Cuprum zaraz na początku meczu dało gospodarzom do zrozumienia, że przyjechało do Rzeszowa twardo walczyć o zwycięstwo. Lublinianie grali agresywnie, wywierali na Resovii presję zagrywką, z którą miejscowi mieli same problemy. Na dobry wieczór Miguel Tavares zaserwował asa. W ofensywie lublinianie też nie zwalniali ręki i byli skuteczni. Prowadzili 11:7. Najbardziej resoviakom zachodził za paznokcie Jakub Ziobrowski, który przez trzy lata był zawodnikiem AKS-u Resovii. To on zdobywał dla lubianian najwięcej punktów. Po bloku na Zbigniewie Bartmanie goście przeważali 15:10, a po atakach Ziobrowskiego i Robinsona Dvoranena 20:15. Po rzeszowskiej tylko Bartłomiej Lemański grał dobrze, ale nie miał wsparcia, zwłaszcza ze skrzydeł. Cuprum nadspodziewnie łatwo wygrało inauguracyjną partię, którą atakiem zakończył Mateusz Sacharewicz. Skuteczny atak, podobnie, jak zagrywka były atutami gości.
Kiedy w drugiej odsłonie goście prowadzili 5:2, słychać w hali było pierwsze gwizdy. Lemański zagrał asa i był remis (6:6). Po zbiciu Bartman ponownie notowano remis (11:11). Akcje Cuprum były szybkie i dynamiczne i rzeszowski blok nie nadążał za nimi. Na domiar złego resoviacy częściej popełniali błędy, nie tylko na zagrywce. Cuprum miało inicjatywę (19:17, 22:19). Po zagrywce Ziobrowskiego, której nie przyjął Luke Perry, zespół z Lubina przeważał 23:19, a po chwili prowadził w meczu już 2:0. Kibice gwizdali. Wielu wyszło z hali.
- Cezk
Przed rozpoczęciem trzeciego seta przy boksie rzeszowskiej drużyny pojawił się prezes Krzysztof Ignaczak, mobilizował zawodników do bardziej energicznej i skutecznej gry. Nic z tego. Cuprum szybko uciekło na 7:0. „Walczyć Sovia, walczyć” – skandowali kibice. Gra miejscowych nadal była ospała i nieskuteczna. Bojowe Cuprum dyktowało warunki (17:5), wodziło za nos zagubionych gospodarzy i po każdym zdobytym punkcie eksplodowało z radości. To była sportowa demolka. Po ostatniej akcji sfinalizowanej przez Dvoranena, siatkarze z Lubina radośnie skakali. Sprawili ogromną niespodziankę i zrewanżowali się Resovii za porażkę w pierwszym spotkaniu. - Było to dla nas bardzo ważne spotkanie. Liczyliśmy na zwycięstwo, tymczasem zespół z pokazał nam, jak się zagrywa, jak się gra, a przede wszystkim, jak się walczy o piłkę. Tej walki po naszej stronie zabrakło. Trzeci set był konsekwencją pierwszych dwóch. Paraliż, który dopadł nasz zespół w tym secie, drużyna z Lubina skrzętnie wykorzystała. Do końca zagrała konsekwentnie na zagrywce, odrzucała nas od siatki.
- Pierwszy mecz przegraliśmy na własne życzenie, ponieważ popełnialiśmy zbyt wiele błędów. W Rzeszowie utrzymaliśmy poziom przez całe spotkanie. W trzecim secie Resovia nie miała już nic do stracenia, ale udało nam się od początku przycisnąć ją na zagrywce, Miguel strzelał do niej jak w kaczki i cieszy, że potrafiliśmy dokończyć ten mecz w takim stylu - komentował Jakub Ziobrowski. - Na pewno dużo sobie pomogliśmy zagrywką, odrzucaliśmy Resovię od siatki, a z kolei Resovia miała problem z kończeniem akcji na wysokich piłkach. Będziemy wierzyć i walczyć do końca, że będziemy mieli szansę awansować do play-off. Wszystko przed nami, jeżeli będziemy utrzymywać taki poziom, jak w spotkaniu z Resovią, która na zawsze jest w moim sercu. Zagranie w Resovii jest dla każdego z nas, który był związany z tym klubem, wielkim marzeniem. Mam nadzieję, że kiedyś spotkamy się w takim gronie i stworzymy w Resovii nową historię siatkówki - zakończył Ziobrowski.
- To jest wstyd. Po takim meczu można się zapaść pod ziemię, bo ciężko cokolwiek powiedzieć. Same wulgaryzmy się cisną na usta. Tu nie ma co przepraszać, bo przeprosiny, to jest za mało. Dramat. Każdy z nas powinien uderzyć się w pierś, bo każdy zrobił wiele złych rzeczy - to Marcin Komenda, rozgrywający Asseco Resovii.
Asseco Resovia – Cuprum Lubin 0:3 (20:25, 20:25, 13:25)
Resovia: Komenda, Bartman, Lemański, Krulicki, Marechal, Hoag, Perry (libero) oraz Buszek, Rousseaux, Shoji. Trener Piotr Gruszka.
Cuprum: Tavares, Lipiński, Ziobrowski, Dvoranen, Smoliński, Sacharewicz, Gruszczyński (libero) oraz Domagała, Ruszkieiwcz. Trener Marcelo Fronckowiak.
Sędziowali: Marek Lagierski (Czeladź) i Marcin Weiner (Mysłowice). Widzów: około 2500. MVP: Miguel Tavares.
Zobacz też: Wielkie wyzwania 2020 Rafała Wilka: kończy budować dom, będzie bronił pracy doktorskiej, w Tokio pojedzie po dwa złote medale paraolimpiady
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Dzieje się w Polsce i na świecie – czytaj na i.pl
- Straż Graniczna reaguje na publikację "Gazety Wyborczej". "Niebezpieczna narracja"
- Lista imion zakazanych w Polsce! Urzędnik nie pozwoli ci tak nazwać dziecka!
- Oświadczenie Orlenu ws. rzekomego braku paliwa. Koncern odpowiada na ataki
- Unia szykuje się do wielkiej reformy. „Najgorszy możliwy dla Polski scenariusz”