Był Pan internowany w Załężu.
Tak. Pracowałem wtedy w Nowym Sączu. 13 grudnia 1981 r., bardzo wcześnie rano, przewieziono nas z komendy milicji w tym mieście do Załęża. Tam spędziłem dość długi okres. Byłem jedną z nielicznych osób, które były internowane dwa razy. Po internowaniu 13 grudnia zostałem zwolniony 2 kwietnia 1982 r. Po raz drugi zostałem internowany 13 maja i trwało to do 22 listopada 1982 r.
Czym się Pan „zasłużył” komunie?
Walczyliśmy wtedy o wolną Polskę. Tak wszyscy to odbieraliśmy, taki był nasz cel. Komuna była już zupełnie zużyta, prowadziła nas na manowce cywilizacyjne i intelektualne, i trzeba było coś z tym zrobić. Byliśmy bardzo młodymi ludźmi, więc z pełnym zapałem i energią chcieliśmy zmienić rzeczywistość wokół nas.
Gdzie się Pan angażował w działalność „Solidarności” przed wybuchem stanu wojennego?
Urodziłem się w Krośnie, natomiast po studiach znalazłem pracę w Nowym Sączu. Spędziłem tam lata 1978-1984. Później wróciłem w rodzinne strony, do Jedlicza, gdzie się ożeniłem.
Co było najtrudniejszego w internowaniu?
Na początku internowania było to normalne więzienie, z wszelkimi rygorami, łącznie z wystawianiem na zewnątrz misek na pożywienie czy chodzeniem w drelichach więziennych, dopóki – dzięki odwiedzinom rodzin – nie zaopatrzono nas w normalne ubrania. Rygor więzienny, zamknięcie w celach rodziły pewne problemy, ale po krótkim czasie dobrze się zaadaptowaliśmy do tych warunków. W tym sensie, że próbowaliśmy organizować sobie czas w taki sposób, żeby go nie zmarnować. Czytaliśmy, uczyliśmy się, niektórzy robili notatki, coś pisali. Wykonywaliśmy różne pamiątki z internowania, z których wiele przetrwało do dziś – sam mam kolekcję, która liczy kilkadziesiąt różnych rzeczy wykonanych przez internowanych. Okres internowania służył temu, żeby się czegoś nauczyć, poznać wspaniałych ludzi.
Podczas spotkania promocyjnego książek o internowanych w Załężu i Nowym Wiśniczu spotkali się ludzie, którzy dziś są po różnych stronach sceny politycznej. Z jednej strony posłowie i działacze PiS, z drugiej – poseł PO Bogusław Sonik czy były przewodniczący Trybunału Konstytucyjnego Jerzy Stępień. Wtedy siedzieli w zakładach karnych razem, dziś tak często trudno im się dogadać.
Niedawno znajoma, która widziała moje zdjęcia z okresu internowania, zapytała, czy nie żałuję. Odpowiedziałem, że nie, bo gdyby nie „Solidarność” i to co zrobiliśmy, nadal żylibyśmy w komunie, bylibyśmy na marginesie cywilizacji. Dzięki „Solidarności” udało się tego uniknąć. Istnieją oczywiście dramatyczne podziały i różnice poglądów, które chciałbym nazwać chorobą młodej demokracji. Myślę jednak, że po jakimś czasie wszyscy się ockną i zaczną działać konstruktywnie.
Też marzę o tym, by naturalne różnice poglądów nie przekształcały się we wzajemną wrogość.
A dzisiaj tak się często dzieje. Mam jednak nadzieję, że przejdziemy przez tę chorobę młodej demokracji. Niezależnie od tego, Polska robi bardzo znaczące postępy cywilizacyjne. Biorąc pod uwagę to, co zrobiliśmy w kwestii wojny na Ukrainie, wyrastamy na europejskiego gracza z pierwszej ligi. Już nie jesteśmy krajem marginalizowanym, który miał się stać dostawcą taniej siły roboczej. Wyrastamy na samodzielne, dobrze zorganizowane państwo. A te spory, z którymi mamy do czynienia i które są bardzo przykre, dla mnie również, z czasem ucichną i będziemy skupiać się na tym, co jest dobre dla Polski.
CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Kaźmierska wróci za kraty? Mecenas Kaszewiak mówi, dlaczego tak się nie stanie
- Czyżewska była polską Marilyn Monroe. Dopiero teraz dostała kwiaty na grób
- Co się dzieje z Sylwią Bombą? Drobny szczegół totalnie ją odmienił [ZDJĘCIA]
- Olbrychski nie przypomina dawnego amanta "Jest jak Kopciuszek po dwunastej w nocy"