Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ratownicy medyczni w powiecie stalowowolskim ostrzegli mieszkańców zagrożonego wybuchem pożaru domu. Oni sami spali

OPRAC.:
Marcin Radzimowski
Marcin Radzimowski
Bracia Piotr (z lewej) i Leszek Dulowie widząc zagrożenie pożarem, postanowili działać
Bracia Piotr (z lewej) i Leszek Dulowie widząc zagrożenie pożarem, postanowili działać Podkarpacka Stacja Pogotowia Ratunkowego w Mielcu
Takie niesamowite historie pisze życie. Dwaj ratownicy medyczni - bracia Piotr i Leszek Dulowie pochodzący z Jamnicy (powiat tarnobrzeski), jadąc w nocy z pacjentką karetką przez Dąbrowę Rzeczycką (powiat stalowowolski), dostrzegli ogień buchający z komina jednego z domów. Paliła się sadza, a to niestety często kończy się wybuchem pożaru domu. Ratownicy postanowili działać...

Ratownicy zauważyli pożar sadzy w kominie

"Poruszające podziękowania dla naszych ratowników medycznych przysłali państwo Ewa i Zbigniew Krawcowie, mieszkańcy Dąbrowy Rzeczyckiej w gminie Radomyśl nad Sanem. Ratownik medyczny Piotr Dul i ratownik medyczny Leszek Dul jechali z pacjentką na SOR w Stalowej Woli. Nagle uwagę Piotra zwrócił ogień wydobywający się z komina domu, który mijali, a ponieważ była to godzina 23:30, przypuszczał, że domownicy już śpią. To oznaczało, że ich życie jest poważnie zagrożone" - informuje Podkarpacka Stacja Pogotowia Ratunkowego w Mielcu.

Akurat ratownicy nie jechali na sygnałach dźwiękowych i świetlnych, a transportowana pacjentka nie była w stanie zagrażającym życiu, postanowili więc, że zatrzymają się przed tym domem, by obudzić mieszkańców.

- Włączyliśmy sygnały dźwiękowe i świetlne, żeby szybko osiągnąć cel i udało się. Zamieszanie obudziło jednego z domowników, który postawił na nogi resztę rodziny. Obserwowaliśmy sytuację i zauważyliśmy, że mieszkańcy zareagowali natychmiast. Ogień przestał buchać z komina, mieszkańcy dali znać, że wszystko w porządku, więc odjechaliśmy - opowiada Piotr Dul.

Dopiero później ratownicy dowiedzieli się, jak mówią, ze zdziwieniem, że ta rodzina nie tylko zadzwoniła do dyspozytora, by podziękować za uratowanie życia, ale napisała również później pismo do dyrekcji Podkarpackiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Mielcu. Czytamy w nim: "Pragniemy złożyć serdeczne podziękowanie dla załogi karetki pogotowia ratunkowego za postawę, jaką wykazał się zespół. Ratownicy przejeżdżając przez Dąbrowę Rzeczycką zauważyli wydobywający się ogień z komina domu, w którym mieszkamy. O tej godzinie już spaliśmy, gdy nastąpił zapłon sadzy w kominie. Zespół karetki nie przejechał obojętnie, ale podjechał pod bramę posesji (brama i bramka były zamknięte). Aby nas obudzić użyli sygnału alarmowych i dzięki temu natychmiast dowiedzieliśmy się o zaistniałym zdarzeniu i w porę mogliśmy zapobiec skutkom i uniknąć strat materialnych. Nie zdążyliśmy osobiście podziękować, gdyż załoga, po upewnieniu się, że nie potrzeba dla nas pomocy - odjechała. Za wspaniałą postawę załogi serdecznie dziękujemy.

- Jestem dumny z postawy, refleksu i odpowiedzialności naszych ratowników medycznych. Oczywiście przytomność umysłu i chęć niesienia pomocy ludziom są wpisane w ten zawód, ale czasem sytuacje nie dotyczą bezpośrednio obowiązków zawodowych i dzieją się niejako obok, niekiedy można by je nawet przeoczyć. A jednak nasi ratownicy zachowują pełną czujność, przytomność umysłu i za to należy im się ogromne uznanie - chwali doktor nauk medycznych Grzegorz Gałuszka, dyrektor Podkarpackiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Mielcu.

Docenia także fakt, że uratowana rodzina zdecydowała się napisać wzruszające podziękowania. Podobnie ucieszyli się bohaterscy ratownicy.

- Jestem bardzo mile zaskoczony, bo rzadko się zdarza, żeby ktoś dziękował za to, co wpisane jest w naszą misję. Ale jest to bardzo motywujące, choć przecież nie dało się postąpić inaczej. To był z naszej strony odruch, bo od początku było jasne, że jest noc, z komina wydobywa się płomień, a ludzie śpią. Nie sposób było ich ominąć i nie obudzić! Ich życie było poważnie zagrożone, a my jesteśmy powołani do jego ratowania, ale też zrobiłby tak każdy - mówi skromnie ratownik medyczny Piotr Dul.

Ratownicy cieszą się, że karetka nie jechała na sygnale, bo gdyby tak było, mogliby nawet nie zauważyć tej sytuacji, ale na szczęście wszystko ułożyło się szczęśliwie.

O braciach ratownikach z Jamnicy pisaliśmy przed laty:

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Ratownicy medyczni w powiecie stalowowolskim ostrzegli mieszkańców zagrożonego wybuchem pożaru domu. Oni sami spali - Echo Dnia Podkarpackie

Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24