MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Seven B - uliczny rock'n'droll

PIOTR SAMOLEWICZ
Seven B w akcji. Od lewej: Woli, Tomek Dzień, Gienek, Makar.
Seven B w akcji. Od lewej: Woli, Tomek Dzień, Gienek, Makar. KATARZYNA DZIEŃ
Gdzie można usłyszeć prawdziwego rock and rolla? Okazuje się, że częściej na ulicy i w knajpach, niż w rozgłośniach. Gdy Seven B - pięciu chłopaków w długich włosach i kowbojskich kapeluszach - gra na Rynku w Krakowie standardy Led Zeppelin, The Beatles, Janis Joplin, Lynard Skynarda przechodnie bez względu na wiek nie szczędzą grosza. Wokalista, Makary, za każdą monetę wrzuconą do futerału dziękuje dotykając szarmancko rondo kapelusza.

Krótka recenzja znaleziona w Internecie: "... kiedy pierwszy raz usłyszałam pod Sukiennicami Gienka i Makara grających "Sweet Home Alabama" (przy czym Gienka, zupełnie nie nagłośnionego, słychać było już od ul. Siennej, czyli jakieś trzysta metrów) najpierw mnie wmurowało w ziemię, a później, odczekawszy do samego końca zapragnęłam podejść do nich i pogratulować im wspaniałego występu. Świetnego, mocnego głosu wokaliście, gitarzyście natomiast znakomitych aranżacji, wyczucia i zaraźliwej energii".
Po ulicznych koncertach muzycy lubią odpoczywać w swojej ulubionej knajpie "Albo Tak" przy Małym Rynku. Rozmowa się klei. Gienek Losko (gitara sol.) grzeje się "Wściekłym psem" przepijanym piwem.
- Gracie muzykę, która już dawno wyszła z użycia.
- Ta muzyka jest wieczna jak wieczne pióro. Gdyby tak nie było, nie zarabialibyśmy wykonując ją - odpowiada Gienek.
- W tej muzyce nie da się ściemnić, nawet discomułom podoba się nasze granie. Ona leci prosto stąd - Makar (Andrzej Makarewicz) pokazuje na serce.
W Krakowie znaleźli swój dom. Trzech z nich - Gienek, Makar i Woli - jest z Białorusi. Mówią o sobie, że ich narodowością jest muzyka. Gienek i Makar spotkali się 12 lat temu przed festiwalem rockowym w Grodnie i zmontowali kapelę. Dopiero później dołączył Woli. Do Polski przyjechali 10 lat temu. Tęsknią tylko za rodzicami, nie krajem. - Wyobraź sobie prezydenta Leppera. Tęskniłbyś? - pyta się retoryczne Gienek. Obecnie grają z nim Tomek Dzień z Mielca (bas) i Mietek z Tarnobrzega (gitara).

Ukochane "asfalty"

Pierwszy raz rock?n?rolla usłyszeli na radzieckim magnetofonie "Elektronika 104". Byli chorzy na punkcie muzyki do tego stopnia, że wydawali wypłaty na oryginalne "asfalty", czyli analogowe płyty, np. AC/DC. Analogi przegrywali na kasetę i tak ich muzyki. Płyta, by jej nie porysować, była grana tylko od święta.
Teraz na Białorusi, jak wszędzie, króluje pop, nawet nie muzyka ludowa. Koncerty są rzadko organizowane, bo ludzie nie mają pieniędzy. Gusta są słabo wyrobione, gdyż za władzy radzieckiej rzadko można było posłuchać autentycznego rocka. Zespoły poszukujące - zaledwie kilka, jak podkreśla Zenek - działają na zasadzie undergroundowej. Seven B jeszcze kilka lat temu koncertował na Białorusi. - Miesięcznie zarabialiśmy na dwie paczki "Goldenów", czyli 3-4 dolary.
Jednocześnie Zenek broni dobrego imienia Białorusi. Tylko w tym kraju może się zdarzyć, że w byle pierwszym "pekaesie" usłyszysz starą babinę nucącą pod nosem pieśń ludową. - Czysty blues - zachwyca się.

Woli był cyrkowcem

Muzycy stanowią niezły kąsek dla dziennikarzy. Pochodzą zza wschodniej granicy, każdy z nich jest barwną postacią (np. Woli, czyli Walery Nowik, bębniarz, zaczynał w cyrku od połykania szpady), z entuzjazmem grają prostą, rozpoznawalną przez każdego muzykę. Otacza ich grupa fanów i fanek.
Wykorzystują swój specjalny status. Podczas wywiadu w studio pewnej krakowskiej radiostacji dziennikarz próbował doszukać się jakiejś filozofii w ich graniu i skierować rozmowę w bardo poważne rejony. - Próbowałem go wtedy ukręcić. Moja koncepcja rock?n?rolla to nie doszukiwać się głębi tam, gdzie jej nie ma. Nie kombinować, że jeśli ktoś fałszuje, to jest w tym wielka koncepcja. Nie. Albo się gra, albo nie - wyłuszcza Zenek.
Nie uznają idoli. Natomiast "szacuneczek", jak najbardziej, mają dla Ten Years After, Alman Brothers Band, The Who, The Rolling Stones, Led Zeppelin i wielu, wielu innych. Zenek poważa np. asfalcik "Kołobrzeg' 78". - "Tak jak wojsko nikt nie śpiewa", "Witaj Zosieńko", "Który to pododdział". Alleluja!
Dowcip świetny, gdy się wie, że nazwa "Seven B" pochodzi od białoruskiej kategorii wojskowej "7B", zwalniającej, jak polska "D", z odbycia służby zasadniczej.
Częściej niż na ulicy występują w klubach. Na początku polskiej kariery nocowali, tam gdzie grali - na klubowych dechach. Granie w zadymionych knajpach, gdzie przy braku wentylacji, można powiesić nie jedną siekierę, występowanie ciągle z tymi samymi ludźmi, wymaga sporej odporności psychicznej. Przed Wolim grał bębniarz, który obecnie jest zielonoświątkowcem. - Nerwy mu puściły. Człowiek, który nie pije, nie pali, nie wytrzymuje podczas trasy - tłumaczy Zenek.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24