Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ratowaliśmy Monogołów przed wyrzuceniem z Polski

Norbert Ziętal
Czteroosobowa rodzina Batdavaa strzeżony ośrodek dla cudzoziemców w Przemyślu opuszczała w licznym towarzystwie dziennikarzy.
Czteroosobowa rodzina Batdavaa strzeżony ośrodek dla cudzoziemców w Przemyślu opuszczała w licznym towarzystwie dziennikarzy. Norbert Ziętal
Nie wiadomo, jak potoczyłyby się losy mongolskiej rodziny Batdavaa, gdyby nie spontaniczna akcja i upór ich polskich przyjaciół.

Tak wielkiej akcji już dawno nie było. Polacy, ten niby nietolerancyjny naród, ujęli się za Mongołami. Chociaż oni woleliby, aby mówiono, że przyjaciele wspierali przyjaciół.

Pani Urszula to energiczna nauczycielka, polonistka Gimnazjum nr 44 w Krakowie, na os. Na Stoku w krakowskiej dzielnicy Nowa Huta. Na tym osiedlu mieszkała rodzina Batdavaa. Bogdańska - Sęk była wychowawczynią Khasha i jego młodszego brata Oyuna. Jej syn, Łukasz Sęk, od wielu lat przyjaźnił się z Khashą, zwanym Haszą i Oyun'em, popularnym Odkiem.

Hasza i Łukasz studia wybrali inne, ale przyjaźń pozostała. To on, na początku stycznia, powiedział pani Urszuli, że straż graniczna zatrzymała Haszę. A wcześniej jego rodziców i najmłodszego brata Karola i że wszystkich mają deportować z Polski.

- Ale byliśmy przybici. Na osiedlu ta informacja szybko się rozniosła. Tutaj wszyscy ich lubią. Jargal, jej męża Gonchigsurena i ich trzech synów. Każdy chłopak zdolny i chętny do nauki, przyjacielski, wesoły - opowiada pani Urszula.

Hasza jest Polakiem

Urszula Bogdańska - Sęk (nz. pierwsza z lewej) przyjechała do Przemyśla z Krakowa, odebrać swoich mongolskich przyjaciół.
Urszula Bogdańska - Sęk (nz. pierwsza z lewej) przyjechała do Przemyśla z Krakowa, odebrać swoich mongolskich przyjaciół. Norbert Ziętal

Tę piłkę z autografami podarowali Karolowi jego koledzy z klasy. (fot. Norbert Ziętal)Jest też pełna podziwu dla młodych ludzi, przyjaciół Hasza z uczelni i ze szkoły. Szybko zorganizowali akcję poparcia. Założyli bijący rekordy popularności profil na facebooku. Powiadamiali media.

- To była spontaniczna, szlachetna akcja. Tej młodzieży należy się szacunek za to - opowiada pani Urszula.

Wspomina przygotowania do powitania Haszy przed jego egzaminem inżynierskim. Bo straż graniczna zwinęła 22-letniego studenta Akademii Górniczo - Hutniczej zaraz po tym, jak zdał ostatni z egzaminów na uczelni. Za kilka dni miał bronić pracy inżynierskiej. O systemach ciepłowniczych. Do strzeżonego ośrodka dla cudzoziemców trafił bez niczego. Koledzy wysłali mu pracę dyplomową do Przemyśla.

- Przygotowywali transparenty na powitanie. Chcieli z nimi stać przed uczelnią i powitać Haszę idącego na egzamin. Mój Łukasz wymyślił hasło "Hasza jesteśmy z Tobą". Ale źle rozplanował napis. Jak zaczął malować, to okazało się, że "eśmy" się nie zmieściło - wspomina pani Urszula.

Tak powstał najsłynniejszy transparent tej akcji, czyli "Hasza jest Polakiem".
Pokazywały go niemal wszystkie telewizje i informacyjne portale internetowe.

Hasza zdał egzamin na cztery i pół i w obstawie strażników granicznych znowu wrócił do ośrodka w Przemyślu.

Jedz nutellę dopóki mama nie wróci

Jako pierwszego, jeszcze w grudniu ub. roku, strażnicy zatrzymali Gonchigsurena Batdavaa. Handlował na krakowskim Tomexie. Od tego czasu nie ma tam ani jednego obcokrajowca. Boją się.

