Wskutek kontuzji w Sokole nie wystąpił Marcel Wilczek, ostatnio czołowa postać łańcucian. Tuż po wyleczeniu urazów zagrali Jaromir Szurlej i Bartosz Dubiel. Biorąc to wszystko pod uwagę, nasz team poradził sobie całkiem przyzwoicie. Być może w meczu z ostatnią ekipą w tabeli niektórzy spodziewali się wygranej większą różnicą punktów, ale Sportino to nie Sudety. Pierwsza piątka ekipy z Inowrocławia jest solidna, złożona z doświadczonych graczy i prędzej, czy później zespół ten zacznie wygrywać.
W Łańcucie goście mogli o tym marzyć do III kwarty. W niej Sokoły pokazały pazurki, zbudowały konkretną 19-punktowa przewagę i stało się jasne, że wygrają piąty mecz. W ostatniej ćwiartce łańcucianie nadal bronili na swoim poziomie, dzięki czemu po raz drugi w sezonie zeszli z boiska straciwszy, mniej niż 50 punktów.
SOKÓŁ ŁAŃCUT - POLOMARKET SPORTINO INOWROCŁAW 65:46 (21:15, 14:11, 18:8, 12:12)
SOKÓŁ: Klima 19 (1x3), Fortuna 12 (2x3), Chromicz 11 (1x3), Dubiel 9 (1x3), Szurlej 7, Hałas 4, Pisarczyk 3 (1x3), Balawender 0, Bogdanowicz 0, Jeger 0, Buszta 0.
SPORTINO: Witos 14 (4x3), Kukiełka 11 (1x3), Strzelecki 9 (2x3), Zabłocki 7 (1x3), Wierzbicki 5 (1x3), Wiśniewski 0, Mowlik 0, Michałek 0, Adamczewski 0.
Pełna relacja w poniedziałkowym Stadionie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?