Sanepid w Rzeszowie będzie szybko wykrywał nowe mutacje koronawirusa [ZDJĘCIA]

Poinformował o tym w poniedziałek na konferencji prasowej w siedzibie Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Rzeszowie minister Krzysztof Saczka. Ministrowi towarzyszyła wojewoda podkarpacki Ewa Leniart i wojewódzki inspektor sanitarny Adam Sidor.

Rzeszowskie laboratorium diagnostyczne jest jednym z sześciu w kraju przeznaczonych do szybkiego diagnozowania zagrożeń epidemicznych. Milion złotych poszedł na zakup aparatury i odczynników do nauki personelu wykrywania nowych mutacji. Główny Inspektor Sanitarny zapewnia "dalsze strumienie finansowania, aby stacje mogły w trybie ciągłym prowadzić badania sekwencjonowania".

- Sekwencjonowanie są to badania laboratoryjne, które pozwalają wykryć dokładnie, z jakim patogenem, z jakim wirusem, mamy do czynienia - powiedział minister Krzysztof Saczka.

- Każdy wirus ma tendencję do przeobrażenia się, znalezienia sobie takiej niszy, w której będzie mógł łatwiej rozprzestrzeniać się i być groźniejszy. Z punktu widzenia działań epidemiologicznych bardzo istotne jest diagnozowanie, z jakim patogenem mamy do czynienia. Wiadomo, ile zamieszania zrobiła bardziej zakaźna mutacja brytyjska koronawirusa. W tej chwili mówi się głównie o mutacji indyjskiej Delta. W każdej chwili może się pojawić inna mutacja, choćby nawet mutacja polska.

Identyfikowanie, z jakim wirusem mamy do czynienia, ma być podstawą dalszych działań przeciwepidemicznych polegających na mitygowaniu ryzyka, czyli ograniczaniu rozprzestrzeniania się tego wirusa i wygaszaniu jego ogniska.

Od pobrania wymazu do wykrycia mutacji cały proces trwa 5-6 dni, samo sekwencjonowanie 3 dni.