Sędzia oskarżony o jazdę po pijanemu, piąty raz z rzędu, nie stawił się przed sądem

Proces Zbigniewa J., emerytowanego sędziego Sądu Okręgowego w Tarnobrzegu, znowu się nie zaczął. Powód? Oskarżony nie stawił się dzisiaj na sali rozpraw Sądu Rejonowego w Staszowie i po po raz piąty uniemożliwił rozpoczęcie prcoesu.

Powód? Jest chory i przebywa w szpitalu. Teraz leczy się na schorzenia wewnętrzne. Wcześniej był nieobecny w sądzie, bo leczył się psychiatrycznie.

- Mam już tego serdecznie dość. Tracę cenny czas i nerwy. Następnym razem, jak będę świadkiem przestępstwa, to zamiast zareagować, to się obrócę plecami i będę miał święty spokój- mówi Wiesław Jedlikowski, który ma zeznawać w procesie jako świadek.

Sąd też już traci cierpliwość do Zbigniewa J.

- Jeśli oskarżony nie stawi się na kolejny termin, sąd zarządzi zbadanie go przez biegłych lekarzy - mówi Iwona Leboda, prezes SR, która objęła osobisty nadzór nad sprawą Zbigniewa J.

Przypomnijmy, że sędzia ma odpowiadać za to, że w grudniu 2006 roku, na trasie Tarnobrzeg-Stalowa Wola prowadził auto kompletnie pijany (2,36 prom.), uciekał policji wyzywającej go do zatrzymania się, spowodował kolizję i był agresywny wobec interweniujących policjantów.
A na dodatek nie miał prawa jazdy, bo zabrano mu je za... jazdę po pijanemu w sierpniu 2005 r. Za pierwszą wpadkę alkoholową - choć wkrótce minie cztery lata - też nie został prawomocnie skazany, bo odwołał się od wyroku. Sprawa apelacyjna utknęła w Sądzie Okręgowym w Lublinie, bo biegli psychiatrzy opracowują właśnie .... trzecią opinię lekarską oskarżonego. Sędzia Zbigniew J. przeszedł w 2007 r. w stan spoczynku.

Nie pracuje, ale zarabia ok. 4 tys. zł miesięcznie. Sąd Dyscyplinarny, który może go pozbawić emerytury, zawiesił wydanie kary do czasu zakończenia spraw karnych.