Krakowianin menedżerem w Texom Stali Rzeszów. Jakie były pana poprzednie związki ze sportem?
Jestem rodowitym krakowianinem. Ze sportem jestem związany od najmłodszych lat. Trenowałem zawodowo kajakarstwo klasyczne. Później były Szkoła Mistrzostwa Sportowego i AWF. Następnie działałem w jednym z krakowskich klubów w koszykówce. Właśnie w niej poznałem się z Krzysztofem Cegielskim, który do dzisiaj jest moim serdecznym przyjacielem. Dzięki niemu trafiłem do żużla.
Pierwsze kroki stawiał pan w Speedway Wandzie Kraków.
Tak, wspólnie z Adamem Weiglem zrobiliśmy najlepszy rezultat w Krakowie, walcząc w 1 lidze o play-offy. Gdyby nie problemy finansowe i kontuzje Patricka Hougaarda i Nicolaia Klindta mogliśmy pokusić się o największy sukces w historii krakowskiego speedwaya. Następnie był epizod w Łodzi, ale ze względu na pandemię współpraca została przedwcześnie rozwiązana. W tym sezonie jestem w Rzeszowie. Cieszę się, że zarząd klubu mi zaufał, powierzył funkcję menedżera i mam przyjemność współpracować z trenerem Januszem Stachyrą, od którego nie ma w Rzeszowie lepszego specjalisty do szkolenia młodzieży i przygotowania toru, w taki sposób, aby był on twierdzą nie do zdobycia dla innych.
Praca w Rzeszowie, gdzie mocno ożyły nadzieje na powrót speedwaya do czasów dawnej świetności, to dla pana największe jak do tej pory sportowe wyzwanie?
Myślę, że tak. Natomiast pracując w koszykówce kobiet sięgaliśmy po wiele sukcesów, w tym kilka razy po tytuły mistrzów Polski. Jest to jednak inny sport, teraz skupiam się tylko na speedwayu. Chcemy awansować do pierwszej ligi. To jest duże wyzwanie, ale mam nadzieję, że moja przygoda z rzeszowskim żużlem nie zakończy się po tym sezonie, tylko wraz z osiągniętym sukcesem, czyli wywalczeniem awansu przez naszą drużynę, współpracę tę będziemy kontynuować.
Jedziemy po awans do pierwszej ligi. Za rok spotykamy się na stadionie przed meczem o mistrzostwo pierwszej ligi. To bardzo śmiała i odważna deklaracja?
Powiedziałem to samo podczas konferencji prasowej przed startem obecnego sezonu. Dla nas nie ma innego celu. Musi być mentalne nastawienie całej drużyny i klubu na osiągnięcie sukcesu. Mentalność w sporcie to bardzo ważna sprawa. Zawodnicy muszą czuć to, co chcą zrobić i dążyć do tego tego. Tak, chcemy awansować, zawodnicy to też czują, też chcą. Są siebie pewni. Nie może być tak, że zawodnik nie wie, co robi, przyjeżdża wystraszony. Nie. Po zgrupowaniu w Szczyrku, pierwszych treningach, widzę w chłopakach bojowe nastawienie. Każdy wie, o co walczymy. Pozostaje tylko spełnić pokładane w nas przez zarząd klubu, władze miasta, sponsorów i kibiców nadzieje.
Wiara w sukces, koncentracja na sobie, skuteczna jazda są ważne. Ale jest jeszcze przynajmniej trzech mocnych konkurentów do awansu?
Oczywiście. Jest Poznań, Opole, Rawicz. Musimy patrzeć na siebie. Nie możemy się bać nikogo. Rzeszów i stadion przy Hetmańskiej 69 musi być twierdzą nie do zdobycia. To jest priorytet, a na wyjazdach walka o punkty bonusowe oraz także zwycięstwa.
Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Kaźmierska wróci za kraty? Mecenas Kaszewiak mówi, dlaczego tak się nie stanie
- Czyżewska była polską Marilyn Monroe. Dopiero teraz dostała kwiaty na grób
- Co się dzieje z Sylwią Bombą? Drobny szczegół totalnie ją odmienił [ZDJĘCIA]
- Olbrychski nie przypomina dawnego amanta "Jest jak Kopciuszek po dwunastej w nocy"