Marcin Jałocha miał wstrząsnąć Resovią, uwolnić jej potencjał. Nic z tego. Starania nowego trenera nie przyniosły efektu.
- W dwa dni nie mogłem dokonać cudów. Zrobimy badania i będę wiedział, kto potrzebuje zwiększenia albo zmniejszenia obciążeń treningowych - powiedział nowy coach rzeszowian.
Resoviacy chcieli sie przełamać, ale nie umieli depnąć, poukładać gry, zdobyć przewagi.
- Graliśmy w jednym tempie - oceniał Jałocha.
"Piwosze" nie atakowali na hurra, bo nigdy tego nie robią, ale kontrolowali sytuację, panowali w środku pola. Resovia grała ostrożnie, jakby nie wierzyła, że starania w II linii mają sens. Królowały długie piłki. To pozwalało tyłom trzymać szyk, ale nie prowadziło do sytuacji bramkowych, choć Tihomir Czeneskow, starał się, jak mógł.
- Przed meczem nie było mowy o tym, że gramy na długie podania - wyjaśniał trener pasiaków.
Resovia nie grała tego, co chciała, ale raz jeden (36. min) wyszła jej akcja.
Czeneskow po prostopadłym podaniu urwał się obrońcom i pognał na spotkanie z Dawidem Mieczkowskim. Bułgar mógł wyzerować licznik odmierzający pasiakom czas bez bramki (to już 450 minut).
Niestety, nie skontrolował piłki i ta przeszła z pół metra obok słupka."Piwosze" byli blisko szczęścia przed i zaraz po sytuacji Tihomira. Najpierw po główce Paweł Pyciaka refleksem błysnął Marcin Pietryka, a strzałowi Michała Oświęcimki brakło precyzji.
W II połowie średnia wzrostu Resovii się obniżyła, bo w środku pola pojawił się Marcin Juszkiewicz, a w ataku Sebastian Hajduk. Rezerwowi mieli swoją zwrotnością podwyższyć jakość gry, ale na chęciach się kończyło. Gol trochę zaskoczył.
Wyglądało, że strzeli go Paweł Smółka. Mirosław Baran próbował, ale nie zdołał go zatrzymać, bo musiałby faulować na czerwoną kartkę. Napastnik gości wytracił jednak impet. Zdawało się, że zagrożenie minęło, ale pozostawiona przez Smółkę piłka poturlała się do nabiegającego Pawła Pyciaka. Ławkowicz gości nie miał idealnej sytuacji, jednak huknął z kilkunastu metrów idealnie pod poprzeczkę.
Resovia miała mnóstwo czasu na uratowanie meczu, ale nie zdołała podkręcić tempa, czymś zaskoczyć.
Niby atakowała, ale co z tego. "Piwosze" przegrupowali siły i nie dali się przyprzeć do muru. W końcówce zapachniało 0-2; Piotr Darmochwał sunął od połowy na bramkę Resovii, ale skopiował wyczyn Czeneskowa. Mała to była pociecha.
RESOVIA - OKOCIMSKI KS BRZESKO 0-1 (0-0)
0-1 Pyciak (57, asysta Smółka)
RESOVIA: Pietryka - Krzak, Baran, Bogacz, Szkolnik - Ogrodnik (84. Rop), Chrabąszcz, Cygnar (46. Juszkiewicz), Piechniak - Twardowski (60. Kantor), Czeneskow (46. Hajduk).
OKOCIMSKI: Mieczkowski - Pawłowicz, Wawryka, Jacek, Urbański - Dynarek, Wojcieszyński (76. Baliga), Łytwyniuk, Oświęcimka (75. Darmochwał) - Smółka, Trznadel (18. Pyciak).
SĘDZIOWAŁ: Zbigniew Dobrynin (Łódź). ŻÓŁTE KARTKI: Szkolnik, Baran - Łytwyniuk, Urbański, Pyciak. WIDZÓW: ok. 1000.
Obszerna relacja z notami dla zawodników i wypowiedziami w poniedziałkowych Nowinach.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Kaźmierska wróci za kraty? Mecenas Kaszewiak mówi, dlaczego tak się nie stanie
- Czyżewska była polską Marilyn Monroe. Dopiero teraz dostała kwiaty na grób
- Co się dzieje z Sylwią Bombą? Drobny szczegół totalnie ją odmienił [ZDJĘCIA]
- Olbrychski nie przypomina dawnego amanta "Jest jak Kopciuszek po dwunastej w nocy"