Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sąd: były proboszcz Hłudna znęcał się nad dziećmi [FILM]

Ewa Gorczyca
Archiwum
2 lata pozbawienia wolności w zawieszeniu na 5 lat - to kara dla byłego proboszcza Hłudna, 68-letniego Stanisława K. Wyrok zapadł dziś w brzozowskim wydziale Sądu Rejonowego w Krośnie.

4,5 roku procesu, kilkadziesiąt terminów rozpraw i posiedzeń. I wreszcie dziś rodzice nieżyjącego Bartka usłyszeli: ksiądz Stanisław K. jest winien fizycznego i psychicznego znęcania się nad ich synem. Nie był to jednak taki wyrok, jakiego oczekiwali.

Sąd uznał, że ksiądz, choć dręczył chłopca, nie może ponosić winy za jego samobójczą śmierć.

65-letni duchowny nie pojawił się, by wysłuchać wyroku. Nie było także jego obrońcy. Przyjechali rodzice Bartka i matka jednej z trzech dziewczynek, o znęcanie się nad którymi oskarżony został były proboszcz parafii w Hłudnie. Marta i Zbigniew O. przed wejściem na sądową salę nie chcieli rozmawiać z dziennikarzami. Tłumaczyli, że rozgłos wokół tej sprawy wiele ich kosztował.

- Chcielibyśmy, żeby w końcu zapadł wyrok - mówili.

Cały proces toczył się za zamkniętymi drzwiami - ze względu na dobro pokrzywdzonych. Prokuratura zarzuciła ks. Stanisławowi K. fizyczne i psychiczne znęcanie się nad 13-letnim Bartkiem. Chłopiec powiesił się 14 grudnia 2007 roku. Zostawił list pożegnalny, w którym za swoją śmierć obwinił proboszcza.

Proboszcz Stanisław K. uczył religii w Zespole Szkół w Hłudnie i prowadził zajęcia z ministrantami.

Bartek był jednym z nich. To właśnie podczas tych spotkań - jak ustaliła prokuratura - rozgrywał się jego dramat. Ksiądz bił go po twarzy i karku, szarpał za uszy. W obecności innych ministrantów i dzieci ze szkoły wielokrotnie pomawiał chłopca o przywłaszczenie pieniędzy.

Posądził go o kradzież z zakrystii 450 zł, utrzymywał także, że Bartek ukradł z kościoła warte 600 zł przedmioty: gliniany dzbanek, drewnianą ręcznie robioną popielniczkę i metalową smycz. Straszył go przeszukaniem domu i zawiadomieniem policji, choć 13-latek wielokrotnie zapewniał, że nic nie zabrał a ksiądz na kradzieży go nie przyłapał. To zachowanie księdza - zdaniem prokuratury - doprowadziło do tego, że chłopiec targnął się na swoje życie.
Nie był to jedyny zarzut, jaki prokuratura postawiła byłemu proboszczowi. Prokuratura oskarżyła go także o to, że w ciągu dwóch lat poprzedzających samobójstwo Bartka znęcał się fizycznie i psychicznie nad innymi dziećmi ze szkoły podstawowej.

U Karoliny, Darii i Faustyny obawa przed księdzem wywołała wręcz psychozę strachu przed lekcjami religii. Dziewczynki były bite po rękach, uderzane po plecach, podnoszone za brodę, ciągnięte za uszy i włosy. Do jednej z nich miał powiedzieć "ty oślico".

Prokurator i rodzice chcieli dla księdza kary 2,5 roku bezwzględnego pozbawienia wolności. Sam oskarżony prosił o uniewinnienie (w czasie śledztwa nie przyznał się do winy). Sąd skazał księdza, ale nie uznał zarzutów w całości. Orzekł karę dwuletniego więzienia w zawieszeniu na pięć lat.

Sąd przyjął, że ks. Stanisław K. podczas zajęć z ministrantami i dziećmi dopuścił się wielokrotnego naruszenia nietykalności cielesnej Bartka, bijąc go i szarpiąc. Uznał też, że były proboszcz znęcał się nad chłopcem psychicznie, krzycząc i wielokrotnie oskarżając go publicznie o kradzież, choć nie miał dowodów na to, że 13-latek zabrał pieniądze i inne przedmioty z kościoła, a on sam wiele razy temu zaprzeczał.

Sąd uznał także, że ksiądz znęcał się fizycznie i psychicznie nad trzema dziewczynkami ze szkoły podstawowej w Hłudnie, do tego stopnia, że bały się chodzić na lekcje religii.

Oskarżony - zgodnie z decyzją sądu - ma zwrócić rodzicom Bartka i matkom dwóch dziewczynek koszty pełnomocnika, który reprezentował ich podczas procesu (11,5 tys. zł) oraz zapłacić koszty sądowe. Sąd nie uwzględnił wniosku o zadośćuczynienie (po 80 tys. zł dla każdego z rodziców), o który zwrócili się Marta i Zbigniew O.

Po ogłoszeniu wyroku na sali mogli pozostać jedynie oskarżyciele posiłkowi i prokurator. Ustne uzasadnienie było już niejawne, argumentacja decyzji zajęła sędziemu Rafałowi Leśniakowi pół godziny.

Rodzice nie chcieli komentować wyroku. Szybko opuścili budynek sądu, nie odpowiadając na pytania dziennikarzy. Powiedzieli tylko, że być może odwołają się od postanowienia. Na sali sądowej, gdy sędzia odczytywał wyrok, mama Bartka nie była w stanie ukryć emocji: nerwowo zaciskała palce, ukradkiem ocierała łzy.

Wyrok jest nieprawomocny. Apelacji nie wyklucza prokuratura.

- Wyrok jest odmienny niż wnosiliśmy, nie wszystkie zarzuty zostały uwzględnione - mówi prokurator Alicja Barbara Bąk. - Sąd nie przyjął, że znęcanie się oskarżonego doprowadziło do tragicznego skutku. Innymi słowy, nie uznał go winnym samobójstwa 13-latka.

Prokuratura decyzję o odwołaniu podejmie po zapoznaniu się z pisemnym uzasadnieniem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24