Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rosjanie są w katastrofalnej sytuacji, co nie znaczy że wojna szybko się skończy

Dorota Mękarska
Dorota Mękarska
Maciej Milczanowski: Teraz to my od Ukraińców będziemy się uczyć, jak prowadzi się wojnę.
Maciej Milczanowski: Teraz to my od Ukraińców będziemy się uczyć, jak prowadzi się wojnę. Paweł Dubiel
Rozmowa z dr Maciejem Milczanowskim, zastępcą dyrektora Instytutu Nauk o Polityce Uniwersytetu Rzeszowskiego.

Panie doktorze, kontrofensywa ukraińska była już zapowiadana w sierpniu, ale dość się ślimaczyła, dopiero we wrześniu nastąpiło przełamanie. Doszło do pozorowanego ataku Ukraińców, który nastąpił de facto gdzie indziej. Jak to się stało, że Rosjanie złapali się na ten prosty trick? Dlaczego Ukraińcy osiągnęli tak spektakularny sukces, w cztery dni odbijając to, co Rosjanie zdobywali 4 miesiące. Dlaczego ci ostatni wycofywali się w takiej panice?

Cała linia frontu jest bardzo ważna dla obu stron, ale to Rosjanie są na terenie wroga. Bardzo ważne są dla nich bazy logistyczne, przeładunkowe, linie zaopatrzenia, drogi, itd. Na dodatek topografia terenu jest skomplikowana, bo Krym, który Rosja okupuje, był wielką bazą, która miała wszystkie te linie doprowadzać do południowej Ukrainy. Nie wiem, czy uderzenie w kierunku Chersonia było tylko pozorowane, bo to bardzo ważny kierunek dla obu stron. Ukraińcy przełamali tam linie rosyjskie i odbili część terytorium. To uderzenie miało dwa cele - przygotować przyczółki do kolejnych działań, w konsekwencji prowadzących do odbicia Chersonia, ale z drugiej strony faktyczne, odwrócić uwagę Rosjan od frontu północnego. Ukraińcy wykorzystali tzw. efekt krótkiej kołdry. Brakuje im sił i środków na atakowanie tak dużego frontu. To z kolei powoduje bardzo długie rozciągnięcie linii natarcia, ale równocześnie spłyca linie obronne. Rosjanie nie mają głębokich pozycji obronnych, na których mogliby się bronić na kilku rubieżach. Na południu Rosjanie bardzo boją się przejścia Ukraińców przez Chersoń i zablokowania Krymu, bo to by zamknęło linie zaopatrzenia. A dzięki temu na północy Ukraińcy przełamując linie rosyjskie mogli swobodnie przemieszczać się przez teren, który nie jest już tak silnie broniony. Dlatego postępy armii ukraińskiej są tak spektakularne. Jest pytanie, jak daleko Ukraińcy chcą przejść, ponieważ to wiąże się z ryzykiem. Nie mogą swobodnie zajmować całego terenu, bo w końcu mogą wpaść w okrążenie albo narazić się na kontratak. Odbijając jakiś teren muszą go umocnić, zbudować własne linie obronne, przygotować się na ewentualne kontrnatarcie rosyjskie i do uderzenia na kolejne umocnienia wroga. Ukraińcy zajęli teren na północ od miasta Izium, które Rosjanie uczynili ważną bazą - miało z niej nastąpić natarcie rosyjskie na południe i zamknięcie ukraińskich wojsk w „kotle”. Dzięki tej kontrofensywie to Ukraińcy spowodowali, że Rosjanie w Izjum mogli zostać okrążeni. Miasto zostało od północy oskrzydlone i dlatego Rosjanie musieli się stamtąd wycofywać. Oczywiście przedstawiają to propagandowo, że sami zrezygnowali.

W przypadku Kijowa podjęli jednak racjonalną decyzję.