Na początku stycznia zatrzymana została pani Jargal. Uprosiła strażników granicznych, aby mogła zabrać ze sobą 11-letniego Karola. Przyjechali do niego do szkoły.

- To była przedostatnia lekcja. Mama, a za nią stało dwóch panów - chłopczyk zapewne długo będzie wspominał to zdarzenie.

Wkrótce dołączył do nich Hasza.

W Krakowie, na wolności został jeszcze Oyun. Przez ostatnie miesiące pomagali mu przyjaciele.

- Zapytaliśmy go, co najbardziej lubi jeść. A on, że nutellę, czyli krem czekoladowy. Tylko, że mu mama nie pozwala jeść, bo to niszczy zęby i niezdrowe jest. A my na to. Słuchaj Otko, masz tu nutellę i jedz dopóki mama nie wróci. Tylko nic jej nie mów - wspomina jeden z przyjaciół.

Koledzy wysłali piłkę ze swoimi autografami

[obrazek4] Urszula Bogdańska - Sęk (nz. pierwsza z lewej) przyjechała do Przemyśla z Krakowa, odebrać swoich mongolskich przyjaciół. (fot. Norbert Ziętal)31 stycznia 2011. Moment załamania akcji. Powodem jest decyzja przemyskiego sądu. Batdavaa nie mogą opuścić ośrodka straży granicznej.

- Nie tylko ja miałam wtedy łzy w oczach - wspomina pani Urszula. Przyjechała na proces do Przemyśla. W nadziei, że do Krakowa wróci z rodziną Batdavaa. Stało się inaczej. Najbardziej szkoda jej było Karola.

- Zastanawiałam się, co nauczyciele powiedzą uczniom w szkole Karola? Jak wytłumaczą im, że nie może do nich wrócić - opowiada.

Karol urodził się w Polsce. Nie mówi po mongolsku. Tak jak dwaj bracia lubi ścisłe przedmioty i tak jak oni ma sporo kolegów. Kuba, Cyryl, Kamil i inni. Koledzy nie zapomnieli o nim. Do Przemyśla przysłali mu piłkę ze swoimi autografami. Aby Karolowi nie było smutno.

Środa, 9 luty, wcześnie rano. Przed bramą Bieszczadzkiego Oddziału Straży Granicznej spory tłum dziennikarzy. Już wiadomo, że Batdavaa mogą opuścić ośrodek. Dopiero przed godz. 10 przychodzi upragniony faks z Urzędu ds. Cudzoziemców. To prawomocna decyzja zezwalająca Mongołom na pobyt w Polsce. Mogą legalnie pracować, uczyć się, korzystać z opieki zdrowotnej. Wreszcie są wolni.

Zajeżdża van na krakowskich numerach rejestracyjnych. To przyjechali przyjaciele rodziny, w tym pani Urszula. Sprawy formalne przeciągają się. Dopiero po dłuższej chwili możemy podejść pod drzwi ośrodka, który jest na terenie BiOSG.

Jesteśmy szczęśliwi

Pierwsza wychodzi pani Jargal, drugi Hasza, po nim Karol i pan Gonchigsurena. Szczęśliwi, ale nieco zdezorientowani. Spodziewali się swoich przyjaciół, a nie tłumu dziennikarzy.

- Jesteśmy bardzo szczęśliwi, że wreszcie opuściliśmy ośrodek i wracamy do domu, do Krakowa. Dziękujemy wielu wspaniałym ludziom za pomoc i wsparcie - mówi 22-letni Khasha, przez przyjaciół zwany Hasza. Od razu dodaje, że w przemyskim ośrodku SG byli bardzo życzliwie i uprzejmie traktowani.

Hasza pytany o plany odpowiada z uśmiechem: Chcę się dalej uczyć.

Od kilkunastu dni jest inżynierem AGH. Ale chce być magistrem. Pod jego nieobecność koledzy, w jego imieniu złożyli na uczelni wszystkie wymagane dokumenty.

W środę wieczorem rodzina została uroczyście powitana staropolską kolacją w Zajeździe Szlacheckim w Krakowie. Był nawet wojewoda małopolski Stanisław Kracik. W czwartek w krakowskim pubie Kazamaty odbył się koncert poparcia dla uzyskania przez Batdavaa polskiego obywatelstwa. Do czasu jego nadania nadal trwać będzie akcja wsparcia przyjaciół.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24