Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sklepiki w szkołach bardzo mocno odchudzone. Czego nie będzie można kupić?

Beata Terczyńska
Rodzice z jednej strony chwalą pomysł tylko zdrowego jedzenia w sklepikach, a z drugiej obawiają się, czy ministerstwo nie popada ze skrajności w skrajność i czy za to zdrowe nie zapłacą drożej
Rodzice z jednej strony chwalą pomysł tylko zdrowego jedzenia w sklepikach, a z drugiej obawiają się, czy ministerstwo nie popada ze skrajności w skrajność i czy za to zdrowe nie zapłacą drożej Krzysztof Łokaj
Skonstruowana została lista jedzenia dopuszczonego do sprzedaży w szkole. Bardzo rygorystycznie określa, co nie może być tłuste, solone, słodzone.

Ministerstwo Zdrowia zabrało się za wymiatanie ze szkolnych sklepików i automatów wszystkiego, co niezdrowe dla dzieci. O to zresztą od dłuższego czasu zabiegali rodzice, którym nie podobał się asortyment bogaty w słodycze, gazowane napoje, chipsy i inne tzw. śmieciowe jedzenie. Domagali się, żeby w sklepikach więcej było owoców i warzyw, wody, naturalnych soków, jogurtów, kanapek.

Skonstruowana została więc lista jedzenia dopuszczonego do sprzedaży w szkole. Bardzo rygorystycznie określa, co nie może być tłuste, solone, słodzone. I tak na przykład kanapki mają być bez soli oraz sosów, w tym majonezu, z wyłączeniem ketchupu, w przypadku którego zużyto nie mniej niż 120 g pomidorów do przygotowania 100 g produktu gotowego do spożycia. Nie mogą być z serkiem topionym, bo jest za tłusty. Soki mają być bez dodatku cukru. Herbata i kawa zbożowa także.

Zakończyły się konsultacje społeczne nad tym projektem. Okazuje się, że do listy masę zastrzeżeń mają producenci i stowarzyszenia, np. Polskie Stowarzyszenie Vendingu, czyli organizacji skupiającej m.in. operatorów maszyn z żywnością, zarzuca, że projekt ministerstwa faworyzuje miód, pomijając inne substancje pochodzenia naturalnego, jak np. stewia. Stomatolodzy dziwią się, dlaczego wykreślono bezcukrowe gumy do żucia. Zmiany podobają się kuratorowi oświaty.

- Wiem, że ten projekt jest w konflikcie interesów, jeżeli chodzi o komercję, ale najważniejsze powinno być zdrowie dzieci, a przecież wiadomo, że mamy problem z nadwagą, otyłością, cukrzycą... - mówi Jacek Wojtas. - Z pewnością przyzwyczajenia uczniów do niezdrowego jedzenia spowodują, że ciężko im będzie na początku odnaleźć się w nowej sytuacji. Na pewno będą wychodzić i szukać innych sklepików. Pewnie też niektórzy rodzice będą zbulwersowani, bo przecież ich syn, czy córka zawsze jedli chipsy i dlaczego ktoś im teraz w szkole zabrania.

Paulina Górska z Centrum Dietetycznego NutriPoint w Rzeszowie również pozytywnie ocenia zwrot ku zdrowemu jedzeniu w szkole. - Myślę, że warto spróbować takich zmian. Może to pójść w dobrym kierunku, bo producenci żywności przeznaczonej dla dzieci będą musieli podporządkować się tym restrykcjom i być może na nasz rynek wpłyną produkty o lepszym składzie jakościowym. Dopóki nie będzie tych obostrzeń, to sklepikarze, idąc na łatwiznę, będą jednak wybierali te bardziej pożądane przez dzieci produkty, czyli niezdrowe.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24