Tak, bo Rosjanie, choć wykorzystują tzw. mięso armatnie i skazują swoich ludzi na śmierć, to jednak tylko do jakiegoś momentu, bo w końcu zabraknie im po prostu ludzi. Już brakuje im nowoczesnego sprzętu czy precyzyjnej amunicji, a jeśli jeszcze zabraknie wyszkolonych, doświadczonych żołnierzy, ostrzelanych na froncie, to ich działania staną się jeszcze mniej skuteczne. Dlatego właśnie zaczęli oszczędzać ludzi i wycofywać ich z pozycji niemożliwych do obrony.

I ma to reperkusje polityczne.

Tak, ta kalkulacja spowodowała, że zaczęli nagle wycofywać wojska, by zachować je w dalszej sprawności bojowej, ale takie spektakularne porażki mają także swoje głębokie konsekwencje - osłabiają pozycję rządzących. Z drugiej jednak strony polityka to także liczenie głosów, to media, itd. Terror energetyczny, jaki stosuje Rosja, jest jednym z czynników, który może wpływać na społeczeństwa, zniechęcać do pomocy, czego świadectwem są protesty w Czechach.

Skąd wzięła się panika wojsk rosyjskich, które zostawiały sprzęt, nawet ten specjalistyczny?

Wynika z bardzo niskiego morale, bo to Rosjanie są stroną agresywną, napadającą na sąsiada. Już się przekonali, że Ukraińcy nie są żadnymi faszystami i wcale nie czekali na „wyzwalanie”. Wszystkie te cele wojny zostały obalone. Do tego dochodzi wyszkolenie, które (oprócz kilku najlepszych jednostek) jest na kiepskim poziomie, a armia jest przeżarta korupcją, zdemoralizowana. Taka armia będzie walczyła, dopóki wygrywa, bo są łupy wojenne, jest duma ze zwyciężania. Natomiast kiedy zaczyna robić się gorąco, wpada w popłoch, żołnierze porzucają sprzęt, broń, poddają się lub uciekają. Na wojnie kluczowe jest morale. Póki się wygrywa to nawet wspomniana „krótka kołdra” aż tak nie przeszkadza. Jednak kiedy pojawiają się pierwsze kłopoty, to żołnierze uciekają z linii frontu, bo nie chcą ryzykować życia nie wiadomo za co. Idea Wielkiej Rosji tych młodych chłopaków chyba nie bardzo interesuje. Oderwany od rzeczywistości Putin buduje mit wielkiego cara, który będzie odbudowywał imperium rosyjskie, ale nie wydaje mi się, żeby tych młodych Rosjan, często z głębokiej prowincji, to motywowało do poświęcania życia. To nie jest czas rycerzy, kiedy rzeczywiście idee podbojów działały. Dzisiaj ci ludzie chcą iść do McDonalda, zjeść hamburgera, normalnie żyć i nie będą chętnie oddawać życia za imperium Putina. Dlatego bardzo szybko tracą wolę walki, kiedy tylko pojawiają się kłopoty. Wojna bez uzasadnienia nie buduje morale.

Mówi pan, że w armii rosyjskiej brakuje żołnierzy. Powszechna mobilizacja to miecz obosieczny, ale czy jednak Rosjanie nie popełnili błędu nie ogłaszając wielkiej mobilizacji?

Powszechna mobilizacja może spowodować jeszcze większe kłopoty dla Kremla. Być może uda się utrzymać w ryzach cały naród i powszechną mobilizację przeprowadzić, ale jest pytanie, czym ci ludzie będą walczyć? Po drugie, powszechna mobilizacja oznacza zwiększenie „mięsa armatniego”, bo nie da się szybko wyszkolić tych ludzi. Większe straty będą po obu stronach, co nie sprawi, że Putin nagle odzyska inicjatywę na froncie. Ogłoszenie powszechnej mobilizacji jest mieczem obosiecznym, ale z punktu widzenia wojskowego może być zupełnie bez sensu, jeśli nie ma rozsądnego planu wykorzystania nowych zaciągów. Pamiętamy przecież, że w Ukrainie było więcej chętnych niż stanowisk, gdy mobilizowano nowe jednostki wiosną, ale nie wcielano do armii wszystkich. Wojsko bez wyposażenia, czy bez możliwości wyszkolenia nie ma wartości bojowej. To brak szacunku dla życia ludzi. Wielka mobilizacja młodych żołnierzy wymaga szkolenia. Moim zdaniem to nie ma sensu, ale niestety jest możliwe, bo Putin będzie teraz chwytał się każdej opcji, która mu została. Wielka mobilizacja dałaby impuls do nowej fali propagandy w mediach. Można będzie rozkręcić maszynkę wojenną, ideę Wielkiej Wojny Ojczyźnianej. Tylko, czy ona się sprzeda, kiedy napadło się na sąsiada i ten sąsiad daje nam łupnia? To pachnie zbyt dużym absurdem. Jest oczywiście pytanie, jak bardzo elity rosyjskie są oderwane od rzeczywistości, bo mogą sięgać po środki, które są odrealnione i brnąć w to wraz z całym narodem.

