Ależ to był finał! Można być pewnym, że o tym spotkaniu w środowisku siatkarskim będzie się jeszcze długo rozmawiać. To była po prostu kapitalna reklama żeńskiej siatkówki, a przyczyniły się do tego oba zespoły. W meczu Chemik Police - Developres Rzeszów było po prostu wszystko. I kapitalne długie wymiany, i emocje, a na koniec radość, ale również i łzy...
Kubanka się rozkręciła
- Uważam, że poziom tego spotkania był kosmiczny. To najlepsza wizytówka naszej ligi, bo z obu stron szły męskie ciosy, obrony i kontry. Widowisko mogło się więc wszystkim podobać - mówiła Martyna Grajber, kapitan policzanek.
Przez większość spotkania zawodniczki Developresu wyglądały jak rewelacyjnie naoliwiona maszyna, która wie czego chce, ale przede wszystkim jak to osiągnąć. Zagrywką rywalki straszyła Ali Frantti, a bardzo nieprzyjemnie serwowała Natalia Valentin-Anderson.
Przeciwniczki miały więc spore problemy i były już w sporych opałach. Przecież przez większość IV seta przegrywały, a w całym meczu było już 2:1 dla Developresu. I nagle coś się zacięło. Rzeszowianki popełniły kilka błędów, a sprawy w swoje ręce wzięła do tego Giselle Silva Franco, której ataki siały popłoch w szeregach naszej drużyny. W rzeszowskim obozie na pewno obawiano się Wilmy Salas Rosell, ale tym razem to nie ta Kubanka była liderką swojej drużyny.
Developres Rzeszów - Chemik Police. Puchar Polski nie dla rz...
- Na nią zawsze mogłyśmy liczyć, a dzisiaj miała po prostu gorszy dzień. Jako zespół stanęłyśmy na wysokości zadania i zrobiłyśmy to dla niej
- stwierdziła Paulina Maj-Erwardt.
101 ataków
Ekipa trenera Antigi wciąż grała bardzo dobrą siatkówkę, ale brakowało jej takiej strzelby. Wiele piłek szło do Katarzyny Zaroślińskiej-Król, która była eksploatowana do granic możliwości. W te dwa dni wykonała aż 101 ataków. W końcu i jej musiało więc zabraknąć pary.
Rozgrywająca Developresu zaczęła więc posyłać część piłek do Alexandry Frantti, ale i ona czuła już małe zmęczenie. Do tego policzanki zaczęły bronić wręcz rewelacyjnie, a Maj-Erwardt była w zasadzie wszędzie
- Od tego jestem, aby swoim doświadczeniem pomóc i cieszy, że udało się podbić trochę piłek, po których miałyśmy kontry - mówiła.
Zabrakło środka
Wydaje się jednak, że głównie zabrakło w tym meczu gry środkiem w zespole Developresu. A czasem aż się prosiło, aby posłać piłkę właśnie do Kamili Witkowskiej lub Zuzanny Efimienko-Młotkowskiej. Szczególnie w tie breaku, kiedy zaczęły się kłopoty, gra Developresu zrobiła się zbyt jednostajna, co na pewno ułatwiało zadanie rywalkom, które szybko przesuwały się z blokiem na Zaroślińską-Król.
A w tym decydującym secie rzeszowianki prowadziły przecież 10:8 i wydawało się, że są na najlepszej drodze do sięgnięcia po pierwszy w historii Puchar Polski. Znów jednak przytrafił się malutki przestój, a to było dla Chemika jak podanie tlenu.
- Dzisiaj zabrakło nam malutkiego kroku, aby się cieszyć. Myślę jednak, że możemy być dumne z tego, jak się zaprezentowałyśmy. Nie chcę być arogancka, ale myślę, że grałyśmy lepiej, niż Chemik i miałyśmy wszystko w naszych rękach
- powiedziała Jelena Blagojevic, wybrana najlepszą przyjmującą turnieju finałowego.
Wierni kibice dopingowali siatkarki Developresu Rzeszów podc...
Przyznawane nagrody indywidualne świadczą zresztą o tym, że Developres spisał się kapitalnie. Oprócz Serbki, z rzeszowskiego zespołu wyróżniono: Frantti (najlepsza zagrywająca i atakująca) i Efimienko-Młotkowską (najlepsza blokująca). MVP wybrano natomiast Franco Silvę, najlepszą libero Maj-Erwardt, a rozgrywającą Marlenę Kowalewską.
[STADION] Zuzanna Efimienko-Młotkowska z Developresu Rzeszów: Koronawirus? Mam nadzieję, że nam to nie grozi
Jesteśmy na Facebooku
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?