- Chcieliśmy, żeby ten zakład przetrwał. Od 2000 r. nie żądaliśmy podwyżek - mówi Zbigniew Krystyński z NSZZ "Solidarność". - Przez ten okres płaca realna spadła o 30 procent. Pensje już nie wystarczają nam na przeżycie.
W lutym związkowcy wystąpili do zarządu o podwyżkę dla każdego pracownika w wysokości 250 zł brutto. Chcą, by wprowadzono ją od 1 kwietnia br.
- Oczekiwania załogi są wyższe niż możliwości zakładu - wyjaśnia Wiesław Wyżycki, prezes "Autosanu". - Zaproponowaliśmy podwyżkę od 1 maja w wysokości 100 zł brutto i premię uzależnioną od wyników finansowych.
Na to nie chcą się zgodzić związki zawodowe i zorganizowały pikietę na terenie zakładu. Prezes Wyżycki i wiceprezes Marek Zmarz zostali przez załogę wygwizdani.
- Nie winimy zarządu za nasze niskie pensje, ale człowieka, który kilka lat temu kupił za długi "Autosan" i nie włożył tu ani grosza - podkreśla Tadeusz Żołnierczyk ze ZZ Metalowców.
- Dał nam po książce "Moje rajdy" i po dwa wina. Zarząd musi szukać inwestora strategicznego, bo przy Zasadzie nie da się dalej żyć.
Związkowcy liczą, że uda się dojść do zgody z kierownictwem firmy. Nie wykluczają strajku.
Ten rok zapowiada się dla zakładu optymistycznie. "Autosan" planuje sprzedać 500 autobusów, z tego 150 na eksport. Są zamówienia na podzespoły do szynobusów.
- Nasze optymistyczne prognozy, co do sprzedaży, pozwalają nam zagwarantować podwyżkę w granicach 100 zł. Tylko taka kwota jest dla zakładu do udźwignięcia. Załoga musi to zrozumieć - mówi Wiesław Wyżycki.
Dotacja pomogła im w rozkręceniu lokalu