W tym trudnym momencie dla Rosji Białoruś przyszła jej z pomocą, rozpoczynając ćwiczenia przy ukraińskiej granicy. Czy, jeśli Rosjanie nadal będą ponosić straty, Łukaszenka jednak nie przystąpi do wojny?

Wydaje się zupełnie niedorzeczne, gdyby Łukaszenka teraz zdecydował się włączyć do wojny, bo przecież w pierwszych jej tygodniach i miesiącach była olbrzymia presja, by Białoruś wysłała swoich żołnierzy.

Na początku miał być Blitzkrieg.

Tak, wtedy w głowie Łukaszenki mogła ukształtować się wizja wzięcia udziału w zwycięskiej wojnie. Natomiast w tej chwili wysyłanie swoich żołnierzy na przegraną wojnę wydaje się kompletnym absurdem. Dodatkowo społeczeństwo białoruskie jest przeciwne tej wojnie. Wielu Białorusinów, zapewne często rodziny żołnierzy, ryzykując życie wychodziło w pobliże granicy białorusko-ukraińskiej, by fizycznie zatrzymywać swoje wojsko, gdy było blisko tej decyzji wiosną. Sami żołnierze białoruscy są niechętni wojnie, a duży białoruski kontyngent walczy po stronie ukraińskiej. Jest tak wiele przeciwności, że wydaje się to nierealne, ale na pewno Putin będzie naciskał, by pokazać, że „sojusznicze” państwa wspierają go w tej wojnie. To mu się jednak z żadnej strony nie składa, bo oprócz kontyngentu z Czeczeni nikt nie włączył się do wojny. Ani sojusznicza Syria, ani Kazachstan, ani żadne inne państwa, które są w tzw. sojuszu z Rosją, nawet ta Białoruś, która jest zupełnie pod butem Rosjan. Ćwiczenia Łukaszenka zawsze może robić, by pozorować działania, sugerować, że ściąga uwagę Ukraińców, by się usprawiedliwić, że on się przygotowuje, ale decyzji nie ma. Nie wydaje mi się, by zdecydował się na tak samobójczy akt.

Wróćmy znowu do sytuacji na froncie, co dalej będzie w Doniecku, czy nastąpi stąd kontrofensywa na Donbas?

Kleszcze ofensywy rosyjskiej miały się zamknąć od Iziumu i od południa od strony Doniecka. Rosjanie mieli tam Ukraińcom stworzyć wieki kocioł. Teraz to Ukraińcy odbili cały północny region. W tej chwili odwraca się sytuacja i od północy Ukraińcy będą mogli oskrzydlać rejon Donbasu i odbić tereny, które Rosjanie zajmowali. Pamiętamy długotrwałą obronę Łysyczańska i Siewierodoniecka, gdy wielu ekspertów mówiło, że po ich zajęciu Rosjan już nic nie zatrzyma i szybko zajmą całe okręgi Doniecki i Ługański w administracyjnych granicach. Teraz to Ukraińcy mogą dość szybko odbić te miasta i półroczne wysiłki Rosjan, okupione potężnymi stratami mogą być zniweczone w krótkim czasie, co byłoby ogromnym, również symbolicznym zwycięstwem Ukrainy.

