaczewski inicjatywę mieszkańców i SLD nazwał polityczną prowokacją. - Z bólem serca stwierdzam, że żadnej refleksji nie wyciągamy z historii, nie chcemy przedstawić jej we właściwym świetle. Mieliśmy już na sesji pomysł nazwania jednej z ulic imieniem towarzysza Kruczka, agenta NKWD. Teraz mowa o pomniku. Ustrój komunistyczny nie żadnego prawa powoływać się na jakiś czyn rewolucyjny i poprzez pomnik wyrażać wdzięczności tym, którzy mordowali ludzi - grzmiał zza mównicy.

- Dla mojego pokolenia - ludzi urodzonych w latach 80-tych pomnik jest po prostu elementem, który wrósł w architekturę miasta. Uchwały nie traktuję jako prowokację. To próba naprawienia niewłaściwej decyzji radnych z 2006 roku, którzy niepotrzebnie dołączyli pomnik i działkę do pozostałych terenów zwróconych ojcom Bernardynom - próbował załagodzić sytuację Marcin Deręgowski z PO.

Robert Kultys z PiS, zwrócił uwagę na inny problem. - Ojcowie na budowę ogrodów dostali unijną dotację. Działka, na której stoi pomnik jest częścią ich projektu, a więc nie wiem, czy można ją w tej chwili wyłączyć, bez utraty pieniędzy. Przez pięć lat takie operacje na unijnych przedsięwzięciach są niedozwolone - tłumaczył.
- Na ten temat muszą się wypowiedzieć fachowcy, których już o to poprosiłem - odpowiedział przewodniczący Dec.

Jacek Kiczek z PO uznał, że dyskusja na temat pomnika w ogóle jest bezcelowa, bo inicjatywa oddania nieruchomości powinna wyjść od ojców Bernardynów. - To oni są właścicielem działki, nie możemy decydować o ich własności - tłumaczył. Wówczas o sytuację na linii miasto-Bernardyni zapytała Jadwiga Stręk z PiS. -Ojcowie są skłonni oddać pomnik, wystąpiliśmy do nich nawet z projektem umowy w tej sprawie - odpowiedział Roman Holzer, wiceprezydent Rzeszowa.

Po godzinnej dyskusji radni przystąpili do głosowania. Za przejęciem pomnika zagłosowały kluby SLD, Rozwój Rzeszowa i PO bez Jacka Kiczka, który wraz z klubem PiS sprzeciwił się inicjatywie. Uchwała jest dokumentem intencyjnym obligującym prezydenta miasta do negocjacji z zakonnikami. - Takie rozmowy już trwają. Pomnik docelowo chcemy przejąć, ale jeśli na razie nie będzie to możliwe, pomyślimy o dotacji na remont - odpowiada prezydent Ferenc.
Ojcowie Bernardyni potwierdzają rozmowy z miastem. Ale decyzję w tej sprawie uzależniają od stanowiska zarządu prowincji, który został poinformowany o propozycji prezydenta.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24