Na razie Rosja próbuje wykorzystać zaangażowanie Ukraińców na północy i zyskiwać tereny w Donbasie. Widzimy próby kontrataków, ale pomimo przesunięcia dużych sił ukraińskich na północ i południe, w Donbasie nadal Rosjanom nie udaje się zyskiwać nowego terenu. Wygląda na to, że od północy kontrofensywa właśnie ruszy na Donbas i Rosjanie stracą to, co zyskali. Wydaje mi się, że są w katastrofalnej sytuacji, szczególnie biorąc pod uwagę tak ważny dla nich mit drugiej armii świata. Niestety, nie oznacza to szybkiego zakończenia wojny.

Przejdźmy zatem do tej katastrofalnej sytuacji. Strony podają różne wysokości strat, nie wiadomo czy wiarygodne, ale bez wątpienia jedni i drudzy ponoszą potężne straty. Kto ma lepsze zaplecze i będzie w stanie szybciej je odbudowywać?

Widzimy zabiegi Rosji, by pozyskać drony z Iranu, albo elementy uzbrojenia z Korei Północnej, ale to wszystko jest kroplą w morzu potrzeb rosyjskich. Oczywiście mają wciąż dużo swojego sprzętu, rozmieszczonego na granicach w Azji, bo Rosja ma najdłuższą granicę lądową i morską. Będą go ściągać, ale to jest sprzęt gorszej, a często muzealnej jakości. Często jedynie 1/10 tego sprzętu jest sprawna. Mimo to jest tego tak dużo, że wciąż mogą sporo tego sprzętu na front wysyłać. Natomiast Ukraińcy dostają najlepszej jakości sprzęt z Zachodu, także od nas. To jest sprzęt dużo wyższej klasy. Wielu wojskowych ukraińskich szkoli się w zachodniej Europie, w różnych bazach wojskowych. Przyjeżdżając wraz z tym sprzętem do Ukrainy, szkolą następne kadry i „natowski” sprzęt jest wdrażany bardzo płynie i szybko. Sytuacja odnośnie jakości sprzętu jest nieporównywalna po obu stronach, dlatego po pierwszym impecie rosyjskiej armii, nastąpił długi przestój z powolnymi zyskami terenowymi Rosjan, potem ich ofensywa zupełnie stanęła, a stopniowo rozpoczęła się kontrofensywa Ukraińców i wreszcie doszło do tych wielkich przełamań linii obronnych rosyjskich w ostatnich dwóch tygodniach. Jeśli chodzi o kwestie militarne, jeśli nie stanie się coś szczególnego, to ta sytuacja już się nie zmieni w drugą stronę, dlatego, że po stronie ukraińskiej jest przewaga w jakości sprzętu i motywacji, morale żołnierzy, jak i całego społeczeństwa.Wydaje się, że tylko wielka mobilizacja po stronie Rosji mogłaby spowolnić postępy Ukraińców, ale nie od razu. Przyniosłaby efekt dopiero za kilka miesięcy. Ilościowa przewaga sprzętowa po stronie rosyjskiej jest ciągle spora, ale widać, że jakościowa jest coraz większa po stronie Ukrainy. Precyzyjne ostrzały magazynów daleko na zapleczu rosyjskim pokazują, że możliwości ukraińskie rosną. Oczywiście, Rosjanie w swojej propagandzie pokazują, że niszczą ten zachodni sprzęt. Wyliczyli, ile zniszczyli Himarsów, i wyszło, że więcej niż Ukraińcy w ogóle dostali. To pokazuje, że ta propaganda nie ma już żadnych granic. W tej chwili armia ukraińska będzie jedną z najlepszych w całym NATO, jak już Ukraina wejdzie do tej struktury. Wydaje mi się, że stanie się to szybko i będzie to po armii amerykańskiej druga najlepsza armia w NATO. W tej sytuacji powinniśmy zacieśnić współpracę z nimi, bo teraz to my od nich będziemy się uczyć, jak prowadzi się wojnę.

Jakie z wojny na Ukrainie, my Polacy, możemy wyciągnąć wnioski dla siebie?

Okazało się, że wojna konwencjonalna powinna być nie tylko brana pod uwagę, ale musimy być do niej gotowi. Od lat mówiło się, że wojna konwencjonalna już nam nie grozi, chociaż w strategii bezpieczeństwa narodowego, od początku jak ją tworzymy od 1989 roku, było to uwzględniane. Niemniej jednak był to tylko zapis, bo wojna konwencjonalna była traktowana jako coś, co należy do przeszłości. Tymczasem poważne potraktowanie takiej wojny jako realnego zagrożenia, zmienia całą architekturę obronną państwa, w tym konieczność odpowiedniego szkolenia cywilów, przygotowanie inżynieryjne terenu, przygotowanie zapór terenowych i wiele innych przedsięwzięć. Sporo tych elementów miałem okazję zobaczyć w Izraelu w czasie mojej służby w ONZ na Wzgórzach Golan. To ogromnie dużo rzeczy, których dotąd niemal zupełnie zaniechano.

Stać nas na to?

Musi być nas stać. Wiele spraw można zmienić organizacyjnie (choć też nie bezkosztowo). Szkolenie w szkołach, zwiększenie świadomości obronnej, obrona obiektów i infrastruktury krytycznej. Zwiększanie armii jest ogromnie kosztowne, ale to jest być albo nie być. Nie można tego odkładać. Za brak bezpieczeństwa płaci się najwyższą cenę.

Jak pan widzi przyszłość? Czy w wyniku obecnych sukcesów Ukraińców nastąpi efekt domina?

Trudno prognozować, ale presja na polu walki sprawia, że zmieniają się uwarunkowana w samej Rosji. Pierwsze tąpnięcie było, gdy nie udała się inwazja na Kijów. Potem nastąpiło uspokojenie. Rosjanie mieli stopniowe zdobycze terytorialne. Głosy krytyczne wyciszyły się. Obecnie, gdy Rosja ponosi porażki, mamy listy,w których osoby publiczne domagają się nie tylko ustąpienia Putina, ale oskarżenia o zdradę kraju. To są bardzo odważne głosy, ci ludzie ryzykują życiem. W takiej sytuacji szansę na zmianę reżimu mogą być dużo większe. Putin doskonale wie, że porażka w tej wojnie to będzie jego koniec. Musi zareagować. Ale jest w pułapce, w którą sam się wpakował, bo im ostrzej będzie reagował, tym większy będzie opór tzw. elit kremlowskich. Z kolei im bardziej Rosja będzie przegrywała, tym walka wewnętrzna będzie bardziej niekorzystna dla Putina i jego najbliższego otoczenia. Jedynym scenariuszem dla niego korzystnym było nie rozpoczynać tej wojny, dalej zwodzić Zachód, destabilizować kraje Europy centralnej i budować wpływy w świecie, ale to wszystko przeciął 24 lutego. Od wtedy postawił wszystko na jedną kartę - kartę błyskawicznego zwycięstwa w Ukrainie, a każdy inny scenariusz stawał się dla niego stopniowo pułapką. Dlatego teraz konieczne są zmiany na Kremlu, bo Putin cały swój „dorobek” roztrwonił w ciągu ostatnich miesięcy. Sądzę, że jeżeli zostanie zmuszony do ustąpienia, to zmiany nastąpią natychmiast. W Rosji część osób żąda powszechnej mobilizacji, ale też spora część ułożenia się z Ukrainą i zawarcia pokoju. Chcą przywrócić „cywilizowaną twarz” Rosji, co dzisiaj będzie już bardzo trudne, ale przy zmianie na Kremlu stopniowo możliwe. Trzeba pamiętać, że mimo wszystko Rosja to mocarstwo nuklearne i wielu aktorów międzynarodowych przy zmianie reżimu zechce odbudować relacje z Rosją, nawet po to, by ten potencjał nuklearny był pod kontrolą.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24